Data: 2003-12-07 16:23:23
Temat: Re: Takie sobie wspomnienie z życia
Od: "Pyzol" <n...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Natalia" <k...@p...onet.pl> wrote in message
news:bqtk6q$oim$1@news.onet.pl...
> w sumie skąd mamy to wiedzieć
> z postu Joanny to bezpośrednio nie wynika
> wynikają pieniądze ;)
Nie wynika? Moim zdaniem wynika. Oczywiscie, syutacja byla opisana skrotowo,
mozliwe ze zaszlo tam wiele roznych okolicznosci - ja sie domyslam
niefunkcjonalnosci rodziny. Zastrzegam - nie chodzi tutaj o niczyja w i n
e. Rodziny najczesciej sa niefunkcjonalne, bo nie rozumieja co sie dzieje,
nie sa w stanie sobie nawzajem pomoc, w sumie nie bardzo wiedza na czym
polega rodzina.
Taka rodzina to wspolna tragedia, a nie tylko osoby, ktora cierpi w jakis
szczegolnie widoczny sposob.
> a na czym właściwie polega pozytywny wzorzec?
> to takie ogólne wyrażenie :)
Ogolne, ale w tym wypadku: na pewno nie na wychowaniu dziecka takiego jak
Marta. Naturalnie, dziewczynka mogla miec jakies biologiczne psychiczne
problemy, ktorych rodzice nie umieli/nie chcieli dostrzec. Bo dla wielu
dziecko wymagajace psychicznej opieki to w s t y d, ktorego sie unika za
cene nawet i wielkiego ryzyka, a unika poprzez nieprzyjmowania do
wiadomosci,ze z dzieckiem jest cos nie tak.
> np. jak wygląda w praktyce pomoc w "wypracowywaniu systemu wartości"?
Zycie w taki a nie inny sposob. Np. jak doczytalam sie winnym watku, taka
wartosc wykazala ci twoja matka, kiedy zgasila telewizor - widzac, iz
ogladane wydarzenie rozbudza niezdrowe i nieetyczne emocje. Pewnych rzeczy
sie nie robi i juz. Przekaz wyrazy mojego podziwu swojej mamie, bo na to aby
wedrzec sie w mila atmosferke zabawy poniewaz pachnie ona nieetyczoscia
niewielu ludzi sie zdobywa. A szkoda, bo w taki sposob wlasnie gubi sie
wspomniany przeze mnie zyciowy drogowskaz.
> rodziców
> którzy chcieli dla swego dziecka jak najlepiej
Chciec, to za malo. Dziecko to nie jest szczeniaczek. Dziecko to poczatek
kogos kto bedzie dorosly.
Oczywiscie,ze tutaj nie ma w i n y, niczyjej,. Sa bledy, niedojrzalosc (
rodzicow tez!), jest tragedia. Ustalanie winy jest zajeciem jalowym,
prowadzacym do nastepnych bledow (tutaj: alkoholizm ojca).
Nie wykluczone, natomiast, ze ta matka ( zastrzegam! ja tylko spekuluje!)
jest teraz wlasnie szczesliwa: moze do konca poswiecic sie dzieku ( jak to i
wczesniej robila) ale dziecko juz nie przynosi wstydu, zas jej postawa budzi
powszechny podziw i wspolczucie.
Bywaja matki, ktore doszukuja sie chorob u swoich dzieci,w drastycznych
wypadkach, domagaja sie wielokrotnych, skomplikowanych operacji - aby
wlasnie miec okazje do opiekowania sie i do podziwu otoczenia za ofiarnosc i
oddanie. Bywaja takie, ktore w ten sposob doprowadzaja do smierci dziecka i
to nie jednego. W USA takie wedruja za kratki ku oburzeniu tzw. bezmyslnej,
oceniajacej po pozorach opinii publicznej.
Kaska
|