Data: 2017-05-15 06:51:08
Temat: Re: Ustawienia Hellingera
Od: "Chiron" <c...@t...ja>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> napisał w
wiadomości news:6806ba09-b430-483a-aa6a-1dde9ee0b6dc@googlegrou
ps.com...
W dniu niedziela, 14 maja 2017 09:59:41 UTC+2 użytkownik Chiron napisał:
> Użytkownik "pinokio" <p...@n...adres.pl> napisał w wiadomości
> news:of74jc$c4u$1@node2.news.atman.pl...
> > Czy mogą czymś grozić?
> > Pytanie do kviata: jak wytłumaczyć na bazie materializmu niezwykłe
> > rzeczy,
> > które tam się dzieją?
>
> Nie wiemy, co tam się dzieje. Jak trafisz na ludzi, którzy nie mają
> pojęcia
> jak je przeprowadzić i jak SELEKCJONOWAĆ ludzi- możesz w całkiem realnym
> znaczeniu zostać opętany. Chcesz tego?
Uważam akurat że masz rację. Dlatego, że jak się nieprawidłowych wzorców
nie odreaguje, mogą się jeszcze bardziej utrwalić. A jeszcze w ustawieniu
ze zmarłymi członkami rodziny, którzy mogą być w bardzo złym stanie
duchowym...
Czytałem na czym mniej więcej polegają ustawienia Hellingera i główna idea
polega na tym (popraw mnie, bo czytałem dość dawno) że szuka się lekarstwa
na bolączki psychiki potomków w istnieniu i stanie brakujących przodków.
> No i oczywiście- może ważniejsze od samych ustawień jest późniejsza praca
> nad tym, co się tam zadziało.
Która jest do tego koszmarnie trudna. Chciałbym kiedyś spróbować, ale jestem
mało przekonany co do skuteczności tej metody w stosunku do wynikających z
niej
obciążeń.
=======================================
Nawet chrześcijanie mówią czasem: "znam historię swego rodu- i nad nim wisi
jakiś miecz. Co pokolenie powtarza się pewien schemat...". W Afryce uczono
się naprawiać więzi międzyludzkie, poprzez podobne ustawienia. Osoba
cierpiąca dobierała sobie (albo znajdowali się "przypadkiem") zastępcy
prawdziwych członków rodziny, czarownik (niektórzy twierdzą, że w Afryce nie
było szamanów- ale ja nie chcę się o to spierać) wysyłał ich i siebie w
podróż na bębnie- i w tym momencie zaczynało się coś dziać. Osoba cierpiąca
(która na ogół zgodnie z sobie tylko znaną regułą ustawiała tych zastępców)
a także zastępcy- zaczynali się czuć w tej roli, mieć różne wizje, a potem
sny. Oczywiście podczas podróży na bębnie czarownik- duchowy potem
czarowników od początku świata ludzi, byc może- czuwał nad wszystkim zarówno
tu, jak i ..tam, jakkolwiek tego nie nazwać.Co mi się przydarzyło takiego
dosyć wyraźnego raz, jako zastępcy- wcieliłem się w rolę kobiety,
która...utrzymywała rodzinę. "Poszkodowana" to osoba, której matka zabrała
dziecko jak opuścił ją mąż. Okazało się, że to w jej rodzinie stała
praktyka. Od któregoś pokolenia- zaczęło się, że w tej rodzinie kobietę
(wykorzystywaną przez ojca) zostawił- właśnie_dla_tego z dzieckiem- jej mąż.
Matka zabrała jej dziecko, a ją pogoniła. Dziewczyna umarła (nie wiem, czy
samobójstwo?) i wróciła jako kolejne dziecko swojej matki- żeby pilnować
córki. A ja byłem gospodarzem, który pilnował, by każdy miał co jeść :-)
Dumę z tego i strach przed matką odczuwałem w sposób naturalny.No ale to nie
ja tu byłem ważny. Tak to przynajmniej zapamiętałem- to już trochę lat- i
nie moja sprawa. No i oczywiście później skupilismy się na naprawie relacji
ona- matka. Chodzi jednak o nasze odczucia, reakcje ciała na nie. One były
autentyczne. I to wszystko odgrywało sie przy nas i za naszym udziałem-
ponownie. Prowadził chłopak, który skończył psychologię i miał mnóstwo
zapału do eksperymentowania. W razie np opętania- oczywiście, potrafiłby
tylko wezwać psychiatrę.To wszystko bylo tak niesamowice realistyczne,
że...dziś bym w to nie wszedł. Słyszałem o wielu sytuacjach, które naprawdę
kończyły się fatalnie. No ale- skoro przyjeżdżał ktoś z mental disorder- no
to po prostu zawsze można było powiedzieć, że mu się pogorszyło :-( No ale-
jak twierdzi ta dziewczyna- ona była tą, która zatrzymała ten tragiczny
schemat w swojej rodzinie. Ja ponoć też (w swojej, po moich ustawieniach)-
no ale czy ja wiem?
No cóż- metoda ta okazała się na tyle użyteczna, że weszła do psychologii- w
baarzo okrojonej postaci. Jednak- weszła.
I jak zwyklę mogę tylko prosić- nie wyrywać takich rzeczy z ich kontekstu
kulturowego. Inaczej- stworzymy np Haiti bis. Nie będzie UB czy innej SB,
tylko np "Strzyga". Ludzie będą się sami zgłaszać do więzienia, albo sami
będą umierać- "bez powodu". Wpuszczona komisja międzynarodowa oczywiście
niczego nie znajdzie, zdziwi się tylko poziomem zacofania w Polsce. Potem
będzie się też dziwić, dlaczego ich bliscy nagle chorują i umierają- no ale
przy braku dzieci- pewno tego nie zauważą.
--
Chiron
|