Data: 2009-07-11 19:55:03
Temat: Re: WYBRALEM...
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sat, 11 Jul 2009 18:13:25 +0200, Stalker napisał(a):
> Ikselka pisze:
>> Dnia Sat, 11 Jul 2009 16:02:39 +0200, Ikselka
>
>> ...tzn "jeśli się rozwinie tak, że poczuję, że jest, to pozwolę się
>> leczyć"...
>> O to mi chodziło.
>> Bo jak samemu można sprawdzić, czy ma się raka, wobec podejrzeń (a może
>> nawet pewności) i to tylko ze strony postronnych badających?
>
> I tu dochodzimy do sedna. Ja to chciałem opisać Duchowi, ale odpiszę
> tutaj: Znowu homonimia i nieuprawniona próba uogólnienia.
Upraszczasz.
>
> Tym razem dotyczy to pojęcia "wiara". Sam Woleński pisze, że "trzeba w
> coś wierzyć, bo nie wszystko można wiedzieć".
Niewiara w nic to też wiara w coś.
Nie wiem, kto to powiedział i nie chce mi się szukać.
A Woleński to Twój guru? - nie masz innych autorytetów? Tak się ślepo
jednej logiki trzymać to już niebezpieczna analogia do wiary w Boga...
> Tylko że żeby rozróżnić
> rodzaje wiary, zawsze trzeba uwzględniać kontekst użycia tego słowa.
> Np. trzeba znać przesłanki jakimi kieruje się osoba wierząca w coś.
> Mogą być to przesłanki racjonalne i mamy wtedy do czynienia z tzw. wiarą
> racjonalną, którą w języku angielskim utożsamia się nawet z pojęciem
> wiedzy. Mamy tzw. ślepą wiarę, czyli nie opartą o żadne, bądź
> irracjonalne przesłanki.
>
> Dlatego Twój przykład jest kaleki ze względu na brak pewnej informacji:
> "wierzę lekarzowi i jest to wiara racjonalna, bo oparta o jego wiedzę"
> W końcu po to lekarze zdobywają swoją wiedzę, żebyśmy mogli im wierzyć.
No właśnie: po to kapłani zdobywają swoją wiedzę... (a są dokumenty na jej
prawdziwość w przestrzeni prawdy ludzi wierzących) itp :-)
>
> Jakżesz inna jest wiara np. w to że jestem Napoleonem, albo np. "wierzę
> że mogę przechodzić przez ulicę na czerwonym świetle bo mam szczęście"
>
> I teraz mamy wiarę religijną, która ma swoje przesłanki...
>
> I przesłanki tej wiary są inne niż przesłanki wiary w diagnozę lekarza.
> Wniosek: wiara w zdanie lekarza jest równoważna z wiarą w Boga jest
> fałszywy...
>
Wcale tego nie twierdzę. twierdzę tylko, że każdy w coś wierzy, przy czym
ludzie tzw niewierni dziwią się wierzącym, że ci wierzą w Boga, sami
powierzając swój los jedynie w ręce zwykłych ludzi (nieuczciwych często) i
doskonale o ich nieuczciwości z reguły wiedząc (dając np łapówki, bo
inaczej nie podlegaliby leczeniu).
Mnie chodzi o paradoks: o identyczne psychologicznie! mechanizmy jednej i
drugiej wiary i jednocześnie o różnicę w jej przedmiocie i w możliwościach
weryfikacji jego słuszności/mylności.
Tzn, że o ile na Bogu JA (i wielu) się nie zawiodłam nigdy, nie musząc Go
weryfikowac, o tyle na lekarzach co rusz... a pomimo ciąglej negatywnej
weryfikacji dalej się im powszechnie wierzy, gorzej zaś z powszechną wiarą
w Boga.
|