Data: 2005-10-19 16:55:18
Temat: Re: Teoria o'błędnego koła
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"tren R" w news:3dc9cd31dc10203cb850484835324ba8@news.home.net.
pl...
/.../
Widzisz tren - kłopot w tym, ze permanentnie opuszczasz istotne zagadnienia,
albo ich nie dostrzegając, albo wypierając jako niezrozumiałe. Już sam ten fakt
(do którego się przyznajesz niefrasobliwą formą uczestnictwa), powinien cię
uczulić na możliwość popełniania błędów.
Skutek może być poniekąd taki, jak rozmawianie ze ślepym o kolorach bądź
głuchym o barwach brzmień. Bądź łaskaw wziąć to pod rozwagę.
> > /.../ jesteś od kota większy pod względem złożoności.
> nie przesadzałbym :)
> wszak niewielkie są różnice między genotypem takiego cbneta a genotypem
> świni.
I już to zdanie wystarczy, by znaleźć rozwiązanie. Jesteś niewolnikiem
Newtona i jego praw. Niewolnikiem uproszczeń. O takich niewolnikach
pisałem już kiedyś jak o korkach tańczących na oceanie zdarzeń. Ludzi
pozbawionych wyobrażenia i rozumienia relatywizmu. Dziś powtórzę cytatem:
"najbardziej radykalny z możliwych podziałów, jakie można przeprowadzić
wśród ludzi, to taki, który dzieli ich na dwie klasy stworzeń - takich, którzy
bardzo wiele wymagają od siebie, nie szczędząc sobie trudności i obowiązków,
oraz takich, którzy od siebie nie wymagają niczego szczególnego, lecz dla
których żyć znaczy w każdym momencie być tym, czym naprawdę są, bez
zmuszania się do jakiejkolwiek perfekcji, po prostu jak boje unoszące się
na falach" [filozof i badacz społeczeństw - Jose Ortega y Gasset].
Czy kiedykolwiek ktoś powiedział o Tobie "perfekcjonista"?
Sądząc tylko po staranności Twego tekstu - nie sądzę. Ale przybliż.
> > Jesteś większy również dlatego, że posiadasz unikalną zdolność do
> > świadomego napędzania swego rozwoju, i o ile tylko z niej korzystasz,
> > bijesz kota na głowę.
> to ciekawe.
> na ile małpa która uczy się różnych rzeczy, uczy się komunikować, uczy się
> samoświadomości (doświadczenie z plamą na czole) - na ile taka małpa ma
> świadomość 'apędzania własnego rozwoju'. co to jest owo 'napędzanie'
> zresztą? nauka?
Kolejny przykład tego samego. Jeszcze bardziej miażdżący.
> > Niemniej, tak czy inaczej zarówno kot jak i homo myślący są ograniczeni.
> > Wystarczy, że tego nie dostrzegasz, a już masz na to dowód, jak na dłoni
> a moim zdaniem nie.
> z ograniczeniami jest tak jak z rozbijaniem atomów na przykład.
> rozbijamy je na coraz mniejsze kawałeczki, mówiąc przy każdym podziale, że
> to już ten ostatni, ostateczny poziom materii. co ~kilka lat okazuje się,
> że można zejść jeszcze głębiej.
> :)
No widzisz - nie odróżniasz kto, co mówi i dlaczego. Zbyt wiele zagadnień
opuściłeś bujając się bez świadomości bujania.
Twoje ograniczenie można ciągle sprowadzić do tego samego przykładu -
deszczu w Pcimiu, który przeciął miasteczko na dwie części - suchą i mokrą.
Tobie przyszło wykonać reportaż z Pcimia - trafiłeś więc do Genowefy
Czarniawskiej (Pcim Górny), która płomiennie opisała ci padający za
oknami desc. Niestety, publikacja mało precyzyjnego artykułu zbulwersowała
Zenobię Białko z Pcimia Dolnego, która nie widziała za oknami żadnego
descu, a nawet chodziła wieczorem z konewką aby podlewać ogrodowe.
Dopóki nie rozwiążesz tego pozornego paradoksu we własnej głowie, nie
mamy o czym rozmawiać. A rozwiązanie trzeba ekstrapolować na cały,
dostępny ci świat doznań i relacji.
Nawiasem mówiąc kompletnie inny od świata doznań kota czy mrówki,
co, w zależności od punktu widzenia można spokojnie nazwać ograniczeniem
(o ile tylko chce się widzieć nieco więcej, niż czubek własnego nosa).
> > No ale Ty się tylko ... przekomarzasz, choć do komara Ci jeszcze
> > dalej niż do kota.
> w przekomarzaniu się tkwi imho duży potencjał :)
Zgadza się. Tkwi spory potencjał. Zobaczmy jaki....
> jedni zabiją insekta, pac! pac! i po krzyku, inni posmarują się czymś czego
> taki komar nie lubi, a jeszcze inni postawią lampę, do której ciekawski
> komar wpadni i spali sobie skrzydełka. jeszcze inni nie są wrażliwi na
> komarze kujki, a nawet lubią jak komary sobie wesoło bzykają :)
Jednym słowem optujesz za różnorodnością biologiczną, czy też za
różnorodnością w zwalczaniu komarów? Nawet jeśli to drugie, to nie
przejmuj się - to w końcu dzieło komara, aby się przystosował do
zastanych warunków. Jak się nie przystosuje, to po prostu nie przeżyje.
Chrońmy więc "swoich" przed wszelką plagą "obcych". Po trupach.
Dobrze zrozumiałem?
> wynajdywanie sposobów na komary - oto jest wyzwanie.
> zatem rola przepoczwarzania, a właściwie przekomarzania się to rola
> inspirująca jak sądzę.
Ewolucyjna wręcz.
> > Weź na przykład takich miłych panów,
/.../
Tu trzeba było wyciąć wszystko z oczywistego powodu - podany przykład miał
charakter epizodyczno-interwencyjny i sens wyłącznie w chwili swego zaistnienia.
Zadanie spełnił, a rozwodzenie się tydzień po fakcie o słuszności założeń, albo
o trafności prognoz jest mówiąc wprost - dowodem na nierozumienie ...
zasady Heisenberga (wspominałeś coś o atomach więc czuję się upoważniony).
Poza tym, świadczy o tej Twojej niefrasobliwości, deklarowanej gdzieś tam wyżej,
którą jednakże skazujesz się niejako na niepoważne traktowanie.
Ja jednak usiłuję traktować Cię poważnie i tłumaczę, że wycięte tu słowa nie
pojawiły się w próżni, ale w układzie relacyjnym i jako czynnik ingerujący swym
pojawieniem się _musiały_ zmienić ten układ. Co też uczyniły. A Ty coś tu za
przeproszeniem /.../ o nietrafności prognoz.
> ej, nie dramatyzuj.
> po primo nie porównywałbym tych łobuzów :)
Oczywiście. Tyle tylko, że ta odpowiedź nie jest adekwatna do uprzednio
zaistniałej sytuacji. Teraz to ja ci powiem więcej - wcale nie nazywał bym
nikogo łobuzem, czemu nie raz dałem wyraz.
> po secundo nie uwzględniłes wszystkich opcji, wszystkich zachowań.
> ograniczyłeś je. a rzeczywistość skrzeczy inaczej niż rozpisałeś partyturę.
Nie aspiruję do ideału - zdaje się że coś takiego zakładasz. Natomiast mówiąc,
iż "rzeczywistość skrzeczy" dajesz potwierdzenie poprawności wyżej
wyłuszczonej przez mnie tezy. Skrzeczy - to czas teraźniejszy. Cokolwiek
pod tym rozumiesz, nie jest to czas, na jaki wykonywana była "prognoza"
wraz z "ingerencją".
> > A to ograniczenie wynika z faktu, iż żadnemu ożywionemu nie
> > są potrzebne jakiekolwiek gadżety nie służące praktycznie w jego
> > życiu. Natura eliminuje takie elementy z kodu i drogą kolejnych
> > przybliżeń zostawia tylko te, które SŁUŻĄ. Lepiej lub gorzej,
> > ale służą.
> czemu służą włosy u niektórych ludzi i czemu natura je eliminuje?
Znów szukasz komarów?
Włosy, tak jak i wszystkie faktycznie istniejące elementy fizyczne dowolnych
bytów ożywionych, służą do podświadomej komunikacji wewnątrzgatunkowej.
Natura ich nie eliminuje (niemowlęta mają, statystycznie, dość bujne owłosienie).
gdyż zaspokajają dodatkowo nasze potrzeby estetyczne (tak jak pawi ogon)
i dzięki temu odpowiednia pula genowa jest przekazywana tam gdzie trzeba.
Natomiast jedenasty palec Jony'ego Jedenaście Palców nie był aż tak
potrzebnym gadżetem, aby utrwalił się w populacji. Przeszczepianie sobie
przez wielbicielki jedenastego palca nie miało tu żadnego znaczenia. Trzeba
było się oddawać Jony'emu w celach prokreacyjnych, a być może coś by
z tego wyszło.
A jeśli pytasz, o łysiejące główki starszych panów i pań - no to chyba sam już
znajdziesz odpowiedź. Natura ma "swój interes" w tym, by akt prokreacji
dokonywał się w stosownym wieku (pamiętaj - i nie tylko Flyer ;)).
> > > sęk, że nigdy nie jesteśmy bliżej tego drugiego końca.
> > Nigdy? Moim zdaniem istnieją zjawiska fizyczne posiadające stale i wciąż
> > tylko jeden kierunek. A jeśli tak, no to nie sposób nie zauważyć stałego
> > "przesuwania się".
> a jesteś w stanie powiedzieć ile jeszcze przed nami?
O ile dostanę wystarczającą ilość czasu na przemyślenie sprawy.
Ty mi go niestety dać nie możesz.
/.../
> > OK - nie będę dręczył /.../
> ależ dręczysz mnie o tyle tylko, że muszę skracać przydługie imho wywody :)
> przydługie jak dla nie uściślę.
To jak sobie wyobrażasz ideał Twojego respondenta?
Czy może byłbyś nim Ty sam?
> i niechaj nie niepokoi cię moja tendencja do rozdzielania na czarne i
> białe. dzięki takiej tendencji człowiek zmierza w dobrą stronę.
> na mapie nie ma 16 stron świata i 32 podstron. mapa jest czarno biała.
> niektórzy nie potrafią jej czytać, ale dla tych powstał gps i mapa w
> komórce.
Moim zdaniem to, co tu proponujesz to najczystszy zamordyzm.
Inaczej mówiąc - zalążki totalitaryzmu. Chcesz w sposób odgórny podzielić
ożywionych na kumatych i niekumatych, na oświeconych i nieoświeconych,
wyręczając ich w rozróżnianiu stron świata.
Upraszczanie i systematyzowanie informacji, to konieczność egzystencjalna
i prawidłowość ewolucyjna. Jednak wtykanie ludzkich paszcz do chlewików
z gotową, przetworzoną stosownie czarno-białą papką pokarmową - to
bandytyzm.
> > > ja wyciagam wnioski wręcz przeciwne, ale po tobie takich
> > > wniosków mógłbym się spodziewać :)
/.../
> > Czego więc możesz się po mnie spodziewać i na jakiej podstawie.
> > Bo jeśli wstrzemięźliwości w rozdzielaniu świata na czarny i
> > biały, to nie ma problemu. Za długo żyję by brać aktywny udział w
> > takich nieodpowiedzialnych zabawach.
> wiek nie chroni przed głupotą :)
Powiem więcej - wiek stwarza dopiero szansę ochrony przed głupotą.
"Nie jestem na tyle młody, by wiedzieć wszystko" - J. M. Barrie.
> chodziło mi dokłądnie o tę twoją 'wstrzemięźliwość', któą ja wolę nazywać
> 'zamydlaniem'. :)
W takim razie ja, Twój brak wstrzemięźliwości w rozdzielaniu świata na
czarny i biały nazwę tchórzliwą i nieodpowiedzialną ucieczką od prawdy,
a jeśli będziesz ten model propagował z użyciem miecza i ognia - nazwę
to totalitaryzmem w sutannie (kołtunerią też niestety trzeba się zajmować,
bo potrafi być równie mocna w gębie i realnie szkodliwa).
> > Co więcej - jestem przekonany, że
> > żadne "ratowanie własnej twarzy" (koleiny) tego nie usprawiedliwia.
> w tym sęk, all, że ty nie masz twarzy...
Jeśli w takim samym znaczeniu jak to, ze ty trenie nie masz twarzy - to
nie mam nic przeciwko. W końcu i na moim i na twoim miejscu w Alei
Użytkowników psphome są tylko jakieś symboliczne obrazki - u ciebie,
o ile dobrze pamiętam, to nawet obrazek z dwoma twarzami (pewnie
jedna czarna a druga biała).
Jeśli chcesz zobaczyć moją twarz - nie widzę przeszkód - daj znać
a poślę Ci cokolwiek z bogatej, cyfrowej kolekcji. Oczywiście tylko
pod warunkiem, że potrafisz odróżnić korespondencję prywatną od
publicznej.
Ale jeśli masz na myśli twarz w sensie oceny etycznej - to radzę być
ostrożnym. Zapewniam Cię jeszcze raz, że to, co zostało tu miesiąc temu
powiedziane przez nadgorliwego w "tworzeniu przyszłości" TT,
kopiującego przez kilka lat cudze zachowania, których za grosz nie
zrozumiał (dając tego dowód nie tylko tym wystąpieniem, ale i reakcją
na krytykę swojej teorii_Y), a co ochoczo zostało podchwycone przez
niejakiego Pawełka z Niezbeckich - jest ordynarnym zafałszowaniem
rzeczywistości. I zgodą (jak się domyślam) na wieczne potępienie autora
ze strony jego własnego sumienia.
Pawełek zapewne będzie zaskoczony informacją, że przebieg tego
prywatnego spotkania był rejestrowany za wiedzą i zgodą obu stron,
co wcale nie oznacza jakiegokolwiek wspólnego planowania "prowokacji".
O dziwo - przebieg ten nie zawierał niczego, co mogłoby dotyczyć
jakichkolwiek ludzi - wspólnych czy oddzielnych znajomych z psp.
Dodam, ze w zapisie nie ma też niczego, co odpowiadałoby "relacji TT"
i co zainteresowana osoba _powinna_wiedzieć_ sama z siebie.
Mówiłem, że "ratowanie własnej twarzy" nie usprawiedliwia pogłębiania
zafałszowań i przyklepywania własnych błędów interpretacyjnych,
kosztem innych twarzy.
All
---
"Poznać można tylko to, co można poznać, nie zaś wszystko to, co jest
prawdą." [J. D. Barrow - fizyk i kosmolog, profesor matematyki, astronomii
i fizyki w University of Cambridge].
|