Data: 2009-12-17 06:15:11
Temat: Re: Wędzenie.
Od: "Prawusek" <p...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Dariusz K. Ładziak" <l...@w...pdi.net> wrote in message
news:hgcfr3$jdd$1@nemesis.news.neostrada.pl...
Użytkownik Jadrys napisał:
> W dniu 2009-12-10 20:00, Prawusek pisze:
>>
>>>> A do wódki kilki...
>>>>
>>>>
>>> Kilki?
>> Dokładnie - rosyjskie. Podobnie - byczki.
>>
>>
>
> Jakoś nie miałem się okazji ich spotkać.
Kilki to dojrzewane, lekko solone (podobnie jak sledzie Iwaszi) szprotki
czy inne tej wielkości śledziowate - coś na kształt anchis tylko nie
zasypywane solą a zalewane solanką. W efekcie uzyskuje się rybę
dojrzewającą o znacznie delikatniejszym smaku - nasze koreczki helskie
to przy rosyjskich kilkach gębę skręcają. Ryb sledziowatych
(dojrzewających) niskosolonych nie moczy się a jedynie opłukuje.
Niestety skutkiem małej zawartości soli jest mała trwałość tych ryb -
muszą być przechowywane w chłodni.
Do polski docierały swojego czasu w kilogramowych mniej więcej puszkach
- niefiletowane, tak jak je zasolili. Kupa dziubdziania była z
przerobieniem tych maleństw na filety a co gorsza nie wszyscy byli w
stanie w ogóle się za tę pracę zabrać bo po otwarciu puszki ukazywał się
widok jakby ktoś do tej puszki narzygał - dopiero po wyciągnięciu
zawartości i przepłukaniu zaczynało to wyglądać jak ryby.
Ale w smaku były świetne!
--
Darek
Delikutasik jesteś, to co pływało prócz ryb to ich gówienka - zestaw
mineralno - witaminowy. Oczywiście trzeba było wypłukać, ale nie
rozdrapywać - je się w całości - jak szprotki wędzone. Aby nie odbijalo się
tymi gówienkami zapija się piwem lub wódką.
Dziekuję za przypomnienie śledzi Iwasi - też były fantastyyczne.
Polowałem na te konserwy kupując po dzieścia sztuk, dopóki reszta się nie
rzuciła.
Byczki w pomidorach tez dobre.
|