Data: 2003-08-29 09:21:16
Temat: Re: Walka-ciąg dalszy
Od: "puchaty" <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:bilsuu$b89$1@news.onet.pl...
>
> "puchaty" <p...@w...pl> wrote in message
> news:1pnq9yg2wa5mz.dlg@juzwolalbympolizacslonine.gov
...
> > Istota Jacek widocznie straciła kontakt z nadświadomością popełniając:
>
> >
> > Ona nie napisała, że to nic nie warte. Napisała, że teraz to już nie ma
> > znaczenia. Teraz jest teraz! Co było to było
>
> Pewnie że ma.
:-) A właśnie, że nie ma.
> Jest sporo rzeczy która ich łaczy, przestali je pielęgnować i dziś ich nie
> dostrzegają.
Dlaczego odnosząc się do przeszłości używasz czasu teraźniejszego?
Powinno być: Było sporo rzeczy, które ich łączyło. Ten czas był zapewne
piękny niemniej dzisiaj coś się zepsuło. Jednej ze stron przestało zależeć.
Druga strona postanowiła walczyć. Ale o co ona walczy? O to by było tak jak
dawniej? O to by znowu ją kochał? Miłości nie da się wywalczyć. Sad but
true.
> > O czym Ty piszesz? O jakim wykasowaniu wspólnych przeżyć? Jacek - świat
> się
> > zmienia.
>
> Że złą metodą na pomaganie kogoś kto jest w takiej sytuacji jak Gooshy
> dokładanie je żalu
> że historię ma wrzcic do kosza nie brać jej pod uwagę.
Proponujemy tutaj dwie drogi: Ty proponujesz rozmowę, wzajemne zrozumienie
etc. ja proponuję zrozumienie siebie samej. Uważam, że ta druga droga jest
dużo bezpieczniejsza w aspekcie przeżywania żalów, frustracji, niepowodzeń
(mniej doświadczająca).
Historia jest ważna - nie przeczę. Ale nie powinna mieć wpływu na dzisiejsze
decyzje. Pojawia się niebezpieczeństwo bowiem, że nie będzie się żyło tym co
dzisiaj tylko tym co już przeszło. Paręnaście dni temu zginął mój tato.
Zawsze gdy pomyślę jakby to było dobrze gdyby był tu teraz ze mną czuję, że
jest we mnie cierpienie.
> > Czy mamy nienawidzić Niemców bo wywołali II wojnę światową? Lub pożądać
> > swej pierwszej dziewczyny?
>
> Zrobiłeś za dużo skrótó myślowych abym zrozumiał o co Ci chodzi w tych
> pytaniach.
Chodziło mi o życie przeszłością.
> > W prawdziej miłości nie ma miejsca na cierpienie.
>
> Jesteś tego pewny ?
Tak. Cierpienie jest wynikiem strachu. Strach jest antytezą miłości.
> Więc co ma robić Gooshy, walczyc o związek czy to co pisała Kinga ?
Ja tam nie wiem co powinna zrobić ze swoim związkiem. Wiem natomiast (i jest
to IMO rada uniwersalna), że powinna mieć świadomość jakie uczucia nią
kierują w tym bądź innym wyborze. Ile w tych wyborach jest prawdy a ile
cudzych (bądź przeszłych) wyobrażeń. Co jest jej własne a co nie.
Przypomina mi się film pt. "The Sory of Us", w którym para z problemami
będąc u psychoalanityka dowiedziała się, że kochając się ze sobą kochają się
właściwie nie dwie osoby tylko sześć (oni i ich rodzice). Musieli to sobie
uświadomić by zacząć z tym walczyć.
> > A rozstać się po to, by
> > zobaczyć stan faktyczny (bez rojeń, wyobrażeń, marzeń). To wymaga siły.
>
> Ona widzi to dość wyraźnie, tyle że nie wie co dalej
Jak zobaczy jeszcze wyraźniej to będzie wiedziała. Zresztą zdaje się, że już
jakąś decyzję podjęła. Pewnie jest to najlepsza w danym momencie dla niej
decyzja. Mówią: Nigdy nie dajemy sobie więcej niż moglibyśmy udźwignąć.
puchaty
|