Data: 2000-04-17 09:13:15
Temat: Re: "Swój" lekarz przy porodzie
Od: t...@b...cbmm.lodz.pl (Tomek "poli_merek" Ganicz)
Pokaż wszystkie nagłówki
Wladyslaw Gawel <v...@p...com> napisal
>Jest tez kwiestia odpowiedzialnosci za decyzje terapeutyczne podejmowane
>w czasie porodu i w razie jakichkolwiek powiklan i ewentualnego
>postepowania prokuratorskiego. Bo za calosc funkcjonowania oddzialu, za
>zdrowie pacjentek odpowiada lekarz dyzurny a nie ten , ktory zajmuje sie
>swoja pacjentka na porodowce a powinien wtedy lezec w domciu .
Szczerze mowiac to tego akurat nie rozumiem. A co z prawem do wyboru
lekarza przez pacjenta???
Lekarz ginekolog, ktory prowadzi ciaze wie przeciez o swojej pacjentce
najwiecej. Zna ja od co najmniej 5-6 miesiecy, zostal przez nia
swiadomie wybrany i ma z nia zwykle znacznie lepszy kontakt psychiczny
niz przypadkowy lekarz dyzurny. Sadze, ze 99% pacjentek chce zeby
ich lekarz prowadzil porod. I nie jest to wcale jakas fanaberia.
Zaufanie do lekarza - zwlaszcza do ginekologa w trakcie porodu to
przeciez cholernie istotna sprawa, ktora moze miec istotny wplyw na
przebieg calej akcji porodowej. Przeciez w trakcie porodu naturalnego
bardzo duzo zalezy od wspolpracy pacjentki z lekarzem. To nie jest
operacja na nieprzytomnym pacjencie. Ucza o tym w szkolach rodzenia,
a do lekarzy ginekologow ta wiedza nie dociera???
Jasne, ze przyjemniej jest pospac sobie w domicu niz zajmowac sie
porodem swojej pacjentki - ale czy tak na prawde powinno byc ????
Czy lekarz, ktory zdecydowal sie prowadzic ciaze pacjentki ma
moralne prawo spac sobie w domciu, w momencie gdy jego bezposrednia
wiedza o pacjentce moze jej uratowac zycie???
Nie wiem jak to jest w innych miastach, ale w Lodzi jest podobno
nadmiar porodowek i ginekologow, wiec kwestia zorganizowania opieki
nad ciezarnymi tak, zeby zaden z lekarzy nie byl nadmiernie
przeciazony liczba pacjentek to tylko kwestia organizacji.
--------------------------
Tomek "poli_merek" Ganicz
http://www.ceti.com.pl/kganicz/poli
http://www.ceti.com.pl/kganicz/rowery
-----
Nawet papier toaletowy wie, ze aby byc pozytecznym trzeba sie rozwijac.
|