Data: 2003-08-29 09:42:39
Temat: Re: Walka-ciąg dalszy
Od: "Jacek" <j...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"puchaty" <p...@w...pl> wrote in message
news:bin5u6$nq4$1@news.onet.pl...
> > Pewnie że ma.
>
> :-) A właśnie, że nie ma.
To dlaczego cierpisz z powodu braku ojca, przecież dziś juz nie może z Tobą
być.
W dzisieszej chwili historia nie powinna mieć wpływ na Twoje odczucia, ona
już była.
Więc według Twojej teorii nie ma znaczenia na dziś.
> > Jest sporo rzeczy która ich łaczy, przestali je pielęgnować i dziś ich
nie
> > dostrzegają.
>
> Dlaczego odnosząc się do przeszłości używasz czasu teraźniejszego?
Bo to wszystko jest zapisane w nich, bo przeszli już wiele i w jakimś sensie
się sprawdzili.
Nie można codzień wszytsko zaczynac od nowa, tylko dlatego że coś nie poszło
po naszej mysli.
> Powinno być: Było sporo rzeczy, które ich łączyło. Ten czas był zapewne
> piękny niemniej dzisiaj coś się zepsuło. Jednej ze stron przestało
zależeć.
> Druga strona postanowiła walczyć. Ale o co ona walczy? O to by było tak
jak
> dawniej? O to by znowu ją kochał? Miłości nie da się wywalczyć.
Mineło zauroczenie, a niestety wielu ludzi utożsamia miłość z tym
zauroczeniem,
potrzebuję ciągle bodźców (sam taki jestem) więc szuka tak naprawdę impulsów
które spowodują
reakcję chemiczną w głowie. Z milością to ma mało wspólnego, ale ponieważ
da się zmierzyć
urządzaniami więc z wygody nazywa to miłością.
A pewnie sie ze mną zgodzisz że miłość to coś wiecej niz przyrost endorfin w
mózgu.
> Sad but true.
Zabrakło Ci słów czy jak ?
> Proponujemy tutaj dwie drogi: Ty proponujesz rozmowę, wzajemne zrozumienie
> etc. ja proponuję zrozumienie siebie samej.
Uważam że oba te procesy powinny iść równolegle.
> Chodziło mi o życie przeszłością.
A mi o to że ma wpływ, dlatego na przykład agresję różnych wariatów należy
(patrz Hitler) zwalczać tak szybko jak się da.
> Strach jest antytezą miłości.
Raczej nienawiść
> Ja tam nie wiem co powinna zrobić ze swoim związkiem. Wiem natomiast (i
jest
> to IMO rada uniwersalna), że powinna mieć świadomość jakie uczucia nią
> kierują w tym bądź innym wyborze.
Tu się w pełni zgadzam.
> Przypomina mi się film pt. "The Sory of Us", w którym para z problemami
> będąc u psychoalanityka dowiedziała się, że kochając się ze sobą kochają
się
> właściwie nie dwie osoby tylko sześć (oni i ich rodzice). Musieli to sobie
> uświadomić by zacząć z tym walczyć.
Tak może być i w tym przypadku.
Jacek
|