Data: 2007-10-24 09:56:59
Temat: Re: Strój do pływania (na większy biust)
Od: Carrie <c...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 24 Paź, 09:25, Krystyna Chiger <k...@h...people.pl> wrote:
> Szyja jest bardzo delikatnym miejscem. Ja co prawda wisiorki moge nosić,
> ale za to zadnych golfów, szalików itp. - zwyczajnie mnie gryzą. Jedyne,
> co szyja znosi ( anawet lubi :)) to jedwabne apaszki. Przy czym musi to
> być prawdziwy jedwab. W najbardziej trzaskający mróz - żadnych szalików :)
Też mogę nosić wisiorki, naszyjniki i inne ozdoby na szyję, pod
warunkiem, że są długie i nie dotykają tego miejsca między
obojczykami. Tył szyi i kark mam odporny, tylko miejsce w okolicach -
hm, co tam dokładnie jest, krtań? tarczyca? - no więc w tym miejscu
moja szyja nie toleruje dotyku. W ostateczności bardzo miękkie i
raczej luźne golfy, o ile uda mi się nie zwracać uwagi na ich
obecność :)
> Jeżeli Ci to do czegoś potrzebne spróbuj na prawej ręce. Mnie na lewej
> tez przeszkadzał, a na prawej przyjął się bez problemów. Po wejściu do
> domu też zdejmuję, razem z pierścionkami i wrzucam do miseczki. Jak
> koci nie wywleką, to nie ginie :)
Kilka miesięcy temu spróbowałam jeszcze raz ;) Kupiłam sobie elegancki
zegarek na stalowej bransoletce, bo pomyślałam, że może wcześniej mnie
drażnił dotyk plastikowych i skórzanych pasków, więc metal będzie
strawny - ostatecznie bransoletki czasem noszę, pierścionki częściej,
i nie przeszkadzają. Ale nic z tego, nie przywykłam. Używam więc
zegarka w telefonie, a naręczny może sobie kiedyś sprawię taki typowo
ozdobny, na większe wyjścia, gdzie nie wypada paradować z komórką na
wierzchu ;)
> Może spróbuj z tym jedwabiem? Jest naprawdę przyjemny w dotyku.
Mam jedną jedwabną apaszkę, jak się zrobi chłodniej, to przetestuję :)
Właściwie, jeśli nie zamotam za mocno, to i szalik z bardziej
pospolitych włókien też daje się nosić.
> A jak
> i to nie, to nie przejmuj się. Nie wszyscy muszą nosić to samo. Nie
> znoszę stukajacych butów (czyli żadnych obcasów) i całkiem dobrze mi
> się z tym żyje ;)
Toteż nie tyle się przejmowałam, że nie będę mogła się stroić w
naszyjne ozdobniki, co raczej nie pojmowałam, skąd te nieprzyjemne
reakcje. Gdy już wiem, że to nie żadna choroba, ani myślę się martwić
- całe szczęście, że nie jestem mężczyzną i nikt mi nie każe nosić
krawatów...! :)
Stukających obcasów też nie lubię, ale czasem się poświęcam [obcas
dodaje mojej łydce sporo uroku ;)] albo wybieram buty z flekami z
czegoś takiego, co nie łomocze przy chodzeniu. I staram się chodzić
raczej miękko i cicho. Za to w pracy na podłodze mamy terakotę, czy
coś w ten deseń, a koleżanki kochają szpilki i chyba je podkuwają
żelazem, i kiedy biegają w te i nazad, aż się echo niesie, to mam
ochotę wrzeszczeć, warczeć i gryźć :>
Pozdrawiam, Carrie
|