Data: 2008-09-16 07:17:09
Temat: Re: Ubiór szkolny, co można a czego nie? ;)
Od: Habeck Colibretto <h...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 15.09.2008, o godzinie 21.41.49, na pl.soc.dzieci.starsze, Paulinka
napisał(a):
>> Bosz... ja jedno, a Ty drugie. Czy mieszkałaś w tej rodzinie? Wiesz jak
>> tam był? To, że katolicka, to żadnego znaczenia nie ma, bo i w takich
>> może być w środku zimno a z zewnątrz każdy będzie mówił "jaka wspaniała
>> rodzina".
> Znałam jej członków osobiście. Znałam tatę, mamę, podejście do
> wychowywania dzieci i jak to wygląda w praktyce.
Okej. Nadal to jest średni dowód na to jak naprawdę było w rodzinie, ale
niech Ci będzie.
>> Nic takiego nie sugeruję (że wszyscy). Mówię, że stosunki w rodzinie to
>> _podstawa_. Nie zajęcie, nie narty, ale to jak odnoszą się do siebie
>> rodzice, jaki dają przykład dzieciom i jak je kochają.
> Zapędziłam się. Stosunki w rodzinie to podstawa, ale co przez cały czas
> próbuję udowodnić jest jednak dużo wyjątków.
Te wyjątki to prawdopodobnie w większości by regułę potwierdziły, gdyby
się uważniej przyjrzeć.
>> "Krótka smycz" to mi nie brzmi zbyt dobrze. Nie o krótką smycz chodzi,
>> ale o _stosunki w rodzinie_. Coś mi się widzi, że my to różnie
>> rozumiemy.
> Krótka smycz oznacza, zakaz noszenia kolczyka w nosie, zakaz zakładania
> koszulki z trupią czaszką i inne jak dla mnie pierdoły.
To nie jest krótka smycz IMO. "Krótka smycz" to bezdyskusyjność kiedy
dziecko może i umie dyskutować, argumentować z przede wszystkim umie
przekonywać a rodzic się nie daje, bo nie. Bo, że jakaś "smycz" i jakaś
"marchewka" musi być, to chyba oboje wiemy. I tą smyczą mogą być i
kolczyki w nosie (dobrze przez rodziców uargumentowane) i koszulki z
czaszką. Wcale nie muszą być krótką smyczą.
>>> I wszystkie, z którymi
>>> rozmawiałam uzasadniają to tym, że tak bardzo były wytresowane, że nie
>>> wolno, trzeba itd., że chciały wolności, która sie skończyła, jak się
>>> skończyła.
>> Czy nie widzisz, że w tych rodzinach było coś nie tak? To nie jest dobra
>> rodzina ani dobre stosunki przecież. To jest przykład na to, że dobre
>> układy, zależności... no te stosunki to podstawa.
> I myślisz, że jak dzieciak stanie przed szansą spróbowania czegoś, czego
> mu nie wolno to zawsze odmówi, bo te sławetne już stosunki w rodzinie?
Nie "nie wolno". O stosunki chodzi przecież. Ja odmawiałem, ale nie
dlatego, że miałem zakazy, ale ze względu na wychowanie (a raczej
przykład moich rodziców). U moich rodziców się w domu nie piło a i mnie
do wódki nie ciągnęło. Nie paliło i mnie do palenia nie ciągnęło. I z
różnymi innymi rzeczami podobnie. A nie miałem nigdy zakazu palenia czy
picia. Podobnie z wieloma innymi rzeczami. Zaraz... a możesz przypomnieć
o czym my właściwie dyskutujemy, bo już nie pamiętam. :)
>>> Fakt głupi przykład tam zasady są jeszcze bardziej wyśrubowane. Co nie
>>> zmienia tego, że my europejczycy mamy wolność słowa, myśli, przekonań itd.
>> Tak mamy. A jak ktoś ma inne od reszty, to można go zakrzyczeć i łatę
>> oszołoma przybić wyrzucając go poza nawias społeczeństwa. Polityczna
>> poprawność.
> Polityczna poprawność to raczej zakłada tolerancję, czasami wręcz
> nienormalną vide Holandia.
Raczej to, że jak ktoś ma inne zdanie i nie jest poprawny politycznie,
bo się go zjada na śniadanie i wypluwa na kolację. Taka to ta
"tolerancja".
--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach
|