Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!new
sgate.onet.pl!niusy.onet.pl
From: "el Guapo" <e...@v...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Wolność Słowa, a ...
Date: 15 May 2006 02:34:59 +0200
Organization: Onet.pl SA
Lines: 167
Message-ID: <7...@n...onet.pl>
References: <e45gos$aiq$1@inews.gazeta.pl>
NNTP-Posting-Host: newsgate.onet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: newsgate.test.onet.pl 1147653299 25577 213.180.130.18 (15 May 2006 00:34:59
GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 15 May 2006 00:34:59 GMT
Content-Disposition: inline
X-Mailer: http://niusy.onet.pl
X-Forwarded-For: 88.110.197.46, 192.168.243.41
X-User-Agent: Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 6.0; Windows NT 5.1; SV1; .NET CLR
1.1.4322)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:344251
Ukryj nagłówki
> el Guapo <e...@v...pl> napisał(a):
>
>
> (ciach) belkot
>
>
> > I nie udawaj Greka, że tego nie rozumiesz.
>
> ??? Projekcja???
>
> Tyle tu nabelkotales, ze nawet nie wiem jak sie do tego odniesc. W zwiazku z
> czym - tak jak Ty to masz w zwyczaju*** - napisze jedynie monolog, ktory -
mam nadzieje - wszystko ostatecznie wyjasni i zamknie temat.
>
> Wolnosc wypowiedzi bezposrednio dotyczy *tresci*/*informacji* zawartej w
> wypowiedzi.
(...)
Nie strzelaj gola do własnej bramki.
Jeśli nazywasz to, co piszę 'bełkotem', to nie przepisuj później tego co
napisałem, ponieważ tym samym swoją twórczość nazywasz bełkotem także. Nic
innego bowiem nie napisałem ponad to, że po pierwsze wolność wypowiedzi, a
dopuszczalne sposoby/środki jej realizacji to nie to samo (rozróżnienie
na 'treść', a 'formę' w Twoim poście), a po drugie, iż istnieją ograniczenia
wobec owych środków ('formy').
Nota bene - nazywanie modyfikacji zakresu dopuszczalnych środków realizowania
wolności wypowiedzi ('forma') zamachem na samą wolność słowa ('treść') jest
czystej wody manipulacją, której się dopuszczasz (książka w pudełku,
pornografia w zabezpieczającym opakowaniu). Poprzez zamknięcie książki w
pudełku nie naruszam jej treści, a co najwyżej swobodę jej dystrybucji zaś to
oczywiście podpada pod akceptowalne środki realizacji wolności wypowiedzi,
które - na co sam podałeś przykłady - nieograniczone nie są.
>
> Problem rodzi sie wtedy
(...)
O ile z wolnością wypowiedzi nie ma problemu w przypadku, gdy wypowiedź jest
przez odbiorcę/-ców przyjmowana dobrze, to oczywiście jest problem, gdy jest
przeciwnie. Taki problem niemal zawsze powstaje w przypadku sfery wspólnej:
zawsze znajdzie się mniejszość (lub i większość), której nie w smak jest jakaś
wolna wypowiedź. Ponieważ - jak sam przyznałeś - ostatecznym celem jednostek
jest przyjemność, więc w przypadku jakiegokolwiek wspólnego przedsięwzięcia
(niedościgłym) ideałem jest, aby brane pod uwagę było respektowane, aby nie
skutkowało ono nieprzyjemnościami jego uczestnikom. Jak z każdym ideałem, tak
też pewnie i tego ideału osiągnąć nie można, ale można próbować się do niego
zbliżać. IMHO o ile niemal w pełni*) zgadzam się z tym, iż to, co
nazwałeś 'treścią' ograniczane być nie powinno, o tyle rozsądnym kompromisem
jest wedle mnie sytuacja gdy nadawcy przekazu emitowanego na forum publicznym,
czyli wspólnym respektują ograniczenia tego, co nazwałeś 'formą' z uwagi na
wspomniane właśnie nieczynienie nieprzyjemności innym ('żyj i daj żyć
innym')). Przykładem takiego kompromisu jest chociażby sprzedaż pornografii w
opakowaniach zabezpieczających przed przypadkowym kontaktem z treścią - jest
to bowiem ingerencja nie w to, co nazwałeś 'treścią', a wyłącznie w to, co
nazwałeś 'formą'.
Innym przykładem bardzo podobnego kompromisu jest np. głośne słuchanie muzyki.
Szczęśliwie dzięki technologii mamy doskonale proste rozwiązanie tego
problemu, którym są słuchawki: dzięki niemu osoba słuchająca głośnej muzyki
może sobie na to pozwolić bez zmuszania do partycypowania w tejże czynności
tych, którzy sobie tego nie życzą.
Na marginesie: jeśli ktoś pomimo istnienia słuchawek słucha głośno muzyki - to
znaczy, że wcale nie chodzi mu o to, by samemu słuchać głośno muzyki, tylko
aby bombardować nią innych, lub przynajmniej, że o to chodzi także. Ja widzę
tu schemat niezwykle zbliżony do manifestacji koszulkowców. Jeśli, w przypadku
konfliktu interesów, zamiast szukać satysfakcjonujących przeciwne strony
rozwiązań (takich jak słuchawki dla wielbicieli głośnej muzyki), wyszukuje się
rozbieżności, to jest to dowód, że wcale nie o znalezienie rozwiązania, tylko
o pielęgnowanie konfliktu w całym procederze chodzi. Takie rozwiązanie w
dziedzinie wolności słowa zawsze istnieje - jest nim dokładnie, jak w
przypadku 'słuchawek' ograniczenia przekazu do osób nim zainteresowanych, a
przynajmniej wyłączenie spośród odbiorców przekazu tych, którzy odbierać go
sobie nie życzą. Jeśli więc po ów środek się nie sięga, to nie o żaden
przekaz, tylko o prowokowanie lub eskalację konfliktu chodzi.
Stanowczo opowiadam się za modelem amerykańskim wolności słowa: bardzo
purytańska sfera publiczna - taka, która stara się nikogo nie urazić i bardzo
liberalna sfera prywatna - sfera internetu, prywatnych kanałów TV, gazet -
wszelkie te miejsca, w których, aby się znaleźć, lub aby na które mieć możność
bycia narażonym, należy przedsięwziąć jakąś positive action - gdy trzeba
czegoś aktywnie dokonać. Jakoś Amerykanom się to z wolnością słowa nie kłóci,
tylko eurolewacto ma z tym problem, który nietrudno jest rozszyfrować - jest
nim oczywiście przemycanie pod sztandarami wolnościo słowa zwykłej propagandy.
Propaganda bowiem z samej swojej istoty ma działać nie na przekonanych, tylko
na pozostałą część populacji, stąd element manifestowania przekazu wobec
nieprzekonanych (w przypadku propagandy raczej do niezdecydowanych, niż do
przeciwników treści przekazu) jest istotny.
Myślę, iż Amerykanom się to nie kłóci właśnie dlatego, iż uznają to za
ingerencję w 'formę', a nie w 'treść', czym to w istocie jest. Ideałem, jaki
chętnie bym widział także i na naszym podwórku jest wolność wypowiedzi
ograniczona nienaruszaniem niczyich uczuć w sferze publicznej oraz niemal
pełna*) wolność wypowiedzi w sferze prywatnej. Oczywiście - jak każdy ideał
jest on pewnie nieosiągalny i oczywiście wiem, że łatwiuteńko podasz przykład
redukujący go do absurdu (na każdą treść może się znaleźć ktoś, komu będzie
ona nie odpowiadać, co skutkowałoby absolutnym paraliżem informacji w sferze
publicznej), ale zdajesz sobie sprawę, iż to tylko żonglerka słowna, bo ślepe
stosowanie każdej zasady skutkuje jakimś paradoksem. Tak, czy inaczej tego
ideału jest z pewnością bliższa demokracja amerykańska, niż europejskie i
mainstream tam włosów z głowy nie rwie, iż jest to ograniczanie wolności
wypowiedzi, ponieważ najzwyczajniej ograniczaniem wolności wypowiedzi to nie
jest.
> Teraz dalej - o czym w ogole dyskutujemy???
> Dyskutujemy o ograniczeniu wolnosci wypowiedzi *ze wzgledu na rzekoma
> "szkodliwosc" niesionej w niej informacji*. Tak jak pisalem juz w poscie
> Message-ID: <e2lruu$ntp$1@inews.gazeta.pl> w ROZDZIALE 2. - kazdy przypadek
> nalezy rozwazac indywidualnie, a rozwazanie moze przebiegac na 3 poziomach:
> 1) *poziom nieformalny: etyczny*;
> 2) *poziom formalny: prawny*;
> 3) *poziom teoretyczny: ideowy*.
(...)
Postaram się wkrótce spełnić zadość Twojej prośbie.
>
>
> *** - Zauwazylem, ze nadwyraz czesto w ogole nie odnosisz sie do tego co ja
> pisze, do moich argumentow lecz po prostu wycinasz caly moj post i w
> odpowiedzi walisz monolog, zwykle jedynie bardzo luzno zwiazany z tym co
> wyciales. Dlaczego to robisz??? Ja widze 3 mozliwosci:
> 1) Chcesz mi w ten sposob okazac lekcewazenie i pogarde - "Gadaj zdrow! To
> takie bzdury, ze nawet nie chce mi sie tego komentowac.".
> 2) Tchorzostwo - probujesz (nieudolnie, bo ja pamietam na co odpowiedziales i
> jak odpowiedziales, a takze - na co *nie odpowiedziales*) w ten sposob uciec
> od argumentow, ktorych nie jestes w stanie obalic.
> 3) Lenistwo - danie upustu swoim obsesjom i splodzenie tyrady jest dla Ciebie
> znacznie latwiejsze, przyjemniejsze i szybsze niz rzetelne zmierzenie sie z
> argumentami.
>
Jest też czwarta, bardzo prozaiczna przyczyna. Jesteś dla mnie doskonałym
sparring-partnerem. Doskonałym z uwagi na Twój warsztat, dalece przewyższający
mój. Ja nie kręcę, tylko czasem mam najzwyczajnej znacznie uboższy zasób izmów
do wyrażenia tkwiących we mnie myśli i stąd wychodzą z mojej klawiatury twory
niezgrabne i zamiast tracić czas na wyjaśnianie, iż miałem coś innego na myśli
wolę spróbować opisać coś jeszcze raz. Nie ja pierwszy mam problemy z tym, aby
'klawiatura giętka przekazała wszystko, co pomyśli głowa' - może zwyczajnie
cierpię na dys-komunikatywność, czy jak ten diabeł by się tam nazywał? Spory z
Tobą są dla mnie doskonałym ćwiczeniem służącym do powrotu do dawno temu
utraconej formy. Dlaczego utraconej, jak dawno temu i po co wogóle chcę do
niej wracać zachowam dla siebie, bo i tak nie ma to związku z przedmiotem
naszych dywagacji.
*) Nie - nie mam na myśli ścigania treści anty-katolickich.
Mam na myśli ograniczenia dotyczące chyba jedynie pornografii dziecięcej i
zwierzęcej, ponieważ są to żywe istoty, w przypadku których uzasadnione jest
domniemanie, iż mogą nie być świadome lub nie w pełni świadome konsekwencji
swoich decyzji.
To tyle, na ile uznaję za uzasadnioną ingerencję w 'treść'.
> PS: Nie, nie jest prawda ze *wszystko* jest informacja - ale to NTG, wiec
EOT.
http://www.rcss.ed.ac.uk/teaching/SSICT/slides/Infor
mation%20Society%
202006.ppt, ale niech będzie EOT.
Pozdrowienia
EG
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|