Użytkownik "Joanna" <c...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:B7BE5903.19F82%chironia@poczta.onet.pl...

> Podejscie dojrzale i odpowiedzialne. Choc zupelnie niekonwencjonalne w
> naszej zaborczej kulturze. Znamienne jednal, ze sam sie nie potrafiles
> zdobyc na to, by dac swojej zonie wolnosc

I wstydzę się tego, ale nie wiem czy potrafię to przezwyciężyć.

> - to tez warunkuje kultura:
> silniejsze poczucie wlasnosci po stronie mezczyzn, niz kobiet. Wiadomo, ze
> statystycznie kobiety latwiej wybaczaja zdrade mezczyznom.

A z ostatnich sondaży w Europie i USA wynika, że kobiety częściej zdradzają.
Podobno ok. 30% dzieci ma innego ojca biologicznego niż wszyscy dookoła
(łącznie z zainteresowanymi pseudo ojcami) uważają. Nawet jest na to
wytłumaczenie na poziomie biologicznym : kobiety z innymi męzczyznami
spędzją życie (z takimi, którzy gwarantują im i ich potomstwu opiekę i
dostatnie życie - dbają o przeżycie potomstwa) a z innych męzczyzn wybierają
na ojców biologicznych (tu znaczenie mają przede wszystkim czynniki
fizjonomiczne - dbają o posiadanie przez potomstwo jak najlepszych cech
warunkowanych genetycznie). Oczywiście takie wybory przebiegają na poziomie
dalekim od świadomości.

> Ale generalnie sie z Toba zgadzam - milosc jest darem, jest spotkaniem, a
> nie forma ubezwlasnowolnienia. Kochac to tez dawac wolnosc. Ale to jest
> pogwalcone juz na samym poczatku - wystarczy zobaczyc co naprawde lezy u
> podstaw przyjmowania nazwiska meza: wydziedziczenie i ubezwlasnowolnienie
> wlasnie (sufiks -owa w formie Nowakowa jest dzierzawczy). Ciekawe, ze
jeden
> z najwiekszych mizoginistow - Otto Weininger - w tym beztroskim zrzeczeniu
> sie swojego nazwiska (a wiec i swojej tozsamosci, swojej historii) widzial
> slabosc kobiet.

W tym kraju nie ma takiego obowiązku (prawnego).

> BTW: projekt Fromma jest szlachetna wizja i wielkim wyzwaniem. Zwykle nie
> starcza nam odwagi na taka milosc.

Niestety, ale do czegoś trzeba dążyć.

Pozdrawiam
preon