Data: 2000-04-17 08:50:03
Temat: Re: Re: "Swój" lekarz przy porodzie
Od: t...@b...cbmm.lodz.pl (Tomek "poli_merek" Ganicz)
Pokaż wszystkie nagłówki
=?iso-8859-2?B?TWFqYSBLcuq/ZWw=?= <a...@h...com> napisal
>Rzecz w tym, że lekarz ruszyłby się i to chętnie (tu nawet nie chodzi o
>pieniądze, ponieważ to jedyny lekarz, jakiego znam [też jestem jego pacjentką],
>który nie mówi pod koniec wizyty - "należy się ...", ale jest wręcz skrępowany
>rozmową o pieniądzach - ewenement, ale go za to szanuję), ale nie ma po co, bo
>go ordynator i tak wywali ze szpitala. Tłumaczą to tym, że jakby każda pacjentka
>chciała mieć swego lekarza przy porodzie, to by się zrobił bałagan i nie wiadomo
>kto miałby dostać pieniądze za dany dzień - lekarz dyżurny za dyżur, czy lekarz
>prowadzący ciążę za odebranie porodu.
To chyba jest tylko kwestia wewnetrznych przepisow danego szpitala i
zasad jakie wprowadza u siebie dany ordynator.
Porod mojej zony odbieral jej lekarz i tak samo bylo z druga kobieta,
ktora rodzila "rownolegle". Lekarz dyzurny tylko od czasu do czasu
wpadal na "wizytacje", no bo byl na dyzurze...
Tak na zdrowy rozum to chyba lepiej, ze porod odbiera lekarz, ktory
zna dobrze dana pacjentke i ktory ma z nia dobry kontakt psychiczny...
--------------------------
Tomek "poli_merek" Ganicz
http://www.ceti.com.pl/kganicz/poli
http://www.ceti.com.pl/kganicz/rowery
-----
Nawet papier toaletowy wie, ze aby byc pozytecznym trzeba sie rozwijac.
|