Data: 2008-02-05 15:08:34
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza
Od: "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> > Przyznam, ze zdziwiona jestem, ze to wywołało kontrowersje.
>
> Bo dla mnie to traktowanie partnera trochę jak szofera.
nawet nie to. Normalnie jak "persona non grata". Obciach po pachy, ale wlasnie
dla tych, ktorzy nerwowo nogami przerabiali pod stolem.
>Jak już przyjechał i
> czeka te parę minut, aż się kobita wygrzebie zza stołu, to nic się chyba nie
> stanie, gdy przywita się z towarzystwem i może nawet przycupnie na chwilę.
dokladnie. Jesli mam byc szczera to buractwem dla mnie jest wlasnie
oczekiwanie za progiem, a nie wejscie i przywitanie sie.
> Fakt, nie wiem, jak to dokładnie wyglądało na Waszym spotkaniu, więc tylko
> dywaguję.
fakt. jednakowac LL wyjasnila jak to wygladalo. Nie przyszedl _na spotkanie_,
a po nia. Posiedzial chwilke i poszli. Normalnie straszne....
i.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|