Data: 2004-08-26 12:57:20
Temat: Re: Twardziej!
Od: "Jacek" <j...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Crony" <a...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cgk6lr$1an$1@inews.gazeta.pl...
> > Nie wydaje mi się, żeby jej się nagle przypomniało, że nie zakończyła
> sprawy
> > miłosnej - odniosłam wrażenie, ze ona nie była zakończona w płaszczyźnie
> > emocjonalnej na początku małżeństwa R.
>
> To chyba jeszcze gorzej, prawda?
To fakt i nie ma co się nad nim dzisiaj zastanwiać i go oceniać,
podjęli taką decyzję a nie inną. Wychodzi na to że całkiem dobrze sobie
radzą czego dowodzą ostanie 7 lat.
> Taak...ale tu nie mówimy o Tobie, więc nie przenoś swoich doświadczeń na
> inną sprawę bo zatracasz tym samym obiektywny stosunek do niej...O tym czy
> pan R. jest chorobliwie zazdrosny czy też nie - nie wiemy...Z jego
> postępowania (pełna zgoda na spotkania zony z byłym) wynika raczej coś
> przeciwnego....
Nie zgadzam sie z Tobą skoro nie mól znieśc takiego spotkania.
> Ale my raczej nie mamy prawa do takich interpretacji - nie znamy sytuacji
od
> wewnątrz, więc możemy odnosic sie tylko do relacji pana R. , którego
> powinniśmy chyba uwazać za świadomego swych słów człowieka. Z takiej
pozycji
> ja przynajmniej dokonuję analizy sytuacji- biorę słowa/relacje R. za
> pewnik - i interpretacje ewentualne opieram na nich.
Po to pisze się na grupie aby w miarę anonimowo poznać opinie wielu osób,
dobrze jest gdy wyjasnia sie innym pewne sprawy kiedy zadają pytania.
Nigdy nie da się powiedzieć pełnje historii w pigułce wi jednej opowieści
a tym samym w jednym poście.
Co do interpretacji to mamy prawo, bo o to chodzi w dyskusji.
> Nawet jesli nie powiedziała tego wprost ale dała do zrozumienia że R. jest
> produktem zastepczym - to już jest nieuczciwe.
A jeśli on ją źle zrozumiał. Moim zdaniem takie domniemania są jednym z
częśtych powódów
kłopotów w życiu w tym też w małżeństwie.
Moim zdaniem gdyby mu powiedziałą w pełnym tego znaczeniu że jest PZ to nie
było by ich.
Autor postu jakoś nie potrafi albo nie chce tego napisac wprost, więc raczej
to jego uogólnienie.
> > trwania w małżeństwie, dziwnie przypuszczam, że jeśli już, to "był" a
nie
> > "jest".
>
> Przypuszczasz...
> Ale sądząc po przedstawionych przez R. relacjach - to nie do końca jest
> tak...
Powinieneś napisać: "sądzę" - gdyż podobnie jak Margola (uff jak to dobrze
że można bez strachu cytować Twój nick i nie robić w nim błędów)
uważam że "był"
> Totez właśnie uważam, że małżeństwo jest na tyle powaznym krokiem, że
> podchodzic do niego powinni ludzie w pełni dojrzali, świadomi swoich
czynów
> i uczciwi wobec siebie.
> A jesli jest inaczej - no cóż...myślę, że wtedy często pojawiają się
> problemy - jedne są do rozwiazania, inne nie bardzo...
Tacy całkiem dojrzali zwykle są samotni. Bo jak mogą nimi być skoro nie
doświadczyli związku i tak naprawdę ich dojrzałość jest mocno teoretyczna.
> Myslę, ze to "staranie się" powinna przedsięwziąć zwłaszcza ta osoba,
która
> nie była uczciwa i czysta - wtedy są szanse powodzenia.
Przecież określa się bardzo jasno, czego Ci jeszcze brak u niej?
> W omawianej sytuacji
> mam wrazenie, że "stara sie" mąż, podczas gdy nieuczciwa była żona.
Mąż zawalił, a teraz chciałby to naprawić w ciągu 2 dni.
Dobrze że ma dojrzałą żonę, która go kocha i chce z nim odbudować ten
związek.
(Gdyby była inaczej już by ich nie było)
Pozdrawiam
Jacek
|