Data: 2005-02-09 09:53:19
Temat: Re: Zdradziłem - długie
Od: "Margola Sularczyk" <margola@nu_spamie_pagadi.ruczaj.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Radek" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:cubevf$37s$1@mamut1.aster.pl...
>
> Stawiasz na głowie problem winy i wybaczenia (IMHO).
> Bardzo ważne jest czy człowiek będzie potrafił wybaczyć sobie
> swoje grzechy - to jak najbardziej popieram ;)
> Ale zanim zacznie SOBIE wybaczać, powinien poprosić o wybaczenie
> osobę, którą skrzywdził. Dopiero jak TA OSOBA mu wybaczy, może
> przystąpić do kroku "wybaczyć sobie". I faktycznie ten krok może być
> dużo trudniejszy niż ten podstawowy, od którego trzeba zacząć...
Przyjaciel przychodzi do kumpla. Kumpel idzie do kuchni, robi herbatę albo
drinka, a przyjaciel dostrzega, że na stole leży kupka stuzłotówek. Jakoś
tak bezwiednie (może jest pijany) zabiera jedną stuzłotówkę do kieszeni.
Siedzią sobie, wypijają co mają wypić, rozchodzą się. Goscia jednak męczy
fakt, że ukradł. Po nieprzespanej nocy odwiedza kumpla. Stuzłotówki nadal
leżą na stole, więc jak tamten wychodzi, ten z ulgą dorzuca do tej kupki.
Oczywiscie kumpel mógł być świadom, że coś jest nie tak, ale przeliczywszy
nazajutrz może dojść do wniosku, że albo się mylił, albo docenia, że
przyjaciel oddał kasę.
Moze to jest mój sposób widzenia zadośćuczynienia? Zrozumienie i naprawienie
swojego błędu bez obciążania innych?
Margola
|