Data: 2005-01-07 14:28:51
Temat: Re: Tradycyjny model rodziny
Od: Andrzej Garapich <garapich malpa isez kropka pan kropka krakow kropka pl a t...@t...zmyłka>
Pokaż wszystkie nagłówki
Fri, 7 Jan 2005 15:16:39 +0100, "idiom" <i...@w...pl> pisze:
>No, popatrz, a ja miałam wrażenie, że dziś dzieje się to częściej i na
>dodatek byłam święcie przekonana (ba, miałam jakieś wewnętrzne wyrzuty!), że
>spowodowałyśmy to same, swoją niezależnością i większą zaradnością
:-))))
OK, ciągle zapominam, że tu każdy pisze o swoich idywidualnych
obserwacjach i doświadczeniach :-)
Więc dobrze: w większości związków, które ja znam, to nie do
pomyślenia była sytuacja, żeby facet zostawiał żonę z dziećmi
bez środków do życia. Albo było tak, że to ona zarabiała więcej
od niego, więc materialnie rodzina raczej zyskiwała niż traciła.
Albo, odchodząc wiedział, że żona ma zapewniony byt (zamożni rodzice,
spodziewany spadek itp.). Albo po prostu w odejście od żony
wkalkulował środki na utrzymanie starej rodziny i dziecka.
>(myślę,
>że dziś kobiecie o wiele łatwiej poradzić sobie niż 100 lat temu) - stało
>się to katalizatorem męskiej niefrasobliwości.
No własnie. Wtedy porzucenie żony z dziećmi realnie groziło
śiercią głodową. Ale np. mój pradziadek miał taki zwyczaj, że
jak zrobił komuś dziecko, to oddawal jej kilka krów lub
kilka morgów ziemi, żeby to dziecko jakoś mogla utrzymać.
>Na ile na moje zdanie wpływa fakt, że
>wśród moich przodków bywali w większości mężczyźni odpowiedzialni,
To jest kwestia cenzurowania przekazów rodzinych :-)
pozdrawiam serdecznie
Andrzej Garapich
--
Kto w młodości był socjalistą
ten na starość będzie świnią
|