Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Re: Wiara i rodzina

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Wiara i rodzina

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 165


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2010-04-10 19:29:32

Temat: Re: Wiara i rodzina
Od: Paulinka <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

medea pisze:
> Ender pisze:
>
>> Jasne, przedyskutuj to ze swoją koleżanką,
>
> Z koleżanką też nie mogę?
>
> Co z Tobą Ender? Czy ja mam jakiś kłopot z tym, że z XL sobie gawędzisz?
>
> Tak ogólnie: wiecie, co mnie chyba najbardziej wnerwia? Że tutaj wiele
> osób tak bardzo "dba" (na różne sposoby) o relacje innych.

Czołg :)

--

Paulinka - pięknie wykropkowana biedronka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2010-04-10 19:59:30

Temat: Re: Wiara i rodzina
Od: Paulinka <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Marchewka pisze:
> Qrczak pisze:
>> Śmiej się śmiej. Ale z Endkiem coś niehalo chyba, skoro szuka głasków
>> tutaj.
>
> Bez smiechu: kilka ladnych tygodni temu polecalam, by sie wybral na
> terapie, bo naprawde mnie zdumial tym, co wypisuje. Podeszlam jak do
> rozsadnego goscia, ale tak jest zapieczony, ze nawet w najbardziej
> niewinnych slowach dopatruje sie ataku. Wiec skoro tak, to zamiast
> obchodzic sie jak z jajkiem, to zagralam wedle jego regul. Mocno sie
> chlopak wtedy wkurzyl. Choc liczylam na jego autorefleksje...

No to masz dużo samozaparcia jednak, ze liczyłaś na autorefleksję u
osoby, która i w realu i w wirtualnym świecie potrafi stosować wyłącznie
emocjonalny szantaż. A znajomych dobiera wg klucza przydatności.
Wszystko oczywiście pod sztandarem uprzejmości i wyważonych słów (sic!).
Włazi z buciorami w czyjeś życie pod płaszczykiem ochrony moralności i
reguł życia społecznego, a sam jest zakłamanym zdrajcą, który umiłował
makiawelizm w czystej postaci.
Szkoda czasu i atłasu na tego pana.


--

Paulinka - pięknie wykropkowana biedronka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2010-04-14 22:46:33

Temat: Re: Wiara i rodzina
Od: Magdulińska <m...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2010-04-14 23:51, Ender pisze:
> W tym wątku chciałbym poruszyć wpływ wiary na rozwój i przyszłość lub
> też przyszłość i rozwój rodziny.
> IMO jak bardzo rodzice są wątpiący, to dzieci muszą ocierać się w swoim
> dorastaniu o wiarę, musi być ta Bozia, Jezusek, Mikołaj i Święta,
> ponieważ inaczej pustka bez nich doprowadzi do rozpadu rodziny,
> a już raczej na pewno w następnym pokoleniu.
> Moi rodzice znali się z małżeństwem zadeklarowanych ateistów,
> co nawet dzieci nie ochrzcili.
> Ich rodzina i losy ich dzieci były bardzo podobne do moich znajomych,
> których znam osobiście, dość dobrze.
> Ich najstarsza córka ma dziś 28-29 lat, a młodsza skończyła też już
> studia.
> Starszej dawałem korki z matmy. Inteligentna, ale bardzo pusta
> dziewczyna. Uważa, że trzeba być nienormalnym, żeby pakować się
> w rodzinę. Podobnie coś jak młodsza. Może nie jak Nieves z metody
> Gronholma, ale coś podobnego.
> Obie pracują za granicą. Nie wiem jak często się widzą, ale na
> święta nie przyjeżdżają do domu. Nie ma po co.
> Małżeństwo znajomych jest martwe.
> Jak się kiedyś napiłem wódki z nimi, to ona powiedziała,
> że już od dawna. Mieli się rozwieść, jak młodsza miała pójść
> już na studia, ale zwyczajnie im się nawet tego odwidziało.
> Mają domek, 2 piętra, osobne wejścia i każdy żyje sobie.
> U niej jeszcze wyczuwa się odrobinkę jakiejś pretensji do niego
> o takie życie, ale on, zapalony fotograf nie czuje już nic.
> Jest zadowolony i pogodny.
> Naprawdę fajni ludzie, rok temu razem wyjeżdżaliśmy na sylwka,
> ale życie strasznie puste. I dzieci jak te lalki z powieści Prusa.
> Nie mam tutaj zamiaru broń Boże nikomu nic wytykać i sam
> wierzącym jestem raczej fatalnym, ale chodzi mi o symbolikę,
> która jest IMO istotnym spoiwem rodziny.
> Czy ktoś ma też takich znajomych i ma jakieś obserwacje ich życia
> i następnego pokolenia?
> ENder
>
Warto o tym mówić, gdy wielu zakochanych nie widzi sensu, aby
doprowadzić się przed ołtarz. Człowiek nie może przecież powiedzieć -
"umiem tak kochać, że nigdy nikogo nie zranię". Niestety ranimy się
wszyscy. Człowiek, który widzi swoją ułomność i chce kochać z jak
najmniejszą ilością sprawiania innym bólu, musi przyznać wobec siebie:
"Sam nie dam rady; potrzebuję pomocy TEGO, który jest Miłością. Boję się
krzywdzić, więc powierzam moją Miłość Temu, kto przeprowadzi nas do
końca naszych dni. Nie mogę powiedzieć, że jestem już doskonały w
miłowaniu. Nie mogę stwierdzić, że potrafię miłość dawaną przez innych
przyjmować bez żadnych problemów. Bywa, że mam pokusy egoizmu,
zniechęcenia. Nie mogę oddać swego ciała i duszy bez Boga."

Bywa i tak, że małżonkowie nie korzystają z siły Małżeństwa, albo gorzej
- uciekają się do "pomocy" mało ewangelicznych.
Wówczas ich pożycie wygląda bardzo niemrawo, a ci, którzy ich obserwują
mówią: "i po co nam ślub?". No i niestety - nie wina to Pana Boga, lecz
słabej wiary przyjmujących sakrament. To jednak powoduje, że zło odsuwa
wiele młodych par od właściwego kroku...

Na szczęście są tacy, którzy świadczą, że ich droga (wcale niełatwa)
rośnie tylko dzięki drożdżom Bożej łaski...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2010-04-14 23:28:24

Temat: Re: Wiara i rodzina
Od: Magdulińska <m...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2010-04-15 01:12, Ender pisze:
> W dniu 2010-04-15 00:46, Magdulińska pisze:
>> W dniu 2010-04-14 23:51, Ender pisze:
>>> W tym wątku chciałbym poruszyć wpływ wiary na rozwój i przyszłość
>>> lub też przyszłość i rozwój rodziny.
>>> IMO jak bardzo rodzice są wątpiący, to dzieci muszą ocierać się w swoim
>>> dorastaniu o wiarę, musi być ta Bozia, Jezusek, Mikołaj i Święta,
>>> ponieważ inaczej pustka bez nich doprowadzi do rozpadu rodziny,
>>> a już raczej na pewno w następnym pokoleniu.
>>> Moi rodzice znali się z małżeństwem zadeklarowanych ateistów,
>>> co nawet dzieci nie ochrzcili.
>>> Ich rodzina i losy ich dzieci były bardzo podobne do moich
>>> znajomych, których znam osobiście, dość dobrze.
>>> Ich najstarsza córka ma dziś 28-29 lat, a młodsza skończyła też już
>>> studia.
>>> Starszej dawałem korki z matmy. Inteligentna, ale bardzo pusta
>>> dziewczyna. Uważa, że trzeba być nienormalnym, żeby pakować się
>>> w rodzinę. Podobnie coś jak młodsza. Może nie jak Nieves z metody
>>> Gronholma, ale coś podobnego.
>>> Obie pracują za granicą. Nie wiem jak często się widzą, ale na
>>> święta nie przyjeżdżają do domu. Nie ma po co.
>>> Małżeństwo znajomych jest martwe.
>>> Jak się kiedyś napiłem wódki z nimi, to ona powiedziała,
>>> że już od dawna. Mieli się rozwieść, jak młodsza miała pójść
>>> już na studia, ale zwyczajnie im się nawet tego odwidziało.
>>> Mają domek, 2 piętra, osobne wejścia i każdy żyje sobie.
>>> U niej jeszcze wyczuwa się odrobinkę jakiejś pretensji do niego
>>> o takie życie, ale on, zapalony fotograf nie czuje już nic.
>>> Jest zadowolony i pogodny.
>>> Naprawdę fajni ludzie, rok temu razem wyjeżdżaliśmy na sylwka,
>>> ale życie strasznie puste. I dzieci jak te lalki z powieści Prusa.
>>> Nie mam tutaj zamiaru broń Boże nikomu nic wytykać i sam
>>> wierzącym jestem raczej fatalnym, ale chodzi mi o symbolikę,
>>> która jest IMO istotnym spoiwem rodziny.
>>> Czy ktoś ma też takich znajomych i ma jakieś obserwacje ich życia
>>> i następnego pokolenia?
>>> ENder
>>>
>> Warto o tym mówić, gdy wielu zakochanych nie widzi sensu, aby
>> doprowadzić się przed ołtarz. Człowiek nie może przecież powiedzieć -
>> "umiem tak kochać, że nigdy nikogo nie zranię". Niestety ranimy się
>> wszyscy. Człowiek, który widzi swoją ułomność i chce kochać z jak
>> najmniejszą ilością sprawiania innym bólu, musi przyznać wobec
>> siebie: "Sam nie dam rady; potrzebuję pomocy TEGO, który jest
>> Miłością. Boję się krzywdzić, więc powierzam moją Miłość Temu, kto
>> przeprowadzi nas do końca naszych dni. Nie mogę powiedzieć, że jestem
>> już doskonały w miłowaniu. Nie mogę stwierdzić, że potrafię miłość
>> dawaną przez innych przyjmować bez żadnych problemów. Bywa, że mam
>> pokusy egoizmu, zniechęcenia. Nie mogę oddać swego ciała i duszy bez
>> Boga."
>>
>> Bywa i tak, że małżonkowie nie korzystają z siły Małżeństwa, albo
>> gorzej - uciekają się do "pomocy" mało ewangelicznych.
>> Wówczas ich pożycie wygląda bardzo niemrawo, a ci, którzy ich
>> obserwują mówią: "i po co nam ślub?". No i niestety - nie wina to
>> Pana Boga, lecz słabej wiary przyjmujących sakrament. To jednak
>> powoduje, że zło odsuwa wiele młodych par od właściwego kroku...
>>
>> Na szczęście są tacy, którzy świadczą, że ich droga (wcale niełatwa)
>> rośnie tylko dzięki drożdżom Bożej łaski...
>
> Fajne słowa.
> Ciekawe Magda tylko, czy w nie wierzysz i stosujesz ? ;-)
> ENder
>
Wierze, wierzę z całego serca.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2010-04-14 23:46:55

Temat: Re: Wiara i rodzina
Od: Magdulińska <m...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2010-04-15 01:12, Ender pisze:
> W dniu 2010-04-15 00:46, Magdulińska pisze:
>> W dniu 2010-04-14 23:51, Ender pisze:
>>> W tym wątku chciałbym poruszyć wpływ wiary na rozwój i przyszłość
>>> lub też przyszłość i rozwój rodziny.
>>> IMO jak bardzo rodzice są wątpiący, to dzieci muszą ocierać się w swoim
>>> dorastaniu o wiarę, musi być ta Bozia, Jezusek, Mikołaj i Święta,
>>> ponieważ inaczej pustka bez nich doprowadzi do rozpadu rodziny,
>>> a już raczej na pewno w następnym pokoleniu.
>>> Moi rodzice znali się z małżeństwem zadeklarowanych ateistów,
>>> co nawet dzieci nie ochrzcili.
>>> Ich rodzina i losy ich dzieci były bardzo podobne do moich
>>> znajomych, których znam osobiście, dość dobrze.
>>> Ich najstarsza córka ma dziś 28-29 lat, a młodsza skończyła też już
>>> studia.
>>> Starszej dawałem korki z matmy. Inteligentna, ale bardzo pusta
>>> dziewczyna. Uważa, że trzeba być nienormalnym, żeby pakować się
>>> w rodzinę. Podobnie coś jak młodsza. Może nie jak Nieves z metody
>>> Gronholma, ale coś podobnego.
>>> Obie pracują za granicą. Nie wiem jak często się widzą, ale na
>>> święta nie przyjeżdżają do domu. Nie ma po co.
>>> Małżeństwo znajomych jest martwe.
>>> Jak się kiedyś napiłem wódki z nimi, to ona powiedziała,
>>> że już od dawna. Mieli się rozwieść, jak młodsza miała pójść
>>> już na studia, ale zwyczajnie im się nawet tego odwidziało.
>>> Mają domek, 2 piętra, osobne wejścia i każdy żyje sobie.
>>> U niej jeszcze wyczuwa się odrobinkę jakiejś pretensji do niego
>>> o takie życie, ale on, zapalony fotograf nie czuje już nic.
>>> Jest zadowolony i pogodny.
>>> Naprawdę fajni ludzie, rok temu razem wyjeżdżaliśmy na sylwka,
>>> ale życie strasznie puste. I dzieci jak te lalki z powieści Prusa.
>>> Nie mam tutaj zamiaru broń Boże nikomu nic wytykać i sam
>>> wierzącym jestem raczej fatalnym, ale chodzi mi o symbolikę,
>>> która jest IMO istotnym spoiwem rodziny.
>>> Czy ktoś ma też takich znajomych i ma jakieś obserwacje ich życia
>>> i następnego pokolenia?
>>> ENder
>>>
>> Warto o tym mówić, gdy wielu zakochanych nie widzi sensu, aby
>> doprowadzić się przed ołtarz. Człowiek nie może przecież powiedzieć -
>> "umiem tak kochać, że nigdy nikogo nie zranię". Niestety ranimy się
>> wszyscy. Człowiek, który widzi swoją ułomność i chce kochać z jak
>> najmniejszą ilością sprawiania innym bólu, musi przyznać wobec
>> siebie: "Sam nie dam rady; potrzebuję pomocy TEGO, który jest
>> Miłością. Boję się krzywdzić, więc powierzam moją Miłość Temu, kto
>> przeprowadzi nas do końca naszych dni. Nie mogę powiedzieć, że jestem
>> już doskonały w miłowaniu. Nie mogę stwierdzić, że potrafię miłość
>> dawaną przez innych przyjmować bez żadnych problemów. Bywa, że mam
>> pokusy egoizmu, zniechęcenia. Nie mogę oddać swego ciała i duszy bez
>> Boga."
>>
>> Bywa i tak, że małżonkowie nie korzystają z siły Małżeństwa, albo
>> gorzej - uciekają się do "pomocy" mało ewangelicznych.
>> Wówczas ich pożycie wygląda bardzo niemrawo, a ci, którzy ich
>> obserwują mówią: "i po co nam ślub?". No i niestety - nie wina to
>> Pana Boga, lecz słabej wiary przyjmujących sakrament. To jednak
>> powoduje, że zło odsuwa wiele młodych par od właściwego kroku...
>>
>> Na szczęście są tacy, którzy świadczą, że ich droga (wcale niełatwa)
>> rośnie tylko dzięki drożdżom Bożej łaski...
>
> Fajne słowa.
> Ciekawe Magda tylko, czy w nie wierzysz i stosujesz ? ;-)
> ENder
>
ENderze, należałoby jeszcze poruszyć kwestię tzw. "małżeństwa
mieszanego"- tzn. osoby wierzącej z ateistą (ateistką).
Polecam art.:
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/szukajacym_d
rogi/slub_z_nieiwerz.html
Wyjaśnia on, dlaczego, dla osoby wierzącej takowy Sakrament, ma aż tak
ogromne znaczenie, czym On jest dla niej i jaki wpływ wywiera na jej
późniejsze życie.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2010-04-15 10:30:27

Temat: Re: Wiara i rodzina
Od: Magdulińska <m...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2010-04-15 07:46, Ender pisze:
> Magdulińska pisze:
>
>> ENderze, należałoby jeszcze poruszyć kwestię tzw. "małżeństwa
>> mieszanego"- tzn. osoby wierzącej z ateistą (ateistką).
>> Polecam art.:
>> http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/szukajacym_d
rogi/slub_z_nieiwerz.html
>>
>> Wyjaśnia on, dlaczego, dla osoby wierzącej takowy Sakrament, ma aż
>> tak ogromne znaczenie, czym On jest dla niej i jaki wpływ wywiera na
>> jej późniejsze życie.
>
> A mam takich znajomych, tylko że on był niewierzący.
> Jednak na potrzeby ślubu, nie chcę skłamać,
> w tydzień lub w miesiąc uwinął się ze chrztem,
> komunią, bierzmowaniem i nauczkami.
> Dziecko także ochrzcili.
> On dalej nie wierzy, ale dla niej wiara była i chyba jest ważna.
> Jak ludzie chcą, to zawsze się dogadają.
> ENder
>
>
I bardzo pięknie.
Chcieć to móc.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2010-04-15 15:25:03

Temat: Re: Wiara i rodzina
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 15 Apr 2010 07:46:29 +0200, Ender napisał(a):

> On dalej nie wierzy, ale dla niej wiara była i chyba jest ważna.
> Jak ludzie chcą, to zawsze się dogadają.

Dlatego jego przysięga jest nieważna, ale w sumie w tym układzie ważna
pozostaje jej przysięga i jej o to chodziło.

Znam małżeństwo, w którym tylko ona przysięgała (mu) przed ołtarzem, on też
jako niewierzący po prostu pozostał w tym momencie równie uczciwy swoim
ideałom, jak ona swoim. Żyli razem dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugo i
szczęśliwie. Co prawda on dziś, kiedy jej już nie ma, zastanawia się... ale
to już jego sprawy.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2010-04-15 20:12:45

Temat: Re: Wiara i rodzina
Od: zażółcony <z...@e...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 15 Apr 2010 07:46:29 +0200, Ender napisał(a):

> Magdulińska pisze:
>
>> ENderze, należałoby jeszcze poruszyć kwestię tzw. "małżeństwa
>> mieszanego"- tzn. osoby wierzącej z ateistą (ateistką).
>> Polecam art.:
>> http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/szukajacym_d
rogi/slub_z_nieiwerz.html
>>
>> Wyjaśnia on, dlaczego, dla osoby wierzącej takowy Sakrament, ma aż tak
>> ogromne znaczenie, czym On jest dla niej i jaki wpływ wywiera na jej
>> późniejsze życie.
>
> A mam takich znajomych, tylko że on był niewierzący.
> Jednak na potrzeby ślubu, nie chcę skłamać,
> w tydzień lub w miesiąc uwinął się ze chrztem,
> komunią, bierzmowaniem i nauczkami.
> Dziecko także ochrzcili.
> On dalej nie wierzy, ale dla niej wiara była i chyba jest ważna.
> Jak ludzie chcą, to zawsze się dogadają.

;)
Ja mam dwa śluby. Pierwszy, cywilny, drugi, kościelny,
wiele lat później ;)
Rodzina miała dwa razy skromną imprezkę, a teraz
mamy w roku dwie rocznice ;)

Ale nie chrzciłem się, ani nic z tych rzeczy. Składałem
przysięgę mojej żonie formalnie jako ateista.

--
Co w szkole piszczy:
- Proszę Pani, a moja mama daje mojemu bratu takie żrące lizaki,
że aż mu czasem krew leci !

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2010-04-15 20:17:30

Temat: Re: Wiara i rodzina
Od: de Renal <f...@g...com> szukaj wiadomości tego autora


zażółcony napisał(a):
> Dnia Thu, 15 Apr 2010 07:46:29 +0200, Ender napisaďż˝(a):
>
> > Magduli�ska pisze:
> >
> >> ENderze, nale�a�oby jeszcze poruszy� kwesti� tzw. "ma��e�stwa
> >> mieszanego"- tzn. osoby wierz�cej z ateist� (ateistk�).
> >> Polecam art.:
> >> http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/szukajacym_d
rogi/slub_z_nieiwerz.html
> >>
> >> Wyja�nia on, dlaczego, dla osoby wierz�cej takowy Sakrament, ma a� tak
> >> ogromne znaczenie, czym On jest dla niej i jaki wp�yw wywiera na jej
> >> p�niejsze �ycie.
> >
> > A mam takich znajomych, tylko �e on by� niewierz�cy.
> > Jednak na potrzeby �lubu, nie chc� sk�ama�,
> > w tydzie� lub w miesi�c uwin�� si� ze chrztem,
> > komuniďż˝, bierzmowaniem i nauczkami.
> > Dziecko tak�e ochrzcili.
> > On dalej nie wierzy, ale dla niej wiara by�a i chyba jest wa�na.
> > Jak ludzie chcďż˝, to zawsze siďż˝ dogadajďż˝.
>
> ;)
> Ja mam dwa �luby. Pierwszy, cywilny, drugi, ko�cielny,
> wiele lat p�niej ;)
> Rodzina mia�a dwa razy skromn� imprezk�, a teraz
> mamy w roku dwie rocznice ;)
>
> Ale nie chrzci�em si�, ani nic z tych rzeczy. Sk�ada�em
> przysi�g� mojej �onie formalnie jako ateista.
>
> --
> Co w szkole piszczy:
> - Prosz� Pani, a moja mama daje mojemu bratu takie �r�ce lizaki,
> �e a� mu czasem krew leci !
Ten hm.....enderek sam nie wie co pisze, to co napisał jest bardzo
podobne do faszystowskiego projektu rodziny aryjskiej , a projekt ten
propagowała liga polskich rodzin i samoobrona.









› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2010-04-16 19:03:29

Temat: Re: Wiara i rodzina
Od: medea <X...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

zażółcony pisze:

> ;)
> Ja mam dwa śluby. Pierwszy, cywilny, drugi, kościelny,
> wiele lat później ;)
> Rodzina miała dwa razy skromną imprezkę, a teraz
> mamy w roku dwie rocznice ;)

Serio, Redi?
My mamy tak samo.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 10 ... 17


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Wiara i rodzina
Re: Wiara i rodzina
Re: Wiara i rodzina
Re: ... przepraszam, czy ktoś już wspominał o beatyfikacji ... ?
Re: Jak TV wpływa na Twój umysł

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »