Data: 2003-05-07 14:37:29
Temat: Re: Wojna o zmywanie-fragment z wyborczej
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
MOLNARka wrote:
> A dlaczego Ci się zmienił punkt widzenia .... stałaś się
> 'brudasem' i się rozgrzeszasz ?
Nie rozgrzeszam sie :)
Czemu mi sie zmienil? Bo zamieszkalismy razem i stwierdzilam z czasem,
ze te skarpetki nie sa warte sprzeczek i skwaszonych humorów. A od tonów
'znowu rzuciles' 'moze bys tak kladl to na miejsce' itp ani on nie byl
lepiej 'wychowany' i usmiechniety ani ja bardziej zadowolona.
> Nie rozumiem tego 'dobra domu' ;-/
Patrz akapit wyzej :)
Nie lubie sie klocic o drobiazgi.
> Przecież można od razu wrzucić wszystko do brudnika (nikt po
> nikim sprzątać nie musi).
Oczywiscie...tyle, ze najpierw trzeba wychowac tego co sie nie nauczyl
wczesniej, ze wygodniej/prosciej/ nieklopotliwie dla pozostalych
domowników jest wrzucic od razu do brudnika...
A ja z czasem stwierdzilam, ze nie mam checi/woli/ochoty marnowac
wspolnego czasu na wychowywanie go droga codziennych sprzeczek. Odkad
jestem w tym temacie bezkonfliktowa- problem zniknal. Mnie nie
przeszkadzaja skarpetki rzucane pod fotel o ile nie leza tam dlugo, jemu
nie przeszkadza prosba o wrzucenie tych skarpetek po drodze do kosza (
po drodze i przy okazji a nie natychmiast po zdjeciu ich z nóg- róznica
niby niewielka a powód do klotni zniknal ).
> Aaaa to pewnie dlatego nie rozumiem bo mój TŻ sam wrzuca da
> kosza.
Otóz to.
> (podzieliliśmy się tak mniej więcej co kto lubi robić i
> wykonujemy to).
To akurat IMHO normalne. Nie wyobrazam wspolnego zycia gdybym to tylko
ja miala byc od 'brudnej roboty' a ksiaze wracal po pracy i telewizor,
nogi na stól, jedzenie pod nos bo on zmeczony.
Tyle, ze pewne priorytety wynoszone z domu róznia sie czasem u
partnerów. Mnie przeszkadzaly te przyslowiowe skarpetki, jemu nie i byl
konflikt. Przy obecnym ukladzie- jest ok.
pzdr
agi
|