Data: 2000-04-17 09:46:15
Temat: Re: "Swój" lekarz przy porodzie
Od: "AFiszer" <a...@j...lodz.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Tomek "poli_merek" Ganicz napisał(a) w wiadomości:
<3...@n...man.lodz.pl>...
>Lekarz ginekolog, ktory prowadzi ciaze wie przeciez o swojej pacjentce
>najwiecej. Zna ja od co najmniej 5-6 miesiecy, zostal przez nia
>swiadomie wybrany i ma z nia zwykle znacznie lepszy kontakt psychiczny
>niz przypadkowy lekarz dyzurny. Sadze, ze 99% pacjentek chce zeby
>ich lekarz prowadzil porod. I nie jest to wcale jakas fanaberia.
>Zaufanie do lekarza - zwlaszcza do ginekologa w trakcie porodu to
>przeciez cholernie istotna sprawa, ktora moze miec istotny wplyw na
>przebieg calej akcji porodowej. Przeciez w trakcie porodu naturalnego
>bardzo duzo zalezy od wspolpracy pacjentki z lekarzem. To nie jest
>operacja na nieprzytomnym pacjencie. Ucza o tym w szkolach rodzenia,
>a do lekarzy ginekologow ta wiedza nie dociera???
>Nie wiem jak to jest w innych miastach, ale w Lodzi jest podobno
>nadmiar porodowek i ginekologow, wiec kwestia zorganizowania opieki
>nad ciezarnymi tak, zeby zaden z lekarzy nie byl nadmiernie
>przeciazony liczba pacjentek to tylko kwestia organizacji.
>
Wszystko to jest prawdą, ale co mi po lekarzu, który podczas porodu (a tak
było ze mną) siedzi sobie na stołeczku obok i patrzy jak inni pomagają
pacjentce urodzić ? Mój pan profesor (mam dla niego dużo słów uznania, ale
chyba tyle samo uwag krytycznych), dopiero, gdy już było "po wszystkim",
pogładził mnie po głowie ze słowami: " No i masz synka ! Jesteś
zadowolona?".
Ale "ekipę", która była przy mnie zmontował doskonałą, to trzeba mu
przyznać.
Agnieszka
|