Data: 2001-09-07 12:09:59
Temat: Re: ZDRADA
Od: "GS" <s...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Joanna" <c...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:B7BE780D.1A0F4%chironia@poczta.onet.pl...
> > powiem szczerze-czasem w imię miłości trzeba kogoś (nawet najbardziej
> > kochanego) kopnąć w d..., powiedzieć coś ostro; ja nawet to wolę bo wiem
że
> > komuś na mnie zależy.
> > i jeszcze: nie wierzę w te tzw. wolne związki oparte na prawdziwej
miłości;
> > jeżeli kogoś kocham to jestem przy nim, kocham się tylko z nim i wg tego
co
> > Pan mówi tak jest w Pana związku więc po co do cholery te dziwaczne
> > przyzwolenia ???
> >
> > --
> > pozdrawiam
> > Grzegorz S.
>
> To tylko jedna z opcji - te wybrales. Czy inni nie maja prawa wybrac
swojego
> modelu? "kopnac w d..." w imie milosci? Alez prosze cie bardzo - kop,
gryz,
> pluj, potwierdzaj swoja wartosc. To poki ktos cie nie skopie, to mu na
Tobie
> nie zalezy? To neurotyczne, IMO. I musi na dluzsza mete bolec.
po pierwsze napisałem, że "czasem" i użyłem tego jako metafory odnoszącej
się do zachowania niekoniecznie na pierwszy rzut oka dobrego dla osoby którą
kocham i na której mi zależy. w pewnych sytuacjach możesz widzeić i wiedzieć
obiektywnie więcej niż druga strona.
cóż przykładem jest mówienie trudnych prawd (patrz Eliza). a nie ma to nic
wspólnego z potwierdzaniem swojej wartości.
jeżeli ktoś mnie nie skarci ni skrytykuje nie nakrzyczy może czasem nie
wybuchnie na mnie - bo ja wcale nie jestem idealem i dobrze jest jak ktos mi
o tym czasem przypomni - to w istocie musze mu być obojętnym - oczywiście
sposób w jaki to zrobi to inna kwestia; i jeszcze to, że ktoś to robi, nie
oznacza wcale że mnie kocha!
--
pozdrawiam
Grzegorz S.
|