Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!newsfeed.tpinternet.
pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: Flyer <f...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Względność abstrakcji czyli pułapka skali
Date: Thu, 20 Jun 2002 12:40:10 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 82
Message-ID: <3...@p...onet.pl>
References: <a...@G...he83a2710.invalid>
<3...@p...onet.pl>
<qSIP8.31299$s82.2498429@news1.calgary.shaw.ca>
<3...@p...onet.pl>
<a...@G...h8f6c6f57.invalid>
NNTP-Posting-Host: qe196.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.tpi.pl 1024570358 27434 217.99.14.196 (20 Jun 2002 10:52:38 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Thu, 20 Jun 2002 10:52:38 +0000 (UTC)
X-Accept-Language: pl
X-Mailer: Mozilla 4.77 [en] (Win95; U)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:142322
Ukryj nagłówki
"... z Gormenghast" wrote:
>
> A więc drogą ewolucji dochodzimy do punktu, w którym okazuje się,
> "że i tak źle, i tak niedobrze" ;))). Ale Kaśku nam juz powiedziała, że
> jeśli jest jakikolwiek wybór, to należy skłonić się ku "dobrze" i przecież
> ma rację!
Problem w tym, ze tak naprawde wiesz tylko co jest dobrem wg Ciebie -
kazda jednostka moze dac definicje dobra, ale bedzie to tylko jej
subiektywna definicja.
> Stawiam więc postulat, że Mistyk przyszłości to taki obiekt ożywiony,
> który jak najbardziej szuka Konkretu tam, gdzie ma sznase go znaleźć
> z określonym z góry prawdopodobieństwem
Zeby nie bylo ze sie kloce - wyraze swoje zdanie, ktore moze byc rownie
falszywe jak innych. Wg mnie czesciowa racje maja ludzie pokroju PB -
choc znalezli przypadkiem "dlugopis" - uzywaja go do przypinania kartek
na tablicy. Mistyk czy guru przestaje nim byc w momencie kiedy uzna, ze
nim jest. Jest to plapka pojeciowa. Jezeli ktos twierdzi, ze jest guru -
mozna od razu zalozyc, ze nawet jezeli nim byl, juz nim nie jest. Bo nie
mozna poznac niewiedzy wszechrzeczy i jednoczesnie twierdzic, ze zna sie
swoje miejsce w swiecie.
> IMO rzecz polega na umiejętnym chodzeniu PO miejscu najgorętszym na wyżej
> wzmiankowanej osi poznawczej.
Pozwole sobie na inny przyklad. Byl kiedys taki film Spielberga (chyba)
- DUCH. W jednej ze scen osoba idaca po znajomym korytarzu - na koncu
byly drzwi - doswiadcza za sprawa zlosliwego ghosta wizji rozciagania
sie korytarza w miare zblizania sie do drzwi na koncu. W efekcie idac do
przodu jest coraz dalej od celu. Nie musze oczywiscie dodawac, ze scena
miala wywolywac strach. Jeszcze jedna uwaga - korytarz, o ile pamietam -
byl wytapetowany tapeta w paski i brak bylo na nim jakichs wiekszych
obrazow czy innych "przeskadzajek" perspektywy (w znaczeniu
architektonicznym).
Dlaczego podaje taki przyklad - uwazam, ze wszelkie proby polaryzowania
rzeczywistosci, okreslenia swojego polozenia powoduja niemoznosc jego
okreslenia - wpedzaja tylko w falszywa dume, ze jest sie np. na srodku
albo ze to JA ide na jego lewa strone mimo tych G..oracych wegli. W ten
sposob zajmuje sie nie faktycznym tematem ale okreslaniem swojej
pozycji. Moze wlasnie zycie podobne jest do tego rozciagajacego sie
korytarza, z okreslonym poczatkiem i nieokreslonym koncem, ktorego
trzeba kontemplowac i nie bac sie go. Po prostu podazac nim w strone
drzwi nie przejmujac sie zbytnio, ze kazdy krok powoduje oddalanie sie
od drzwi, bo idea zycia jest podroz a nie dotarcie do jakiegos celu.
> Podawane to jest na różne sposoby - od wspaniale
> skonstruowanych religii poczynając a umownie na konkluzjach Anthony'ego
> De Mello kończąc.
Nie powiem - a czytales, bo ja tez nie czytalem. Byl znow inny film -
"Wystarczy byc" wg. Jerzego Kosinskiego. Czlowiek tam przedstawiony,
zostal uznany za mistyka (wg mnie) bo na wszystko odpowiadal radami
ogrodnika w sprawie ogrodu, ktore przez otoczenie byly odbierane jako
przenosnie. Bohater byl w tym przypadku przypadkowy - ale ten film mozna
zrozumiec tez (mozna oczywiscie na kilka innych sposobow) jako
przypowiesc o ludzkiej potrzebie szukania mistykow nawet tam gdzie ich
nie ma.
Co do osob pokroju de Mello. Mozna snuc rozne warianty przypuszczen.
Jednym z nich jest to, ze de Mello jest prawdziwym mistykiem (ktorym z
racji rzeczywistosci nigdy nie bedzie tak jak nikt inny ;) ), bo mowi
do innych. Nie zamyka swojej wiedzy przed pogardzanymi maluczkimi, jego
postepowanie jest "niegodne" mistyka, niezgodne z jego wlasnymi naukami
- ale czy w tym przypadku nie mamy do czynienia z osoba oswiecona,
ktorej mistycyzm wynika tylko z oceny otoczenia a nie jego wlasnego
przekonania?
> Co z tym zrobić? Wybór należy do każdego z osobna. Moim zdaniem należy
> nauczyć się świadomie i bezpiecznie stąpać po rozżarzonych węglach części
> oddzielającej Konkrety od Nieznanego. Unikać "jak ognia" (paradoks?;),
> ucieczki w chłodny spokój po lewej stronie osi, jak również zdzierać brutalnie
> i bez skrupułów wszelkie makatki wieszane po prawej stronie przez nadgorliwych
> nauczycieli, a tak faktycznie przesłaniające jedynie widok na Mgłę Niewiedzy.
A jaki sens ma zycie po to tylko, zeby obnazac falsz innych. To chyba
tylko ideologizowanie zycia, w ktorym w pewnym momencie nie polapiesz
sie, czy przypadkiem sam nie wieszasz takich makatek.
Flyer
|