Data: 2000-12-13 20:23:59
Temat: Re: Strajk pielęgniarek
Od: "Leszek M." <l...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Radoslaw Tatarczak" <r...@z...olsztyn.tpsa.pl> napisał w
wiadomości news:917mba$kc2$1@news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Leszek M." <l...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:916j7l$f0q$1@news.internetia.pl...
>
> > Cześć - widzę że będziemy mieli znowu okazję żeby się trochę
"poprztykać"
> > ;-)
> Ale mi by sie nie chcialo az tak dlugiej odpowiedzi pisac:))) Coz slowa
> wypowiedziane i napisane zawsze wracaja w formie rykoszetu i lawiny;)
Tak się składa, że jak coś robię staram się to robić dobrze - jak piszę, to
staram się wyczerpująco (niestety nie umiem jak JC w trzech zdaniach, a
szkoda).
Co do rykoszetu - byle z sensem. Nie piszę tylko po to żeby dyskutować. Uczę
się przy tym wielu rzeczy, a mam nadzieje że i moje teksty skłaniają
niektórych do przemyśleń.
> Po pierwsze napisalem, ze nie pracuja TAK duzo glowa jak nauczyciele co
nie
> znaczy (a co mi chcesz wmowic;) ze ich praca jest wylacznie fizyczna. Ale
> dziwnym trafem nauczyciele musza studiowac (sa oczywiscie wyjatki) zeby
> uczyc, to tez jest praca umyslowa i za nic mnie nie przekonasz, ze
> pielegniarka wiecej mysli przy pracy niz np nauczyciel matematyki ;)))
Jeżeli za nic cię nie przekonam, to nie ma sensu o tym dyskutować, bo to
oznacza że z definicji będziesz głuchy na moje argumenty. Powiem Ci więc
tylko tyle: do niedawna byłem nauczycielem matematyki (nie chwaląc się -
uznawanym za bardzo dobrego), zaś żonę mam pielęgniarkę. Zastanów się, sam z
siebie - czy przy tej twojej pewności że masz rację nie dziwi cię trochę, że
ja, siedząc w samym środku tego problemu mam nań nieco inne zdanie. I może
sam siebie przekonaj, skoro ja tego nie zrobię "za nic" ;-)
/.../
>Niewydolne wychowawczo rodziny przysylaja swoje
> ancymonki do szkoly i masz belfrze wykaz sie :))) Nie mow wiec, ze
> nauczyciel ma mniejsza odpowiedzialnosc. Oczywiscie mowie o pewnej
sredniej,
> bo wiele pielegniarek ma wieksza odpowiedzialnosc jak np
instrumentariuszki,
> czy z OIOMOW
Podobnie jak np. nauczyciele WF ;-)
Wiesz - zabrnęliśmy w ślepą uliczkę - tak postawiony problem nie ma sensu -
to tak jak dyskutować czy lepszym środkiem lokomocji jest samochód czy
motorówka. Oba zawody wymagają odpowiedniego przygotowania, solidności,
koncentracji i myślenia. Każdy na swój sposób rzecz jasna - ale stawianie
sprawy w ten sposób że pielęgniarka może zarabiać mało, bo mało w pracy
myśl - jest (wybacz) ... no dobra, powiedzmy - nieporozumieniem.
> > Co do innych nauczycieli - to wiem z własnego doświadczenia (a uczyłem
> > matmy!), że tak naprawdę to zdrowe nerwy się liczą i wiedza, i że nie
jest
> > to znowu aż tak ciężka praca intelektualna - wszak przerabiany materiał
> jest
> > dla mnie na poziomie abecadła, maksimum - elementarza.
>
> Rzeczywiscie dawno nie uczyles ;)))
Zdziwił byś się ;-)
> Mowie o odpowiedzialnym strajku a pielegniarki zagraly Va Bank ale moim
> zdaniem przesadzily. Wyobrazilem sobie (odpukac;) ze jestem w trakcie
> strajku w szpitalu jako pacjent.....
Zapytam po raz wtóry (patrz moja odpowiedź na drugi Twój list) - jak
wyobrażasz sobie taki odpowiedzialny strajk, żeby jednocześnie była szansa
na to żeby był skuteczny ? Napisz koniecznie. Jak mnie przekonasz -
osobiście zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby pielęgniarki (przynajmniej
te na które mam wpływ ;-) ) wróciły do łóżek i protestowały wg twojej
reguły.
> A teraz duzy ciach bo napisales rzeczy z ktorymi sie zgadzam:))) A nadal
> otwarta jest kwestia czy mozna z tego powodu odejsc od pacjentow?
> Szczegolnie ON?
Podaj alternatywę.
> W ustach rzadu jest to bezczelnosc, a w moich? Bylego pacjenta?
Dopóki nie podasz sensownej alternatywy - w jakiejś mierze - egoizm, w
jakiejś - instynkt samozachowawczy, w jakiejś - chyba niedostateczna
informacja i zrozumienie.
> To prawda, ale pieniadze dla pielegniarek pochodza ze skladki.
Oczywiście. Pamiętaj zawsze, że ja mówiąc rząd używam pewnego skrótu
myślowego - mam na myśli rządzący - tzn. rząd, parlament, prezydent itp. I w
tym kontekście "genialne" jest to co zrobiono: dać za mało pieniędzy, kazać
dzielić innym i udawać, że sprawa nas nie dotyczy. A przy okazji utworzyć
kilkaset intratnych stołków dla swoich przydupasów.
> Zgadzam sie, ale jakie to da oszczednosci? W morzu potrzeb?
Wiesz - gdyby skrupulatnie zebrać wszystkie takie kropelki - to dużą część
tego morza możnaby zapełnić.
> Jedynym sposobem jest podniesienie skladki, ale to zadne rozwiazanie bo
> podnosi tylko podatki. Drugim rozwiazaniem jest liberalizacja systemu i
> prywatyzacja, ale tu dopiero bylyby strajki pielegniarek i cieplownikow;)
Tu akurat nie masz racji. Tylko nie wystarczy powiedzieć "prywatyzujemy" i
puścić wszystkiego na żywioł, tylko trzeba to zrobić z sensem. A nikt póki
co sensownych rozwiązań w zakresie prywatyzacji nie przedstawił - proponuje
się co najwyżej "wolną amerykankę". Nie wspomnę już o takich rzeczach jak
np. programy osłonowe - patrz np. restrukturyzacja górnictwa czy niektórych
innych sektorów - a o których tutaj nikt nawet się nie zająknął.
> A jaka dasz pewnosc tych podwyzek, gdy budzet jeszcze w Sejmie?
Jeszcze raz - rząd - to dla mnie rządzący, w tym również Sejm. Który z panów
posłów czy senatorów zainteresował się chociaż w najmniejszym stopniu tym co
się dzieje ? Dlaczego rząd nie zaprosił do dyskusji przedstawicieli - np.
Komisji Budżetowej ? Właśnie teraz można takie rzeczy załatwiać, kiedy
budżet jeszcze nie uchwalony. Zresztą to nie tylko sprawa budżetu - wierz
mi - samą odpowiednią organizacją można naprawdę wiele rzeczy, w tym
finanse, poprawić.
> Coz wybory za 10 miesiecy....
Otóż to. A teraz ? Za dwa tygodnie święta - matki pójdą do domu, bo jak
zostawić dzieci same w wigilię. Będzie spokój. To po co dawać im cokolwiek.
> Fan posla Bieli?;))) To mit, ze daloby sie stworzyc taki fundusz. Panstwo
> musi splacac dlug wewnetrzny i zewnetrzny i na to ida pieniadze z
> prywatyzacji. A sprzedac mozna jedynie firmy ktore moga dac zysk. A wiec
co
> powiesz na fundusz zlozony z majatku hut i kopalni?
Fan logiki, matematyki, ekonomii i zdrowego rozsądku.
Póki co, to dług państwa zarówno wewnętrzny, jak i zewnętrzny zamiast maleć
to rośnie (bezpośrednio z ust wysokiego człowieka z Ministerstwa Finansów
dowiedziałem się ostatnio, że ten drugi wynosi już ponad 65 mld dolarów i
stale rośnie). Więc te pieniądze idą nie na spłatę długów (co by jeszcze
miało duży sens) a na załatanie bieżącej dziury budżetowej. Tylko że ten
majątek niedługo się skończy - i jak wtedy wyglądać będzie deficyt
budżetowy? Można to oszacować bardzo prosto i to zadanie zostawiam Tobie:
zobacz - jaki procent wpływów do budżety w ostatnich (np. trzech) latach
stanowiły wpływy z prywatyzacji i wylicz - jaki faktycznie byłby ten deficyt
gdyby tych pieniędzy nie było. I zastanów się - co będzie już niedługo, jak
ich zabraknie.
Pieniądze ze sprzedaży majątku powinny przeznaczone albo FAKTYCZNĄ spłatę
zadłużenia (w przyszłości można by zmniejszyć deficyt wskutek mniejszych
kosztów obsługi długu), albo zainwestowane tak, żeby zyski z nich
wypracowane w przyszłości zasilały budżet. I fundusz "emerytalny" ma tu o
tyle sens, że jest to majątek wypracowany głównie właśnie dzięki dzisiejszym
emerytom, a ponadto to właśnie wydatki na ZUS stanowią główną przyczynę
problemów budżetowych (30% zasobów budżetu z tendencją rosnącą).
Oczywiście - to powinno być jedno z działań, a nie jedyne.
Dalej - co do sprzedaży tylko firm, które mogą dać zysk.
Oczywiście - sprzedać firm, które nie mają szans dawać zysku po prostu nie
można, trzeba je wcześniej czy później zamknąć, albo zrestrukturyzować, byle
z sensem. Jak? To znowu temat na osobną dyskusję i pewnie nie na takie głowy
jak nasze.
Ale - sprzedawać firmy, które generują zyski - to głupota albo złodziejstwo
(łapówki) a najprędzej wyrafowanie (sprzedaje się to na pniu, za naszej
kadencji będzie z tego kasa. Ze dwie kadencje dzięki temu pociągniemy, a
potem - niech się martwią inni. Po nas choćby potop...). Zwróć uwagę, że
sprzedawanie ich ma tylko wtedy sens ekonomiczny, jeśli z kwoty sprzedaży i
późniejszych podatków będzie wyciągnie się w perspektywie min.
kilkudziesięciu lat (w skali państwa to naprawdę niewiele) więcej, niż z
zysków które generuje (takie rzeczy można symulować). Przejrzyj - jak te
proporcje mają się np. w przypadku sprzedawanych banków, gdzie wyjdziemy na
minus już po paru latach.
Tak naprawdę - to sprzedawać powinno się przede wszystkim takie firmy, które
generują straty, a mają potencjał, który pozwoli im po dokapitalizowaniu
będź zmianie właściciela zacząć generować zyski. Bo wtedy - zamiast dotować,
możemy czerpać zyski z podatków. Takie firmy można nawet rozdawać za darmo,
byle była gwarancja i kontrola tego co wyżej. Ale takie działania wymagają
wysiłków, a po co, jak można sprzedać np. dobrze prosperujące banki, a potem
zamiast 100% zysków otrzymywać tylko 30% i jeszcze bulić haracz prywatnym
właścicielom za wszystkie działania rządu związane z przepływem pieniędzy.
Ale znowu - to wszystko temat na nieco inną dyskusję.
> A poza tym nie mozesz przeznaczac pieniedzy
> samorzadow na pielegniarki to niekonstytucyjne.
No nie wiem. Wszakże obecnie w większości samorządy są organami
założycielskimi, a zatem jakby właścicielami np. szpitali, więc niby
dlaczego nie mogą ich one dofinansować ?
> A nawet likwidacja min.
> zdrowia nie da wiecej niz 1/10 pieniedzy na sensowne podwyzki.
Uważasz że to mało ?
To już mamy po 50 PLN na głowę. Jakby wypieprzyć jeszcze z innych
ministerstw wszystkich niepotrzebnych pierdzistołków, toby się znalazło
jeszcze ze 2/10, czyli razem już 150. Porządek w kasach chorych (albo z
kasami chorych) dalby jeszcze ze stówę - już 250. Porządek w paru innych
miejscach, chociażby ucięcie wielu afer - kolejne powiedzmy 50. To już 300.
Nie chcę ciągnąć dalej - bo z dużym prawdopodobieństwem te 300 i sensowne
projekty zmian wystarczyłyby, żeby sprawę rozwiązać.
> > Dalej - przy prywatyzacji wielu przedsiębiorstw /.../
/.../
> Kaczmarek mowil otwarcie: to jest lapowka dla zwiazkow zawodowych. A
ustawe
> przeforsowaly a jakze reprezentanci pracownikow. Mozesz sprawdzic (jesli
> masz dostep do archiwum jakiejs gazety) czy mowie prawde, ale wg mnie
> zamieniles skutek z przyczyna.
Tak czy inaczej - sprowadza się to do jednego: kto był silny, a na dodatek
głośno i stanowczo stawiał sprawę - dostał. Kto cierpliwie i spokojnie
czekał - nie otrzymał nic. Więc czemu się teraz dziwisz - że w końcu
zrozumiał że to do niczego nie prowadzi i zaczął głośni - najpierw prosić, a
potem żądać tego, co mu się słusznie należy ?
> Na szczescie juz nie, nie naleza juz do zw. zawodowych imc Mariana;)
To niczego nie zmienia. Liczy się siła a nie przynależność. Zresztą już masz
kuriozum - kiedy np. Solidarność wchodzi w spór z własnym rządem.
> Myslisz, ze nasze socjalizujace spoleczenstwo zgodzi sie na prywatyzacje
> sluzby zdrowia i konieczne (przy polepszeniu organizacji) zwolnienia?
> Szczerze watpie.
Tak - jeśli sposób jaki się zaproponuje będzie miał sens, a nie tylko - od
jutra mamy prywatne i róbta co chceta. Wbrew pozorom większość ludzi nie
jest głupia - tyle że po tych wszystkich wpadkach będzie teraz bardzo
nieufna.
> Tyle,ze nawet pielegniarki sa przeciwne prywatyzacji, a to jedyna
skuteczna
> forma odpolitycznienia.
Jak wyżej.
> > Mimo wszystko nauczyciele zarabiają teraz nieco lepiej, mają formalnie
>
> Wybacz Leszku, ale bzdury piszesz.
Pominę dyskusję na temat nauczycieli - jeśli chcesz - możemy ją toczyć na
osobnym wątku. Niewiele to bowiem nie wnosi do obecnego tematu - czy
pielęgniarki miały prawo odejść od łóżek, czy nie.
Leszek M.
|