| « poprzedni wątek | następny wątek » |
141. Data: 2014-10-17 18:59:32
Temat: Re: Zupa z cukiniiW dniu 2014-10-17 18:47, czeremcha pisze:
> Jedna córka potrafi już sama robi zakwas na barszcz i piecze chleb - karp, krewetki
> i indyk odpadają ze względów ideologicznych /wegetarianka/, więc o to się nie
martwię.
No właśnie, przekazujemy dzieciom to, co i nam własne babcie
przekazywały i tak to trwa i idzie w przyszłość. Zupy kremy i nie tylko
je zawdzięczam właśnie rodzinnej tradycji, a nie pędzącym owcom, jak
było imputowane.
> A marudzenie i mędzenie im nad uchem że tradycja upada
Marudzeniem i zrzędzeniem na pewno niczego się nie zbuduje, ani nie
uchroni.
--
B.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
142. Data: 2014-10-17 19:00:46
Temat: Re: Zupa z cukiniiDnia Fri, 17 Oct 2014 09:47:04 -0700 (PDT), czeremcha napisał(a):
> Druga karpia nigdy nie lubiła, ale repertuar wigilijny ma również /moim zdaniem/
zacny, więc...
Ja też nie lubiłam, dopóki nie zjadłam go w wykonaniu mojego Teścia - karp
jest pyszny, skropiony cytryną dla pozbycia się zapachu mułu, opłukany,
potem chwilę zamoczony w mleku, odciśnięty w ręczniku, obsypany jedynie
mąką i usmażony na oleju, po czym wsadzony do piekarnika "na dojście".
Delicje. Tudzież inne przysmaki, które zostawiam tylko na Wigilię, bo w
końcu to własnie wtedy ma być Inaczej Niż Zwykle. Pewnie dlatego moje
dzieci zawsze czekały na nią z biciem serca (oprócz tego, że i na prezenty
od Aniołka, to jasne), pytając co roku, czy będzie na stole to... i to... i
to... :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
143. Data: 2014-10-17 19:01:18
Temat: Re: Zupa z cukiniiW dniu 2014-10-17 18:53, Qrczak pisze:
> Barszcz z podpłomykiem.
I bryjka.
--
B.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
144. Data: 2014-10-17 19:01:28
Temat: Re: Zupa z cukiniiDnia Fri, 17 Oct 2014 18:39:31 +0200, Qrczak napisał(a):
> Zające generalnie są bardzo dobre.
Pod warunkiem, że się akurat śrut nie trafi na ząb...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
145. Data: 2014-10-17 19:05:10
Temat: Re: Zupa z cukiniiDnia Fri, 17 Oct 2014 18:53:37 +0200, Qrczak napisał(a):
> Dnia 2014-10-17 18:42, obywatel bbjk uprzejmie donosi:
>> W dniu 2014-10-17 14:26, Trybun pisze:
>>
>>> Już naprawdę nie masz gdzie szukać przykładów na polska kuchnię niż w
>>> siedzibach magnatów...? Przecież oni się wręcz ścigali w zatrudnianiu
>>> jak najbardziej egzotycznych kucharzy.
>>
>> A pobielane dworki, gdzie dzięcielina pała, też odpadaja?
>> To może podaj przykłady na polskie tradycyjne jedzenie, bo chyba się
>> rozmijamy w definicji.
>
> Barszcz z podpłomykiem.
>
Pierogi z grzybami, solony śledź, bigos, kurczęta nadziewane wątróbką...
Ale nie ma niczego bardziej polskiego, niż FLAKI oczywiście!
:-D
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
146. Data: 2014-10-17 19:06:55
Temat: Re: Zupa z cukiniiDnia Fri, 17 Oct 2014 19:00:46 +0200, XL napisał(a):
> Dnia Fri, 17 Oct 2014 09:47:04 -0700 (PDT), czeremcha napisał(a):
>
>> Druga karpia nigdy nie lubiła, ale repertuar wigilijny ma również /moim zdaniem/
zacny, więc...
>
> Ja też nie lubiłam, dopóki nie zjadłam go w wykonaniu mojego Teścia - karp
> jest pyszny, skropiony cytryną dla pozbycia się zapachu mułu, opłukany,
> potem chwilę zamoczony w mleku, odciśnięty w ręczniku, obsypany jedynie
> mąką i usmażony na oleju, po czym wsadzony do piekarnika "na dojście".
> Delicje. Tudzież inne przysmaki, które zostawiam tylko na Wigilię, bo w
> końcu to własnie wtedy ma być Inaczej Niż Zwykle. Pewnie dlatego moje
> dzieci zawsze czekały na nią z biciem serca (oprócz tego, że i na prezenty
> od Aniołka, to jasne), pytając co roku, czy będzie na stole to... i to... i
> to... :-)
Ach, i zapomniałabym o wędzonym - ale tylko w domowej wędzarce. Ambrozja!
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
147. Data: 2014-10-17 19:14:46
Temat: Re: Zupa z cukiniiW dniu 2014-10-17 17:28, Jarosław Sokołowski pisze:
> Nakryliśmy kiedyś w ogródku psa pilnującego bażanta. Bażant dorodny
> kogut, a pies też nie ułomek. Nic mu jednak nie robił, pilnował tylko.
> Wynieśliśmy ptaszysko do lasu. Więcej takiego już w okolicy nie
> widziałem. A zające są, że tak powiem, w ciągłej dostawie. Dzik trafi
> się też czasem, choć z rzadka.
Bażanty to u mnie normalka, ponieważ wokoło sporo chaszczy i nieużytków.
Nawet dziś rano jeden piękny kogucior przechadzał się akurat na
torowisku. A panią bażantową raz też z ogródka wyniosłam na własnych
rękach. Dziki się zdarzają, ale te bardziej chyba kryją się przed
człowiekiem. Sarny widywać można codziennie, zwłaszcza zimą, kiedy
wychodzą na okoliczne pola. A szczególną atrakcją mojej okolicy jest
przechadzająca się od czasu do czasu lama, która lubi robić sobie piesze
wycieczki ze swojego miejsca zamieszkania, czyli pobliskiego
gospodarstwa doświadczalnego Uniwersytetu Przyrodniczego. Podobno pełni
tam funkcję psa pasterskiego. Bardzo sympatyczny zwierz.
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,15468729,La
ma_Peryskop_pilnuje_stada_owiec_na_wroclawskim_osied
lu.html
> Mama znajomej pracowała w Centrali Handlu Zagranicznego, czy czymś
> takim. Tam mieli czasem do zbycia dla pracowników zające. Eksportowe.
> Albo jakieś jelenie. Inna mama miała robotę w instytucie, co robił
> szczepionki. Więc mieli wołowinę, z której gotowali rosół, którym
> później karmili cholerę. Zaraza spijała sam rosołek, delikatna
> cholera, a mięso, którego żreć nie chciała, pracownicy zabierali do
> domu na pierogi.
Czyli bakterie i bakcyle nie potrzebowały kartek na mięso?
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
148. Data: 2014-10-17 19:15:21
Temat: Re: Zupa z cukiniiPani Basia napisała:
>> Zakładam, że i dzika w lesie czasem znieżywić trzeba. A jak znieżywić,
>> to żal, by to na marne poszło. Więc i zjeść potem. Ja bym się aż tak
>> bardzo przed tym nie wzbraniał. Przy tym leśnik-polownik nie budzi we
>> mnie aż takiego sprzeciwu, jak miastowy z dwururką albo sztucerem.
>
> Dziki też lubię. Obserwować w lesie.
> A zabijać i jeść w sytuacji, gdy głód nas nie morzy, gdy nie jest to
> konieczne dla przeżycia? Nie, nie skorzystam.
Ja w ogóle lubię obserwować. Zwierzęta nawet bardzo lubię. Mogą być
dziki w lesie. Ale też krowy na pastwisku. Owce na hali też ładne.
Albo kaczki. Gdyby trzeba było z jednego zrezygnować -- z istnienia
zwierzaków, albo z jedzenia mięsa, to bym wybrał to drugie. Gdyby tak
polędwicę robili w fabryce, ale krów by już miało nie być -- to nie,
na taki świat się nie piszę. Nie piszę się też na samodzielne głów
ukręcanie i gardeł podrzynanie. To nie dla mnie. Takie ze mnie ogniwo
przejściowe. Między pradziadami, którzy radowali się, gdy bór darzył,
gdy udało się im zakłuć tura czy jelenia, a tym, co będzie później.
Z tym że ja nie wiem, co będzie później. Wiem tylko jak jest teraz.
Teraz zwierzęta hodujemy -- często w nienajlepszych warunkach. A las,
to już nie jst pierwotna puszcza, co sama się sobą rządzi. Więc ten
gajowy z dwururką, to też jakby element biotopu. Trudno. Sam nie wiem
czy mi powinno być bardziej głupio korzystać z lasu, czy z obórki
(obórka, to była kiedyś, teraz bardziej fabryka). Ale że z lasu dawno
nie miałem okazji korzystać, więc i decydować nie mam kiedy.
Jarek
PS
Mordka żaby? Też ujmująca!
--
Ten mój Igo tak zna las,
Jak już chyba żaden z nas
Szliśmy kiedyś przez bagna na grąd
Znaleźliśmy świeży ślad,
Łoś miał chyba sporo lat
Znalazł strumień i poszedł pod prąd
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
149. Data: 2014-10-17 19:19:11
Temat: Re: Zupa z cukiniiW dniu 2014-10-17 18:11, Jarosław Sokołowski pisze:
> Ja się nie dziwię. Ludzi przewaznie kręci już samo określenie, że coś
> jest "polskim pytonem"
Może źle się poprzednio wyraziłam. Mnie to _trąci_ Monty Pythonem
(wystrój, podobne ubrania, a nawet wygląd głównych komików), ale czy oni
przyznają się do naśladownictwa, tego nie wiem. W żarty się specjalnie
nie wsłuchiwałam, bo mnie jakoś nie wciągnęły i wyłączyłam TV.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
150. Data: 2014-10-17 19:20:19
Temat: Re: Zupa z cukiniiQrczak pisze:
>>> Już naprawdę nie masz gdzie szukać przykładów na polska kuchnię niż w
>>> siedzibach magnatów...? Przecież oni się wręcz ścigali w zatrudnianiu
>>> jak najbardziej egzotycznych kucharzy.
>>
>> A pobielane dworki, gdzie dzięcielina pała, też odpadaja?
>> To może podaj przykłady na polskie tradycyjne jedzenie, bo chyba się
>> rozmijamy w definicji.
>
> Barszcz z podpłomykiem.
Tylo z czego dziś ten barszcz uwarzyć? Kto by dziś umiał iść na polę
i odszukać roślinę?
Jarek (no bo przecież nie z buraka)
--
A dworzanin widzi, ze Józek warzy na ogniu bryjke, takom dość mizernóm, to
mu pado: "Kiebyś ty Józek umioł troche karku zginać, to byś ty na zómku w
Niedzicy móg nie takie jedzenie mieć". A Józek mu na to: "Kiebyś ty umioł
takóm bryjke warzyć, to byś nie musioł przed panami kark giąć".
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |