Data: 2006-04-16 21:49:57
Temat: Re: Stromatolog, tzw. onlay i cena :(
Od: "Mietek" <r...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Żeby nie przedłużac tej , jak sie zdaje, do niczego nie prowadzącej
> dyskusji
> podsumuję, ze twoja postawa prezentowana powyżej (i we wcześniejszych
> watkach przez innych dentystów) przypomina mi np. zachowanie taksówkarza,
> który widząc rodzącą kobiete (występuje jej konieczność jazdy, tak jak
> konieczność leczenia zębów) proponuje kurs za cenę niewspółmiernie wysoką
> w
> stosunku i do ogólnego poziomu cen, jak i do wkładu pracy. Nie ukrywa on
> (tak jak i Ty) swojej ceny, a na pytanie, dlaczego tak drogo mówi, ze jak
> sie nie podoba to zawsze kobieta ta moze pojutrze pojechac autobusem....
> Cóż, mozna i tak, ale nie oczekuj, ze spotkasz się z wielką sympatią
> społeczenstwa..
> Pozdr
> P
no cóż, komuna przez 45 lat zrobiła swoje - "bezpłatna " "służba (?)
zdrowia"
etos "doktora Judyma" co to darmo leczył.
Lekarz za komuny miał leczyć lud pracujący miast i wsi za ustaloną pensje,
broń Boże nie wyższą niż pensja robotnika.
Oczywiście mógł pracować wyłącznie w uspołecznionych placówkach służby
zdrowia. Jeśli pracował "prywatnie" - po godzinach - podpadał już pod
pejoratywną nazwę "prywaciarza" skutecznie ukrócaną przez odpowiednie organa
władzy ludowej - kontrole, domiary.
Nie dotyczyło to oczywiście tylko lekarzy, no ale to tacy "jajogłowi" i
kontakt z nimi nieunikniony.
Na przykładzie Pawła widać, że "Lenin wiecznie żywy !"
To tak po przeczytaniu dyskusji w tym wątku.
|