Data: 2001-09-07 10:56:38
Temat: Re: ZDRADA
Od: "preon" <p...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "GS" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9na7g2$6br$1@news.tpi.pl...
> trochę Pan z zona chyba przecholowali z ta miloscia i wolnoscia. to w
każdym
> razie nie jest żadne małżeństwo bo to opiera się na przysiędze i
wierności,
> i decyduje się na nie jako wolny człowiek i nie zniewalam też tu nikogo.
Dla mnie instytucja małżeństwa (poza jakimiś prawnymi konsekwencjami) nic
nie znaczy, zresztą nie o małżeństwo tu chodzi tylko o podejście do życia i
innych osób.
> a z drugiej strony gdzie wg Pana jest ta granica miłości ?
Co do granicy to chyba każdy sam i każda para (trójkąt itd.) ją musi sobie
znaleźć.
> jeżeli akceptuje
> Pan to że Pana żona może współrzyć z innym mężczyzną jeśli tylko zechce,
to
> czy np. zaakceptuje Pan że zacznie brać narkotyki, zdecyduje że chce być
> alkoholikiem, podetnie sobie żyły ? czy wtedy też będzie Pan w imię
miłości
> szanował jej wolność.
Troszę dzwine Pan wyciąga wnioski, ale niech będzie. W końcu chodzi o
szacunek do innej osoby, o jej wybory i szczęście.
Co do narkotyków (włączając w to alkohol i papierosy) to używam ich na co
dzień (trochę przesadzam) i w samym fakcie wzięcia LSD, zapalenia papierosa
czy wypicia piwa nie widzę nic złego, a jeżeli już coś z tego wynika to
raczej korzyści w postaci drobnych przyjemności i doznań, które otwierają
umysł na inne postrzeganie rzeczywistości i rozwijają wyobraźnię.
Uważam, że wszystko jest dla ludzi. Trzeba tylko znać granicę.
Trochę odszedłem od tematu. Panu chodzi zapewne o to jak bym się zachował w
sytuacji, gdyby (obiektywnie ?, wg mnie) moja żona wyrządzała sobie krzywdę
moim zdaniem - jak bym to pogodził z uszanowaniem jej wolności wyboru.
Wszystko zależy od konkretnej sytuacji i ciężko mi jakoś definitywnie
odpowiedzieć. Najprawdopodobniej uszanowałbym każdy jej wybór. Oczywiście
gdybyśmy się różnili w ocenach to starałbym się ją jakoś przekonać.
> powiem szczerze-czasem w imię miłości trzeba kogoś (nawet najbardziej
> kochanego) kopnąć w d..., powiedzieć coś ostro; ja nawet to wolę bo wiem
że
> komuś na mnie zależy.
Pana zdanie jest dla mnie przykładem zatrzymania rozwoju psycho-społecznego
na etapie szukania w partnerze mamuśki/tatuśka.
> i jeszcze: nie wierzę w te tzw. wolne związki oparte na prawdziwej
miłości;
Znam taki związek - kochają się i są szczęśliwi (tak przynajmniej to
oceniam).
> jeżeli kogoś kocham to jestem przy nim, kocham się tylko z nim i wg tego
co
> Pan mówi tak jest w Pana związku więc po co do cholery te dziwaczne
> przyzwolenia ???
Nie są takie dziwaczne, pokazują, że miłość nie musi być zaborcza i nie
szuka wzajemności i zapłaty.
Pozdrawiam
preon
|