Data: 2001-09-07 08:59:16
Temat: Re: ZDRADA
Od: Joanna <c...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
in article 9na117$1ad$...@h...uw.edu.pl, preon at p...@g...pl wrote on 7-09-01
10:38:
> Może powinna Pani bardziej się zastanowić co znaczy dla Pani miłość.
> Ja i moja żona od jakiegoś czasu cyklicznie zastanawiamy sie na poluźnieniem
> naszego układu w kierunku otwartego seksualnie związku. Efekty jak dotąd są
> wciąż takie same : zostaje po sataremu.
> Powodem naszych rozmyślań nie jest to, że ja mam ochotę na jakąś pannę ani
> to, że ona ma ochotę na innego faceta. Powodem jest raczej nasza wzajemna
> troska o drugą osobę, o jej pragnienia, o jej chęci, o jej przeżycia i
> doswiadczenia - żadne z nas nie chce ograniczać drugiej osoby. A zostaje
> klasycznie (?) z tego powodu, że nikt z nas nie ma specjalnie chęci na
> sypianie z innymi i przede wszystkim dlatego, że nie jesteśmy (jeszcze ?)
> chyba na to przygotowani emocjonalnie.
> Poza tym mieliśmy krótki okres (pół)otwartości naszego związku i było to
> przeżycie bardzo pozytwyne. Oboje zrozumieliśmy (!!), że nie zdradzamy się
> nie z obawy przed złamaniem układu z partnerem, ale dlatego, że się kochamy
> i tego nie potrzebujemy. Przeżyłem fantastyczne chwile patrząc, inaczej niż
> dotychczas, na inne kobiety będąc dumnym z tego, że ich nie potrzebuję i, że
> moja żona jest naj. Nigdy bym tego nie zruzumiał w takim stopniu gdyby nie
> to, że moja żona zgodziła się na taki układ. Dodam jeszcze, że układ był
> półotwarty, ponieważ moja żona, pragnąc mojego szczęścia, zgodziła się abym
> miał wolną rękę a ja nie potrafiłem sie na to zdobyć (a poza tym ona tego i
> tak nie chciała).
> Niech się Pani zastanowi nad tym, że Pani partner nie jest Pani własnością i
> jeżeli Pani go kocha to powinna się Pani troszczyć o jego pragnienia.
> Proponuję na początek dla Was lekturę 'Sztuka miłości' E.Fromma.
>
>
> Pozdrawiam
> preon
Podejscie dojrzale i odpowiedzialne. Choc zupelnie niekonwencjonalne w
naszej zaborczej kulturze. Znamienne jednal, ze sam sie nie potrafiles
zdobyc na to, by dac swojej zonie wolnosc - to tez warunkuje kultura:
silniejsze poczucie wlasnosci po stronie mezczyzn, niz kobiet. Wiadomo, ze
statystycznie kobiety latwiej wybaczaja zdrade mezczyznom.
Ale generalnie sie z Toba zgadzam - milosc jest darem, jest spotkaniem, a
nie forma ubezwlasnowolnienia. Kochac to tez dawac wolnosc. Ale to jest
pogwalcone juz na samym poczatku - wystarczy zobaczyc co naprawde lezy u
podstaw przyjmowania nazwiska meza: wydziedziczenie i ubezwlasnowolnienie
wlasnie (sufiks -owa w formie Nowakowa jest dzierzawczy). Ciekawe, ze jeden
z najwiekszych mizoginistow - Otto Weininger - w tym beztroskim zrzeczeniu
sie swojego nazwiska (a wiec i swojej tozsamosci, swojej historii) widzial
slabosc kobiet.
BTW: projekt Fromma jest szlachetna wizja i wielkim wyzwaniem. Zwykle nie
starcza nam odwagi na taka milosc.
Pozdr.
Joanna
|