Data: 2004-02-14 14:34:39
Temat: Re: Zabawa w nazywanie uczuc:)
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Aneta; <c0jbku$cor$1@inews.gazeta.pl> :
> Flyer <f...@p...gazeta.pl> napisał(a):
>
> > Nazewnictwo, to chyba kwestia znalezienia granicy pomiędzy
> > "społeczeństwem"/kulturą, a własną osobą - nie można wszystkiego nazwać,
> > być 100% "racjonalnym" - nazwanie wcale nie spowoduje, że zniknie
> > "nieporozumienie" pomiędzy ludźmi, bo język jest mocno wadliwy i
> > niedostosowany do konstytucji psychicznej człowieka - spowoduje za to
> > dysonans wynikający z nieprzystawalności pojęć językowych do
> > psychicznego wymiaru wrażeń - głaszczesz psa - odczuwasz przyjemność
> > [pobudki pozostwiam nieokreślone, bo nie takie było pytanie] i tyle. ;)
>
> Zgodziłbyś się, że adekwatniejsze porozumienie można zyskać filtrując przekaz
> przez ciało?
I przez ciało. Naturalniejszy przekaz.
> _ Dla Ciebie tańczę czterema nogami_ to pewna ilustracja mojej
> myśli. Łatwo być przezroczystm; przepuścić przez siebie słońce, wiatr,
> zawirowania obrazów, niczego nie nazywając, ale tym samym sposobem odebrać
> drugiego człowieka?
Sorry, ale moje doświadczenia z kobietami sugerują mi, że jedynym
stanem, który je zadowoli, jest ich własny stan - trudno, żeby druga
osoba wiedziała dokładnie co/jak [dokładnie!] odczuwa inna osoba. ;)
> Załóżmy, odczuwam czyjąś wściekłość. A może to moja,
> tamtemu dolepiona? Niebezpieczne...
Tak za bardzo nie zrozumiałem w czym rzecz [znaczy się za, czy przeciw].
;) Ale w tym co zrozumiałem, to się zgadzam, co nie jest sprzeczne z
poprzednim postem. Dlatego nie lubię [też] stwierdzeń typu "nie lubię
ciebie", bo mogą one być swiadectwem własnego strachu. Ja tam wolę jak
Neandertalczyk - "nie czuję ciebie". ;)
Flyer
|