Data: 2004-01-28 23:44:56
Temat: Re: Szkoła - to jakiś obłęd! (długie)
Od: "vonBraun" <i...@s...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Katarzyna napisała
> 1. Idę na zebranie rodziców i zamiast o problemach dzieci słyszę o
> rankingach, poziomie, olimpiadach, punktach rekrutacyjnych, pochwały
> laureatów konkursów międzyszkolnych, o uczniach, którzy rażąco zaniżają
> średnią ocen... Istny wyścig szczurów. Kiedy natomiast próbuję poruszyć
> temat problemów typu narkotyki, alkohol, agresja, kontakty międzyludzkie,
> wychowawczyni nie wykazuje jakiegokolwiek zainteresowania. Nie słyszę też o
> kółkach wyrównawczych lub kółkach zainteresowań.
>
Stopień awansu nauczyciela zależy od listy osiągnięć którą nauczyciel
troskliwie zbiera. Obiektywnymi miernikami są właśnie "ilości olimpijczyków
zakwalifikowanych do...", rankingi klasy, i to wszystko o czym piszesz.
Za awansem nauczyciela idą już znaczące (z jego perspektywy finansowej)
pieniądze.
Dobre wyniki szkoły bronią ją przed rozwiązaniem w sytuacji "rozwijającego się
nad Polską" niżu demograficznego, ponadto taką obroną jest liczba uczniów - im
więcej porzyjdzie spoza rejonu to tym lepiej.
Rejonizacja nie jest już obowiązkiem co pogłębia konkurencję między szkołami.
Jeśli już dojdzie do rozwiązania klasy, nauczyciel ma większe możliwości
zatrudnienia jeśli jego teczka personalna ładnie wygląda.
Co do kółek zainteresowań - wiąże się to z brakiem funduszy - płaci się za to z
nadgodzin - zatem - to jakaś nieoperatywna dyrekcja.
Dzieci są więc szczeblem do sukcesu dla nauczyciela i jego dyrektora
zatem są traktowane przedmiotowo.
W sumie lepiej aby trafiła do szkoły mniej ambitnej, a różnicę wyrównała
na korepetycjach. Niektórzy tak robią.
Punkt drugi o którym piszesz to
chyba coś co jest poza zasięgiem tzw. dobrych rad
trzeba by przyjrzeć się bliżej.
pozdrawiam
vonBraun
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|