Data: 2004-08-01 22:42:31
Temat: Re: Typowy problem typowego nastolatka
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Szajac:
> Nie wiem jak jest - to, że nie czuję tego `sprzeciwu` nie znaczy,
> że ona się temu nie sprzeciwia. Nie wiem co siedzi w umyśle
> drugiego człowieka.
Tym bardziej nie majac wystarczajaco pewnych przeslanek
aby dopowiadac sobie (tlumaczyc) sobie sytuacje mozesz sie
bardzo mylic.
> :-) Jestem zupełnym przeciwieństwem charakterystyki którą
> napisałeś
To nie charakterystyka, tylko fakt.
Traktujesz siebie jako osobe "bez winy" w calej sprawie.
Tymczasem ja nie zarzucam Ci w zasadzie "winy" sadze, ze
jestes przyczyna tej wielkiej_niecheci (z blizej nieokreslonych
powodow) - wciaz nie chcesz przyjac tego do wiadomosci.
> ... No i - gdyby jej matka mnie poznała - ok, wtedy mógłbym
> mieć sobie coś do zarzucenia. Ale w takim wypadku wydaje
> mi się, że ja jestem w porządku.
Sadzisz ze dowolny facet na Twoim miejscu mialby ~problem
podobny do tego ktory opisales?
> Nie powiedziałem, że to jest `wyrażna` aprobata, tylko że
> `wydaje mi się` że nie widzę sprzeciwu.
OK, niech Ci bedzie: "... wyraznej aprobacie ich dzieci" zmieniam
na "... wyraznym braku sprzeciwu ich ich dzieci".
> ... Zastanawiam się, czy moje zachowanie mogło dać jakiś
> impuls do tej sytuacji i odpowiadam że - nie, nie zrobiłem nic
> takiego aby moja `niedoszła` teściowa mnie znienawidziła.
Uwazaj: skad masz pewnosc ze nie postepujesz niewlasciwie
(doslownie: nie popelniasz bledu) spotykajac sie z corka kobiety
ktora jest Ci bardzo niechetna?
Skad masz pewnosc ze mama tej dziewczyny zyczy Ci ~zle?
--
Czarek
|