Data: 2011-11-04 11:09:28
Temat: Re: "Wielka książka o aborcji".
Od: "olo" <o...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "zażółcony"
>> W tym sensie to każdemu piorą mózg, chodziło mi o to że syndrom
>> poaborcyjny nie istnieje w przyrodzie. Niepotrzebnie więc szukać go w
>> koszu z brudami do prania. Człowiek też od zawsze był stworzeniem
>> wszystkożernym, więc to raczej weganie i wegetarianie manipulują swoją
>> dietą i świadomością.
>
> Ok, rozumiem, że jakichś powodów wolisz to tłumaczyć mi, niż Ikselce :),
Ikselce *nie*da*się*niczego*wytłumaczyć. Ona po prostu wie lepiej. Więcej
nawet, wie lepiej, co czują i myślą inni.
> mimo, że dokładnie to właśnie co Ty staram się jej przekazać :).
>
Nie całkiem, uznałeś że syndrom postaborcyjny istnieje i jest wyindukowany
memetycznie. Faktycznie to został wymyślony 30 lat temu, ale nie
potwierdziło
jego istnienia żadne badanie, czyli go po prostu nie ma. To coś takiego jak
teoria Freuda, jest teoria nie ma uwiarygodnienia.
> No to ja, przyjmując tę konwencję, powiem Ci, że uważam, że w problemie
> moralności aborcji trzeba oddzielić argumenty biologiczne od
> ideologicznych - czego zwolennicy aborcji nie chcą robić - ponieważ
> stworzyli sobie pojęcie 'prawa naturalnego', które siłą rzeczy
> chcą widzieć, jako solidnie stojące na fundamentach naukowych,
> biologicznych. Czyli dyskusja jest trochę jak z kreacjonistami.
>
Dyskusje takie można naprawdę prowadzić w wielu płaszczyznach i wykazywać
wyższość jednych świąt nad drugimi.
Nikt mający odrobinę przyzwoitości, chyba nie uzna aborcji za standardową
antykoncepcję. Niestey mamy społeczne realia takie jakie mamy. Więc
najrozsądniej dyskutować w płaszczyźnie jej skutków w obecnych realiach
społecznych. Przed wprowadzenie ustawy wykonywano chyba ok. 200 000 zabiegów
/ rocznie a w 2009 wykonano oficjalnie 538. Niechciane ciąże są faktem nie
tylko u nas ale w całym świecie i zalecenia czystości, wstrzemięźliwości,
rozsądku, szklanki wody, świadczą albo o braku zdrowego rozsądku
zalecającego albo o tym że już bardzo mgliście wspomina czasy swojej
aktywności seksualnej. Większość ustawodawst cywilizowanych krajów chroni
płód od momentu kiedy ten zaczyna mieć szansę na odbiór bodźców
zewnętrznych, arbitralnie, na podstawie oceny biologii określając który to
dzień po powstaniu zygoty. U nas niestety zaklina się rzeczywistość i chroni
duszę, whatever to jest, 2 komórkowej zygoty. Może i poparłbym nawet tak
rygorystyczne prawo, ale tylko w wyedukowanym społeczeństwie gdzie
książka Szczuckiej byłaby w każdym przedszkolu, edukacja seksualna miałaby
wymiar conajmniej obecnej indoktrynacji religijnej a dostęp do wszelkiej
antykoncepcji byłby gwarantowany całodobowo przez cały rok, no i byłby
powszechny i bezpłatny. Dodatkowo istniałby system rodzin zastępczych,
gwarantujący dzieciom matek które zmieniły zdanie na temat pożądania
potomstwa, pewność dobrego dzieciństwa.
> Jeśli zapomnimy jednak o 'prawie naturalnym' to sprawa wygląda tak:
> - mamy argumenty takie, jak m.in. przytoczyła Ikselka - że aborcja
> jest wbrew naturze - i tak samo, naturalnie, wyrządza krzywdę
> kobiecie, rodzeństwu itp itd.
60% zygot organizm matki sam odrzuca, więc to raczej "prawo nienaturalne"
pzdr
olo
|