Data: 2002-08-28 19:02:08
Temat: Re: Zaczne od Zamku w Gniewie
Od: "dorka" <d...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Magdalena Bassett" <m...@w...net> napisał w wiadomości
news:3D6D1C9C.3562E87C@west.net...
> "17 sierpnia Rodzice obchodzili 50-cio lecie swojego slubu i z tej
> okazji zjechala czesc najblizsza rodziny, zeby biesiadowac i bawic sie
> razem do poznej nocy. Zjechali sie wszyscy do Jaszczerza, malutkiej
> wioski na brzegu Borow Tucholskich. Mama i Tata wystrojeni oczekiwali
> gosci w ogrodzie i z usmiechem i zazenowaniem przyjmowali prezenty,
> kwiaty i zyczenia. Wsiedlismy wszyscy do samochodow i pojechalismy do
> Gniewu, zeby zdazyc na godzine druga na biesiade w sali rycerskiej w
> pieknie odrestaurowanym zamku krzyzackim. Akurat tego dnia odbywaly sie
> "walki z Wazami" i pokazy rycerskie, tudziez Szwed gesto chodzil. Pani
> kierowniczka, z ktora korespondowalam internetowo w celu ustalenia menu
> i ceny biesiady nie byla obecna, bo przebrana za zolnierza chodzila w
> szeregach, ale inni z tego biura przyjeli nas milo i zaprowadzili na
> biesiade.
> Bylo nas okolo 30 osob i usiedlismy przy stolach juz zastawionych
> pieknym pieczywem w ksztalcie ogromnych chalek i rogali, tudziez smalcem
> ze skwarkami, ogorkami i innymi przystawkami. Barszcz, pasztet, szynka,
> kapusta zasmazana, zeberka i kasza gryczana wyparzona doskonale wjechaly
> pozniej. Najpierw Tata przeczytal wczesniej przygotowane przemowienie,
> tak smieszne, ze spadalismy z wygodnych krzesel. Za oknami rozlegaly sie
> odglosy walki i chrze(n)st oreza. Co chwila budynkiem wstrzasal wybuch
> armat, jak na wiwat. Proporce i flagi zdobily nasza sale, a zapach
> pieknych bukietow kwiatowych na stolach mieszal sie z zapachem siarki.
> Bylo goraco. Zamek nagrzany przez tygodnie slonecznej pogody byl duzo
> cieplejszy, niz sie spodziewalismy, wiec padlo haslo zdjecia marynarek,
> a panie w eleganckich sukniach musialy sie zadowolic duza iloscia
> schlodzonej wody, sokow i szampana.
> Natenczas Wojski...a raczej moj syn, przemowil wielce smiesznie swoim
> jeszcze zardzewialym polskim jezykiem, i zaczela sie uczta. Co rusz
> wjezdzaly na stol nowe potrawy, a kazda pyszna. Grzaniec w ceramicznych
> kubkach, ladne ciemne talerze, nawet serwety komponowaly sie w
> nowoczesno-staroswiecka uczte. Po poltorej godzinie zaczelismy chodzic
> po zamku i innych salach i wygladac z okien na dziedzince, obserwujac
> swietnie wykonane stroje i bron uczestnikow festiwalu. Niektorzy z nas
> probowali strzelac z kuszy, inni zakupili "zlote" guldeny bite na
> miejscu przez bardzo przystojnych, mlodych rzemieslnikow. Inni turysci
> przygladali sie naszej jakze eleganckiej grupie ze zdziwieniem, a
> lokalne dzieci szalaly goniac za szeregami, krzyczac "wojna, wojna". Nie
> zabraklo markietanek i sprzedawcow, a wszyscy w strojach z epoki.
> Biesiada udala sie znakomicie, jedzenie bylo naprawde bardzo dobre,
> obsluga szybka i niewidoczna, wszystkiego wbrod albo jeszcze wiecej,
> atmosfera prawdziwie staroswiecka."
>
> Stamtad pojechalismy z powrotem do Jaszczerza, odleglego o pol godziny
> drogi, i zasiedlismy w ogrodzie przy uprzednio przygotowanych stolach
> pod bialymi baldachimami, oczekujac ciast, tortow, alkoholi i dalszych
> zabaw i radosci. Ale to juz nastepna opowiesc.
> Magdalena Bassett
Ale Wam zazdroszcze. Pomarzyc......
Dorota
|