Data: 2002-01-30 12:30:12
Temat: Re: Z dziećmi czy bez?
Od: "Adiola" <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Janna" <m...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:a38lio$9ki$1@news.onet.pl...
> Ula Dynowska <u...@a...net> w wiadomości do grup dyskusyjnych
> napisał:a3675n$1dns$...@p...acn.pl...
>
> > Ale czy wcześniej też była szczera?
>
> Chyba masz racje. Zabraklo mi tej szczerosci w odpowiednim momencie. Jak
to
> sie mowi? Ze sama na siebie ukrecilam bicz.
>
Widzisz, to sie msci na Tobie. Dlatego jestem zwolenniczka mowienia wprost,
jasno i wyraznie. Nawet jesli ma to kogos chwilowo razic. Mnie znaja z tego,
ze Trzeba sie do mnie awizowac, zapytac czy mozna cos zrobic, itp., bo we
wlasnym domu to ja ustalam zasady. Poczatkowo, tuz po slubie rodzina mojego
meza wchodzila do nas jak do obory, bo u nich tak bylo zawsze.... drzwi
otwarte, kazdy mogl zajrzec , a oni gotowi niemal od szostej rano na
przyjscie niezapowiedzianego goscia......i gdzie tu logika ? Kazdy ma tylko
jedno zycie i nie zyje wylacznie dla rodziny i znajomych, zeby to oni
dyktowali warunki. Kilka razy upominalam znajomych i rodzine, zeby dzwonili
i zapowiadali, ze przyjda, ale jak nie rozumieli.......to bedac w domu po
prostu nie otworzylam drzwi, pozniej zas powiedzialam, ze wlasnie kochalismy
sie z mezem i nie moglismy otworzyc. To nie byla prawda, ale zadzialalo.
Pozniej byly komentarze, ze kochamy sie o dziwnych porach. Wyjasnilam, ze to
bylo klamstwo, po to by zrozumieli, ze nie jestesmy wylacznie dla nich i
mamy inne sprawy niz przyjmowanie niezapowiedzianych gosci.
Teraz nie mam problemu, jak mowie NIE to znaczy NIE i nikt sie nie obraza.
Zycze wytrwalosci w uczeniu znajomych, ze nie zawsze wszystko idzie po ich
mysli.
Pozdr.
Adiola
|