Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Taki jeden temat mam

Grupy

Szukaj w grupach

 

Taki jeden temat mam

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 90


« poprzedni wątek następny wątek »

81. Data: 2002-05-29 19:19:59

Temat: Odp: Taki jeden temat mam
Od: "Mrowka" <m...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Federika <f...@N...onet.pl> w wiadomości do grup d
yskusyjnych napisał:ad34ti$4hm$...@s...icm.edu.pl...

> Co do adpopcji, to hmm... mam pewne watpliwosci. Wiesz, ponoc wszyscy lu
dzie
> sa bi i przypadku wyniesienia pewnego wzorca z domu mozna przypuszczac, ze
> takie dziecko pojdzie droga rodzicow.

To w takim razie jakim cudem w rodzinie hetero,dziecko staje sie homoseksu
alne?


Pozdrawiam.Magda


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


82. Data: 2002-05-31 06:21:43

Temat: Re: Taki jeden temat mam
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "brzanka" <k...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ad2p8r$dg$1@news.tpi.pl...
> [...]
> Nie mogłabym jednak zgodzić się na to , aby w związku
homoseksualnym
> wychowywało się dziecko!!
> [...]
> Jak czułoby się w społeczeństwie, w przedszkolu, szkole, w
grupie
> rówieśniczej, zasypywane pytaniami i pełne rozterek: dlaczego
u mnie jest
> inaczej? [...]

Nie chce mi się już w kółko powtarzać, więc napiszę tylko
krótko: gdyby ludzie raz na zawsze się odczepili od
homoseksualistów, to nie byłby to żaden problem. Ostatecznie czy
ktoś pyta dziecko, dlaczego jego mamusia jest blondynką?

> Nie miałoby szansy poznania życia i relalacji zachodzących w
zwykłej
> rodzinie,

Chyba że homoseksualna zostałaby uznana za tak samo zwykłą jak
heteroseksualna.

> [..]
> Jak potrafiło by ocenić związki heteroseksualne?????

No cóż, Ty - wychowana, jak się domyślam, w rodzinie
heteroseksualnej - deklarujesz tolerancję dla związków
homoseksualnych. Czyli da się :) O rzekomym automatycznym
przenoszeniu preferencji wypowiedziała się już Mrówka.

Dodam jeszcze, że wszystkie wymienione przez Ciebie
nieprzyjemności mogą równie dobrze spotkać dziecko, które ma
mamusię Chinkę albo tatusia Nigeryjczyka. I co, w imię "dobra
dziecka" zabronić wychowywania dzieci przez pary, w których
jedna z osób jest innej rasy?

Pozdrawiam
Hanka z alergią na hipokryzję społeczeństwa :)
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


83. Data: 2002-05-31 11:36:27

Temat: Re: Taki jeden temat mam
Od: "brzanka" <k...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:ad74b8$ebk$...@n...tpi.pl...
> Użytkownik "brzanka" <k...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:ad2p8r$dg$1@news.tpi.pl...
> > [...]
> >
>
> > Nie miałoby szansy poznania życia i relalacji zachodzących w
> zwykłej
> > rodzinie,
>
> Chyba że homoseksualna zostałaby uznana za tak samo zwykłą jak
> heteroseksualna.
>
> > [..]

gdyby, gdyby, gdyby... w najbliższym czasie jest to raczej nierealne, a ja
mówię o sytuacji obecnej, w której nasze społeczeństwo niestety nie jest
zbyt tolerancyjnie nastawione do związków homoseksualnych.

> > Jak potrafiłoby ocenić związki heteroseksualne?????
>
> No cóż, Ty - wychowana, jak się domyślam, w rodzinie
> heteroseksualnej - deklarujesz tolerancję dla związków
> homoseksualnych. Czyli da się :) O rzekomym automatycznym
> przenoszeniu preferencji wypowiedziała się już Mrówka.

Wychowując się w rodzinie heteroseksualnej miałam możliwość poznania jak
funkcjonuje, jakie zachodzą w niej relacje między poszczególnymi członkami,
a jesli chodzi o rodzinę opierającą się na związku homoseksualnym - nie
wiem, jak to wygląda "od środka".
Dziecko wychowywane w takim związku, będzie poznawać życie na takich samych
zasadach:istnieje ryzyko, że dla niego wzorcem będzie rodzina, w której
ono się wychowuje, natomiast inne, owszem będą tolerowane, ale nic poza tym
nie będzie o nich wiedziało.
Nie będzie miało w przyszłości równych szans na to by stworzyć własny
heteroseksualny związek i prawidłowo w nim funkcjonować.
>
> Dodam jeszcze, że wszystkie wymienione przez Ciebie
> nieprzyjemności mogą równie dobrze spotkać dziecko, które ma
> mamusię Chinkę albo tatusia Nigeryjczyka. I co, w imię "dobra
> dziecka" zabronić wychowywania dzieci przez pary, w których
> jedna z osób jest innej rasy?
>
> Pozdrawiam
> Hanka z alergią na hipokryzję społeczeństwa :)
> --
> Hanka Skwarczyńska
> i kotek Behemotek
> a...@w...pl
>
Nie uogólniajmy. Zasadnicza róznica mdz. dziećmi wychowywanymi przez
homoseksualistów, a dziecmi rodziców różnych ras, poza zagrożeniami
płynącymi ze środowiska , tkwi w samej rodzinie i ich rozwoju w niej.

Pozdrawiam serdecznie, i dziękuję, że wreszcie ktoś się ustosunkował do
mojej wypowiedzi.:)

Monika


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


84. Data: 2002-05-31 11:55:37

Temat: Re: Taki jeden temat mam
Od: "Asia Slocka" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "brzanka"
> Dziecko wychowywane w takim związku, będzie poznawać życie na takich
samych
> zasadach:istnieje ryzyko, że dla niego wzorcem będzie rodzina, w której
> ono się wychowuje, natomiast inne, owszem będą tolerowane, ale nic poza
tym
> nie będzie o nich wiedziało.
> Nie będzie miało w przyszłości równych szans na to by stworzyć własny
> heteroseksualny związek i prawidłowo w nim funkcjonować.
Co to znaczy ryzyko że wzorcem będzie rodzina
homoseksualna? A dlaczego o rodzinach hetero nie mówi się o ryzyku
że dla dziecka to będzie wzór? Dopóki nie wartościujesz który związek
jest lepszy a który gorszy takie "ryzyko" traci podstawy.
Poza tym jak to "nic o nich nie będzie wiedziało"??
Czy nie istnieje świat poza domem? Życie w rodzinie nosimy w sobie.
Także osoby homoseksualne potrafią darzyć się uczuciem, choć
wcześniej nie mialy takich wzorow.


>Zasadnicza róznica mdz. dziećmi wychowywanymi przez
> homoseksualistów (..)tkwi w samej rodzinie i ich rozwoju w niej.
CO tkwi w rodzinie i rozwoju? Niejasne jest to zdanie.
--
Pozdrawiamy
Asia z Emilką, półtora roku
Kraków

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


85. Data: 2002-05-31 12:37:33

Temat: Re: Taki jeden temat mam
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "brzanka" <k...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ad7nkg$nlr$1@news.tpi.pl...
> [...]
> nasze społeczeństwo niestety nie jest
> zbyt tolerancyjnie nastawione do związków homoseksualnych.

Owszem. Tyle że mnie okropnie drażni argumentowanie, że "ja
właściwie nie mam nic przeciwko, ale te biedne dzieci będą miały
przechlapane". Będą miały przechlapane, dopóki nie zaczniemy
traktować par homoseksualnych _normalnie_. A tak się zabawnie
składa, że prawie wszyscy głośno wyrażają _tolerancję_ dla
homoseksualistów (też coś, o tolerancji w stosunku do blondynek
jakoś się nie mówi) i jednocześnie troskę o te biedne dzieci. To
niby kto miałby tym dzieciom dokuczać, skorośmy wszyscy tacy
tolerancyjni?

> [...]
> Dziecko wychowywane w takim związku, będzie poznawać życie na
takich samych
> zasadach:istnieje ryzyko, że dla niego wzorcem będzie
rodzina, w której
> ono się wychowuje, natomiast inne, owszem będą tolerowane, ale
nic poza tym
> nie będzie o nich wiedziało.
> Nie będzie miało w przyszłości równych szans na to by stworzyć
własny
> heteroseksualny związek i prawidłowo w nim funkcjonować.

No dobra, powtórzę (po sobie i paru innych osobach): tak się
składa, że duża część homoseksualistów wywodzi się z rodzin
heteroseksualnych. Te osoby tworzą związki homoseksualne i
prawidłowo w nich funkcjomują. Chociaż nie miały możliwości
czerpać wzorców _takiego_ związku z życia we własnej rodzinie.
Dlaczego "w drugą stronę" miałoby być trudniej? Przecież
przykładów wzorców alternatywnych (w tym przypadku związków
heteroseksualnych) jest o wiele więcej.

I powtórzę jeszcze raz: moim zdaniem wszystko zależy od tego, co
się uznaje za normę. Jeśli związek homoseksualny traktujemy jako
normalny, to odpowiedź na Twoje wątpliwości brzmi: no i co z
tego? Sytuacja wygląda inaczej, jeśli za jedynie słuszny uznamy
model heteroseksualny - ale w takim wypadku dlaczego w ogóle
pozwalać na oficjalne homoseksualne związki?

A w ogóle, jeśli Ci to nie przeszkadza, weź się może zadeklaruj
odnośnie stosunku do homoseksualistów w ogólności, co? Będzie
trochę łatwiej dyskutować, bo jeśli np. uważasz homoseksualizm
za patologię (słowo "ryzyko" w cytowanym tekście nieuchronnie
naprowadza moje myślenie na ten tor), to ja niepotrzebnie
strzępię pazury o klawiaturę. Wtedy nie pozostanie mi nic
innego, jak tylko uznać, że _z_ _Twojego_ _punktu_ _widzenia_
możliwość "produkowania" kolejnych homoseksualistów faktycznie
może być problemem, zdziwić się :) i powtórzyć, że wobec faktu,
iż chyba większość obecnych homoseksualistów pochodzi z rodzin
heteroseksualnych, zagrożenie wydaje mi się nikłe.

> >
> > Dodam jeszcze, że wszystkie wymienione przez Ciebie
> > nieprzyjemności mogą równie dobrze spotkać dziecko, które ma
> > mamusię Chinkę albo tatusia Nigeryjczyka. [...]
>
> Nie uogólniajmy. Zasadnicza róznica mdz. dziećmi wychowywanymi
przez
> homoseksualistów, a dziecmi rodziców różnych ras, poza
zagrożeniami
> płynącymi ze środowiska , tkwi w samej rodzinie i ich rozwoju
w niej.

Ależ uogólniajmy. Przynajmniej w tym przypadku. Upieram się przy
twierdzeniu, że mniej lub bardziej nasilone szykany mogą spotkać
dziecko z powodu dowolnej odmienności własnej lub rodziców;
opiekowałam się kiedyś grupą dzieci, do której należał m. in.
syn Polki i Murzyna, wiem, co mówię. A te szykany ze strony
nietolerancyjnego społeczeństwa były, zdaje się, głównym
argumentem przeciw adopcji dzieci przez pary homoseksualne w
Twoim poprzednim poście.

Co się zaś tyczy różnych możliwości rozwoju w nie przystającej
do ogólnych standardów rodzinie, to moim zdaniem znacznie
większe zagrożenie dla późniejszego funkcjonowania dziecka
stanowi tato-tyran, traktujący żonę jak służącą, a dzieci jak
piorunochrony dla własnych frustracji. Z tym, że - jak pisałam -
wszystko zależy od tego, co się uznaje za normę.

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


86. Data: 2002-06-01 13:56:25

Temat: Re: Taki jeden temat mam
Od: "brzanka" <k...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:ad7qbv$fq9$...@n...tpi.pl...
> > Owszem. Tyle że mnie okropnie drażni argumentowanie, że "ja
> właściwie nie mam nic przeciwko, ale te biedne dzieci będą miały
> przechlapane".
Będą miały przechlapane, dopóki nie zaczniemy
> traktować par homoseksualnych _normalnie_. A tak się zabawnie
> składa, że prawie wszyscy głośno wyrażają _tolerancję_ dla
> homoseksualistów (też coś, o tolerancji w stosunku do blondynek
> jakoś się nie mówi) i jednocześnie troskę o te biedne dzieci. To
> niby kto miałby tym dzieciom dokuczać, skorośmy wszyscy tacy
> tolerancyjni?
>
Właśnie o to chodzi, że nie wszyscy jesteśmy tolerancyjni.
Poza tym tolerancja, to nie to samo co akceptacja,
a dziecko powinno być akceptowane by mogło czuć się bezpieczne i potrzebne
wśród ludzi.
Jeśli chodzi o troskę o dzieci, to nie dotyczy ona jedynie "dokuczania",
jak już wcześniej pisałam, boję się, że obraz rodziny może zostać u nich
zniekształcony, a powinny mieć równe szanse jak inne dzieci na to,
aby poznać role rodzicielskie: matki i ojca, rolę żony i męża, kobiety i
mężczyzny, aby zobaczyć jak to jest mieć i mamę i tatę...

>
> [...]duża część homoseksualistów wywodzi się z rodzin
> heteroseksualnych. Te osoby tworzą związki homoseksualne i
> prawidłowo w nich funkcjomują. Chociaż nie miały możliwości
> czerpać wzorców _takiego_ związku z życia we własnej rodzinie.
> Dlaczego "w drugą stronę" miałoby być trudniej? Przecież
> przykładów wzorców alternatywnych (w tym przypadku związków
> heteroseksualnych) jest o wiele więcej.

Nie wszystko działa w obie strony, to byłoby zbyt proste.
Poza tym, gdyby dzieci bardziej opierały się na wzorcach otaczających je i
istniejących poza ich rodziną, aniżeli na tych które niesie ze sobą właśnie
rodzina,to nie mielibyśmy problemów ze zdemoralizowaną młodzieżą, bo
przecież istnieje tak wiele przykładnych rodzin, nie byłoby tylu
alkoholików wywodzących się z rodzin alkoholowych, bo przecież tych
trzeźwych jest więcej, a więc mają więcej przykładów, itd, itd
Prawidłowo funkcjonująca rodzina daje dziecku oparcie, poczucie
bezpieczeństwa i to ona jest dla niego ideałem i wzorem. Tak więc dziecko
wychowywane w rodzinie opierającej się na związku homoseksualnym,
najprawdopodobniej uważałoby ją za prawidłowość. Nie twierdzę, że na 100%
dziecko wychowywane przez pare homoseksualną miałoby skłonności
homoseksualne! jednak jakieś prawdobodobieństwo istnieje, a skoro istnieje,
nalezy temu zapobiedz.
Rodzina stanowi obraz pewnych własnych wartości i postaw, zasad i norm.
Mozna w nia ingerować, ale ostatecznie pozostaje taka jaką zdołała sie
stać, dlatego wszystkie płynące z zewnatrz wartości, ideały, postawy, normy
jawią się wobec niej jako pewne oferty, które mogą, lecz nie muszą zostac
przez nią przyjęte.
>
> I powtórzę jeszcze raz: moim zdaniem wszystko zależy od tego, co
> się uznaje za normę. Jeśli związek homoseksualny traktujemy jako
> normalny, to odpowiedź na Twoje wątpliwości brzmi: no i co z
> tego? Sytuacja wygląda inaczej, jeśli za jedynie słuszny uznamy
> model heteroseksualny - ale w takim wypadku dlaczego w ogóle
> pozwalać na oficjalne homoseksualne związki?

Norm jest bardzo wiele, tak wiele, jak aspektów naszego życia.
Nie uznaję związku homoseksualnego za normę,
bo gdyby tak było to pewnie sama byłabym w takim związku.
Jest to związek, odbiegający od uważanego powszechnie za normę,
czyli heteroseksualnego, aczkolwiek tolerowany przeze mnie.

"Dlaczego pozwalać na homoseksualne związki?" -dlatego, że odbiegające od
normy, nie zawsze znaczy złe.


>
> [...]weź się może zadeklaruj
> odnośnie stosunku do homoseksualistów w ogólności, co? Będzie
> trochę łatwiej dyskutować, bo jeśli np. uważasz homoseksualizm
> za patologię (słowo "ryzyko" w cytowanym tekście nieuchronnie
> naprowadza moje myślenie na ten tor), to ja niepotrzebnie
> strzępię pazury o klawiaturę
> > >

Wyraziłam juz swój stosunek do homoseksualistów.
Osobną sprawą jest postawa wobec wychowywania przez nich dzieci
i tego nie potrafię zaakceptować.
Przepraszam za słowo "ryzyko", nie chciałam, aby to w ten sposób
zabrzmiałao,
zamieniam je na " istnieje większe prawdopodobieństwo".

> > > Dodam jeszcze, że wszystkie wymienione przez Ciebie
> > > nieprzyjemności mogą równie dobrze spotkać dziecko, które ma
> > > mamusię Chinkę albo tatusia Nigeryjczyka. [...]
> >
> > Nie uogólniajmy. Zasadnicza róznica mdz. dziećmi wychowywanymi
> przez
> > homoseksualistów, a dziecmi rodziców różnych ras, poza
> zagrożeniami
> > płynącymi ze środowiska , tkwi w samej rodzinie i ich rozwoju
> w niej.
>
> Ależ uogólniajmy. Przynajmniej w tym przypadku. Upieram się przy
> twierdzeniu, że mniej lub bardziej nasilone szykany mogą spotkać
> dziecko z powodu dowolnej odmienności własnej lub rodziców;
> opiekowałam się kiedyś grupą dzieci, do której należał m. in.
> syn Polki i Murzyna, wiem, co mówię.

>Owszem, mogą, ale chciałabym, aby problem nie był ujmowany jednokierunkowo:
szykany ze strony społeczeństwa to jedna sprawa,
a to czego dziecko zostało pozbawione, w wyniku braku mozliwości
wychowywania się w normalnej rodzinie i to, co,
być może negatywnie wpłynie na jego pojęcie związku i rodziny , to druga
rzecz.

> Co się zaś tyczy różnych możliwości rozwoju w nie przystającej
> do ogólnych standardów rodzinie, to moim zdaniem znacznie
> większe zagrożenie dla późniejszego funkcjonowania dziecka
> stanowi tato-tyran, traktujący żonę jak służącą, a dzieci jak
> piorunochrony dla własnych frustracji. Z tym, że - jak pisałam -
> wszystko zależy od tego, co się uznaje za normę.
Pozdrawiam
> --
> Hanka Skwarczyńska
> i kotek Behemotek
> a...@w...pl

Mówisz tutaj o sytuacjach wyjątkowych, które zdarzaja się w rodzinach.
te same patologie typu agresja, przemoc w rodzinie , alkoholizm, brak
zainteresowania dzieckiem,
jak i wiele innych, może występować zarówno w rodzinie heteroseksualnej,
jak i w opierającej się na związku homoseksualnym.
Nie możemy , dyskutując o wychowaniu dziecka mówić: "bo to niesie mniejsze
zagrożenie, aniżeli to.."
Należy zapobiegać jakimkolwiek zagrozenieniom,
jeżeli mamy podstawy sądzić, ze takowe mogą wystąpić.
>
>
>pozdrawiam, Monika
>










› Pokaż wiadomość z nagłówkami


87. Data: 2002-06-01 17:39:37

Temat: Re: Taki jeden temat mam
Od: "brzanka" <k...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Asia Slocka <a...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:ad7od7$cpn$...@n...onet.pl...
> Użytkownik "brzanka"
> > Dziecko wychowywane w takim związku, będzie poznawać życie na takich
> samych
> > zasadach:istnieje ryzyko, że dla niego wzorcem będzie rodzina, w
której
> > ono się wychowuje, natomiast inne, owszem będą tolerowane, ale nic poza
> tym
> > nie będzie o nich wiedziało.
> > Nie będzie miało w przyszłości równych szans na to by stworzyć własny
> > heteroseksualny związek i prawidłowo w nim funkcjonować.

> Co to znaczy ryzyko że wzorcem będzie rodzina
> homoseksualna?

Przyznałam juz w odpowiedzi do Hanki, że słowo "ryzyko" było słowem
nieprzemyslanym i zastapiłam je wyrazeniem:"istnieje prawdopodobieństwo".

A dlaczego o rodzinach hetero nie mówi się o ryzyku
> że dla dziecka to będzie wzór?

Alez oczywiście, że się mówi, jezeli ku temu są podstawy.

Dopóki nie wartościujesz który związek
> jest lepszy a który gorszy takie "ryzyko" traci podstawy.

Nie wartościuję związków. Związek powinien być taki, by partnerzy czuli się
w nim dobrze i wtedy mozna go nazwać dobrym związkiem.

> Poza tym jak to "nic o nich nie będzie wiedziało"??
> Czy nie istnieje świat poza domem? Życie w rodzinie nosimy w sobie.

Na temat istnienia, mozliwości poznania i zinternalizowania tego, co poza
domem wypowiedziałam się , także w odpowiedzi do Hanki. Nie chcę się
powtarzać.

> Także osoby homoseksualne potrafią darzyć się uczuciem, choć
> wcześniej nie mialy takich wzorow.
>
Ależ broń Boże, ja w to nie wątpię.
Być może niektóre z tych osób potrafią nawet mocniej obdarzyć uczuciem drugą
osobę, niż niejedna osoba heteroseksualna.
Nie mów, ze nie miały takich wzorów - myślę, że większość z nich
spotkała się w ciągu swojego życia z ludźmi, którzy pokazali im , że mozna
obdarzyć innego człowieka uczuciem.
>

> >Zasadnicza róznica mdz. dziećmi wychowywanymi przez
> > homoseksualistów (..)tkwi w samej rodzinie i ich rozwoju w niej.
> CO tkwi w rodzinie i rozwoju? Niejasne jest to zdanie.

wycięłaś kawałek mojej wypowiedzi. Przypuszczam więc, że nie wziełaś jej pod
uwagę interpretując to zdanie. Mianowicie chodziło o to, iż dzieci
wychowywane przez pare homoseksualną i dzieci rodziców róznych ras są
narażone na przykrości i uciski ze strony społeczeństwa i to jest owszem
rzecz nieobca i jednym i drugim. Zgodziłam się tu z Hanką.
Jednak, różni je to co wewnątrz rodziny.
Jeszcze raz powtarzam, że nie wątpię, iż rodzice homoseksualni potrafiliby
kochać dziecko równie mocno jak heteroseksualni, potrafiliby poradzić sobie
z jego wychowaniem i przekazaniem podstawowych norm i zasad obowiązujących w
społeczeństwie
i na pewno dbali by o jego bezpieczeństwo i wykształcenie, ale brakuje mi
tu poznania, wdrożenia w role pełnione przez kobietę i mężczyznę w rodzinie,
umiejętności ich gruntownego rozróżnienia i przyswojenia.
Szerzej na ten temat również możesz poczytać w odpowiedzi na post Hanki.

>
pozdrawiam serdecznie, Monika :))





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


88. Data: 2002-06-02 16:03:41

Temat: Re: Taki jeden temat mam
Od: "Asia Slocka" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "brzanka"
> Przyznałam juz w odpowiedzi do Hanki, że słowo "ryzyko" było słowem
> nieprzemyslanym i zastapiłam je wyrazeniem:"istnieje prawdopodobieństwo".
I owe prawdopodobieństwo nie ma znaczenia dopóki nie wartościuje
się typów związków z góry.

> Nie wartościuję związków. Związek powinien być taki, by partnerzy czuli
się
> w nim dobrze i wtedy mozna go nazwać dobrym związkiem.
Otóż to. I nikt nie ma prawa ingerować dalej.

> Nie mów, ze nie miały takich wzorów - myślę, że większość z nich
> spotkała się w ciągu swojego życia z ludźmi, którzy pokazali im , że mozna
> obdarzyć innego człowieka uczuciem.
Pisałam o osobach homoseksualnych, myślę że nie istnieje
wiele osób które mają skąd czerpać wzory takich związków.

>brakuje mi
> tu poznania, wdrożenia w role pełnione przez kobietę i mężczyznę w
rodzinie,
> umiejętności ich gruntownego rozróżnienia i przyswojenia.
Nie, to są indywidualne zdolności wychowawcze rodziców. Osobiście
nie chciałabym brać wzorów z rozróżnienia ról kobiety i mężczyzny w związku.
To, na czym opieramy nasze małżeństwo pochodzi z książek, filmów, wyobraźni
a przede wszystkim ogromnej miłości. I tworzymy udany związek
mając "w poważaniu" normy któe można obserwować.

--
Pozdrawiam
Asia Słocka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


89. Data: 2002-06-03 06:58:42

Temat: Re: Taki jeden temat mam
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "brzanka" <k...@w...pl> napisał w wiadomości
news:adak71$ef4$1@news.tpi.pl...
> [...]
> Nie wszystko działa w obie strony, to byłoby zbyt proste.

Dlaczego? Serio, nie mam najmniejszego zamiaru się czepiać, ale
powiedz, dlaczego uważasz, że dziecko wychowywane przez dwoje
rodziców tej samej płci ma mniejsze szanse na stworzenie związku
heteroseksualnego, niż dziecko wychowywane przez mamę i tatę -
homoseksualnego?

> Poza tym, gdyby dzieci bardziej opierały się na wzorcach
otaczających je i
> istniejących poza ich rodziną, aniżeli na tych które niesie ze
sobą właśnie
> rodzina,to nie mielibyśmy problemów ze zdemoralizowaną
młodzieżą, bo
> przecież istnieje tak wiele przykładnych rodzin, nie byłoby
tylu
> alkoholików wywodzących się z rodzin alkoholowych, bo przecież
tych
> trzeźwych jest więcej, a więc mają więcej przykładów, [...]

Zgoda. Częściowo. Mnie chodziło o obawy przed _automatycznym_
przejęciem modelu rodziców. Swoją drogą nie wiem, jak to wygląda
statystycznie, ale przecież są całe masy alkoholików z rodzin
"niealkoholicznych" i na odwrót, a bardzo częstą postawą - i o
tym też chyba pisała wcześniej Asia - jest "obojętnie jak, byle
nie tak, jak rodzice".

> Prawidłowo funkcjonująca rodzina daje dziecku oparcie,
poczucie
> bezpieczeństwa i to ona jest dla niego ideałem i wzorem. Tak
więc dziecko
> wychowywane w rodzinie opierającej się na związku
homoseksualnym,
> najprawdopodobniej uważałoby ją za prawidłowość. Nie twierdzę,
że na 100%
> dziecko wychowywane przez pare homoseksualną miałoby
skłonności
> homoseksualne! jednak jakieś prawdobodobieństwo istnieje, a
skoro istnieje,
> nalezy temu zapobiedz.

No i właśnie tego nie rozumiem. Tzn. rozumiem, że ten pogląd
wypływa z Twoich zapatrywań na homoseksualizm w ogóle i tu -
wybacz - nie mogę nie dostrzec pewnej niekonsekwencji.
Tolerujesz istniejących homoseksualistów, ale nie godzisz się na
powstawanie nowych?


> [...]
> Nie uznaję związku homoseksualnego za normę,
> bo gdyby tak było to pewnie sama byłabym w takim związku.

Nie, nie, nie mylmy normy z _jedynym_ obowiązującym modelem.
Blondyni są task samo w normie jak bruneci, prawda?

> [...]
> "Dlaczego pozwalać na homoseksualne związki?" -dlatego, że
odbiegające od
> normy, nie zawsze znaczy złe.

Pomijając już drobne nieporozumienie na temat znaczenia słowa
norma w tym kontekście, powiedz, dlaczego w takim razie
przeszkadza Ci ewentualne przejęcie przez dzieci postawy
rodziców - homoseksualistów?

> [...]
> Wyraziłam juz swój stosunek do homoseksualistów.

To ja musiałam nie zrozumieć :)

> [...]
> Przepraszam za słowo "ryzyko", nie chciałam, aby to w ten
sposób
> zabrzmiałao,
> zamieniam je na " istnieje większe prawdopodobieństwo".

Co kompletnie nie zmienia postaci rzeczy - tak czy inaczej
wynika z tego, że jest to Twoim zdaniem zjawisko negatywne
(zresztą kawałek dalej wypsnęło Ci się "zagrożenie" :)

Resztę tnę, bo wydaje mi się, że Twoja odpowiedź na to, co
napisałam powyżej, powinna ostatecznie wyjaśnić wszelkie
niejasności.

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


90. Data: 2002-06-04 15:54:46

Temat: Re: Taki jeden temat mam
Od: " PSK" <p...@N...poczta.gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

A DZIŚ O 21 NA TV PULS MA BYĆ W STUDIU CYBENETYKI DYSKUSJA O HOMOSEKSUALIZMIE
TEMAT SPOTKANIA: CZY HOMOSEKSUALIZM TO POWÓD DO DUMY? - CIEKAWE CO ONI
ZNOWU WYMYŚLĄ...

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 8 . [ 9 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

firma-spam
Przemiana
Duże dzieci - duży kłopot
Re: samodzielność
utrzymywanie rodzicow

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »