Data: 2003-05-08 09:38:05
Temat: Re: Wojna o zmywanie-fragment z wyborczej
Od: a...@p...onet.pl
Pokaż wszystkie nagłówki
> Użytkownik "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> napisał
> To tak naprawdę niewiele kogokolwiek obchodzi gdy widzi te
> skarpetki.
Nikt poza nami ich nie widzi. Ja tez mam gosci wychowanych tak aby nie
przychodzili bez zapowiedzi ;)
A jesli juz sie zdarzy niezapowiedziany dzwonek do drzwi + skarpetki na
podlodze to skarpetki znikaja po drodze do tychze drzwi. Proste :)
> No więc IMO się rozgrzeszasz.
Rozgrzeszalabym sie gdybym mówila: nie moge sprzatac bo tamto siamto. A ja
stwierdzam, ze owszem- przestalo mi to przeszkadzac- ergo- jestem brudas ;)
> Agi ... zaczęło się od tego, że imo skarpetki = 'gospodarze
> brudasy'. Ty stwierdziłaś, ze kiedyś też tak myślałaś a
> teraz Ci się zmieniło.
Wyjasniam- zmienilo sie moje podejscie. Kiedys automatycznie zakladalam, ze
skarpetki/ inne rzeczy nie ladujace _natychmiast_ tam gdzie ich miejsce
oznaczaja flejtuchostwo i balaganiarstwo totalne. Tak u mnie w domu jak u
innych. Obecnie nie przeszkadzaja mi lezace przez ta godzine na podlodze
skarpetki jesli mój TZ wraca zmeczony do domu i jedyne o czym marzy to aby
usiasc w fotelu, zrzucic je z nóg i posiedziec chwile aby zlapac drugi oddech.
Nie przeszkadza mi to, ze nie trafiaja natychmiast w tej samej chwili do
brudnika. Przeszkadzaloby mi gdyby lezaly tam non stop i gdyby lezaly tam przy
moich gosciach. Jesli natkne sie na te skarpetki u kogos podczas
_zapowiedzianej wizyty_nadal stwierdzam, ze chyba brudas- mógl je schowac skoro
wiedzial, ze bede. Podczas niezapowiedzianej- zakladam, ze tak jak u mnie mógl
nie miec tej chwili badz nawyku wrzucania od razu.
Nie jestem tak zasadnicza jak bylam w tej kwestii, za malo istotna wydaje mi
sie ona w codziennym zyciu.
pzdr
agi
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|