Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Życie jako proces samodoskonalenia Boga.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Życie jako proces samodoskonalenia Boga.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 151


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2018-03-25 12:17:40

Temat: Re: Życie jako proces samodoskonalenia Boga.
Od: Trybun <c...@j...ru> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2018-03-24 o 12:05, LeoTar Gnostyk pisze:
>
>> Z prostego powodu - jako jeden z nielicznych potrafisz mięć swoje
>> zdanie w tym (wyznania, religie) temacie. Nie wykłócać się tam o coś
>> gdzieś napisanego i wyczytanego a masz własną wizje Boga/Stwórcy.. A
>> Twoja koncepcja jako taka jest o wiele mądrzejsza i bardziej
>> prawdopodobna od wielu ogólnie znanych. Oczywiście jeszcze nie na
>> tyle abym stał się jej wyznawcą;-), ale chyba ona nawet jako taka
>> nie przewiduje miejsca na kult. Bo komu składać tu pokłony skoro
>> wszystko jest Bogiem..
>
> Masz rację, w mojej gnozie nie ma miejsca na żaden kult ponieważ
> komukolwiek/czemukolwiek należy się taki sam szacunek.

Ale tak ogólnie, z naszego punktu widzenia musi być różnicowanie, bo
inaczej jest to bez sensu.
>> Nie mi oceniać Stwórcę.
>
> Obawiasz się oceniać samego siebie?

Nie, ale ja nie jestem Stwórcą, a tylko Jego tworem. A mój interes jako
żywo nie musi być zbieżny z Jego zamysłami.

>
>
>> Jednak wykluczyłbym jakieś poznawanie/uzupełnienie
>> wiedzy/doświadczenia za pomocą istoty ludzkiej.
>
> Stwórca i Człowiek to idee ze sobą sprzężone - jedna bez drugiej nie
> może istnieć, nie istnieje.

A  dlaczego warunkujesz obecność Stwórcy człowiekiem?

>
>
>> Istoty wyposażonej w mózg o właściwie nieograniczonych wręcz
>> możliwościach, a sztucznie zubożonym. Skoro Stwórca dąży do Absolutu
>> to nie może przecie sam sobie spowalniać, stawiać barier.
>
> Ależ ustawił On tę barierę na samym Początku, kiedy ani nie miał żadnej
> Wiedzy, ani samoświadomości. Jedynym co go cechowało to chęć, potencjał
> poznania, który został wygenerowany przez... strach przed tym, że On,
> Stwórca zniknie bezpowrotnie niczego po sobie nie pozostawiwszy. Nie
> wiedział nawet tego, że jest wieczny i pozaczasowy a więc nie może
> zniknąć. Taki był tępy na Początku. Ale cechowała go wola walki o
> przetrwanie, która zaczęła napędzać Jego poszukiwania. Będąc w stanie
> równowagi niestabilnej rozpadł się na dwa elementy sprzężone ze sobą
> poprzez seks: źródło przyjemności, sposób na przetrwanie oraz napęd
> poznawczy, którego silnikiem stała się przemoc seksualna.

Nic to nie zmienia w stosunku do tego co powyżej napisałem. Weźmy choćby
tą potencjalna potęgę seksu, a cóż to właściwie jest, poza chwilowym
odlotem sprowokowanym przez czynniki działające na mózg? Sposób na
przetrwanie - a jaka w tym niby wola samego człowieka, czy on nie musi
mieć tego zapisanego w kodzie Twórcy? I we ten sposób Stwórca coś tworzy
za naszą pomocą? Przecie nawet ślepy powinien widzieć że to zwykła
niewola człowieka.


>
>
>
>
>> I za sprawą obłąkania kapitalistycznego coraz bardziej okrutnym na
>> masową skalę. Wątpliwe żeby nawet sam diabeł miał tak piekło
>> urządzone jak te zakały ludzkości traktują swoich braci - zwierzęta.
>
> Zauważ jednak, że to piekło realnej przemocy jest również szansą dla
> uwolnienia się od niej jeżeli tylko potrafimy cofnąć się wstecz,
> odtworzyć proces naszego wychowania i zidentyfikować 'błąd/nie błąd'
> popełniony przez Stwórcę na samym Początku, gdy nie istniały żadne dane,
> wskazówki, warunki początkowe, które nakazałyby Stwórcy przekazać taką
> to a taka Wiedzę Jego potomstwu. A zresztą co miał przekazywać skoro nie
> było jeszcze żadnej Wiedzy a Mądrości życiowej też jeszcze nie miał bo
> był Pierwszym a na dodatek Nieświadomym. Na dodatek ustanowił Stwórca
> ZAKAZ spożywania, przez Jego dzieci, owoców z drzew życia oraz Wiedzy,
> odróżniania dobra od zła; sam doświadczał a dzieciom zabraniał
> doświadczania, i nie nauczył ich szacunku dla relacji seksualnych. Nie
> powiedział im nawet jakie będą SKUTKI stosunków seksualnych (dziecko)
> czyli spożywania owoców z drzew życia oraz Wiedzy. Wypuścił w świat na
> samodzielność ludzi od Niego uzależnionych i nieprzygotowanych do
> samodzielnego życia.

Nie wiadomo o co chodzi Stwórcy,.. A skąd pewność że ból, rozpacz i
wszystko inne co najgorsze z naszego, ludzkiego punktu widzenia nie są
Jego strawą, że właśnie tym się nie żywi? Że swojej menażerii nie
stworzył właśnie w ten sposób aby mieć zawsze pełną spiżarnię?
Co my ludzie tu możemy, do czego mielibyśmy wrócić, do czasów gdy
instynkty górowały nad cywilizowaniem się? Przecie wtedy nikt nawet nie
piętnował a tylko patrzył z zazdrością na kapitalistę dzięki któremu
ludzie głodowali i umierali z głodu.

>
>
>>>> Wygląda jednak na to że to ona wytycza reguły. Właśnie że
>>>> przekazywana TYLKO fizyczna materia.
>
>>> Materia przekazuje INFORMACJĘ w niej przechowywaną; bez informacji
>>> nie byłoby ani Materii ani tworzenia. Bo co niby miałoby
>>> organizować materię. Może powiesz, że materia? To czemu, w takim
>>> razie, miałaby służyć informacja?
>
>> Informacja bez materii  byłaby skazana na niebyt. Materia mogłaby
>> istnieć, tylko panowałby chaos, który to informacja porządkuje.
>
> Czy zaistniałaby fizyczna materia bez idei Materii, która powstała w
> Świadomości?

Tak. Tym bardziej że nie znamy zasad Początku. W świetle tego co wiemy
materia może istnieć bez świadomości. Odwrotnie, raczej - nie.

>
>> Zwracam szanowną uwagę że to nie my się reprodukujemy - nie jest to
>> nasza nieprzymuszona wola, nasz wybór. I być może to nas odróżnia od
>> Stwórcy. On może mieć wybór, my go na pewno nie mamy.
>
> Do tej pory nie mieliśmy żadnego wyboru, gdyż decyzja o prokreacji
> była/jest zdeterminowana przekonaniem kobiety, że dopiero gdy spełni się
> jako matka będzie prawdziwą kobietą. I za wszelka cenę przeciętna
> kobieta chce mieć dziecko. Ale to co kobieta mówi o chęci posiadania
> dziecka a jaki jest prawdziwy cel powołania do egzystencji potomka, to
> dwie różne sprawy. Otóż narodziny dziecka stają się dla kobiety drzwiami
> do POSIADANIA na własność kogoś, kogo będzie mogła kształtować według
> własnej woli. Dziecko będzie tym kimś, kto będzie kobiecie ufać a komu
> ona nie będzie musiała zaufać bezgranicznie ponieważ to dziecko będzie
> od niej uzależnione. Kobieta podświadomie wie, czuje, że mężczyzny nie
> uda się jej całkowicie od siebie uzależnić, i że może on od niej odejść,
> jeżeli w manipulowaniu nim przekroczy ona pewną subtelną granicę. A
> kobieta musi mieć niewolnika, którego będzie ćwiczyła i na którym będzie
> odbudowywać utracone w dzieciństwie, poczucie własnej wartości. Rzadko
> które dziecko powie matce NIE bo będzie się bało porzucenia, którym jest
> przez matkę szantażowane przez całe życie.

Ale tacy przecie są ludzie, i to bez rozróżniania na płeć. Przecie nie
musi to nawet być dziecko w swoim gatunku, starsze panie (i nie tylko
starsze i nie tylko panie) kochają swoje czworonogi często bardziej niż
swoje własne potomstwo.  A faceci, bywają przypadki że majątek spadkowy
przeznaczają na muzeum i utrzymywanie swojego ulubionego auta. Tak wiec
można przypuszczać że owo przywiązanie i inne tego typu zachowania nie
wiążą się czysto z  swoim potomstwem, i są nim warunkowane.

>
>
>> Każdy? Ja myślę że tylko taki który głowę ma tylko po to aby nosić na
>> niej kapelusz,.
>
> Jedni są bliżej przekazania dziecku pełni Wiedzy o życiu i relacjach
> kobiety z mężczyzną, inni są bardziej oddaleni albo, że tak powiem
> całkowicie w chaszczach. Ale ŻADEN rodzic nie pomyśli o inicjacji
> seksualnej dziecka w rodzinnym trójkącie: Rodzice + Dziecko. Bo to
> zostało rzekomo zakazane przez Boga. Ale niewielu tylko kojarzy, że na
> Początku bogiem była KOBIETA. I to przekonanie przetrwało do dzisiaj
> pomimo wieków wynoszenia na ołtarze, a jakże przez kobiety, męskich
> bożków. Te wszystkie męskie bogi to listek figowy do dalszego
> kultywowania przez kobiety Macierzy, matki Ziemi, Matki wszechrzeczy,
> etc. A durni i próżni mężczyźni dają się nabierać na takie ochłapy. :)

Wiedzy której sami nie mają?  I bardzo dobrze że nie pomyśli, w sumie
nic to nie zmieni a dziecko może do końca życia mieć traumę. Co Ty
właściwie z takim mozołem lansujesz  tą inicjację seksualną. W czym niby
takie "oświecone" dziecko miałoby być mądrzejsze od innych,
wychowywanych w tradycyjne sposób rówieśników? Przecie do pewnego wieku
tymi sprawami w ogóle się nie interesuje, a gdy biologicznie
wystarczająco  dojrzeje to w wielu kwestiach niejedni rodzice mogli by
się od niego/jej uczyć.

>> Wszystko się zgadza, młody człowiek to gąbka chłonąca wiedzę, tylko
>> zapominasz że od rodziców/wychowawców nie sposób pozyskać jakiejś
>> wiedzy, bo oni tak naprawdę są także ciemni jak ta przysłowiowa
>> tabaka w rogu..
>
> Cieszę się, że tak jasno i wyraźnie to postrzegasz. O tym właśnie piszę
> cały czas i za co zbieram takie cięgi. Edukację trzeba rozpocząć od
> dorosłych. A ponieważ ich poglądy i przekonania - a szczególnie u kobiet
> - są niczym zabetonowane, wiec trzeba używać gromów, a czasem atomów do
> zdemontowania tych bunkrów w których chroni się ciemnogród.

Myślę że raczej nie sposób się nauczyć mądrości. Inteligencja, zdolności
poznawcze itd to na ogół cechy wrodzone. Błąd w edukowaniu to tylko to
że każdego młodego człowieka mierzymy jedną miarą.

>
>
>>>> Jasne, w tej kwestii spokojnie możemy odrzucić wiarę. Wystarczy
>>>> wejść do laboratorium aby samemu się przekonać.
>
>>> Jakie masz tam maksymalne powiększenia mikroskopów? Bo odrzucam
>>> metody pośrednie, które ukazują to co maja pokazać. :)
>
>> Takich aby za ich pomocą zobaczyć WSZYSTKO z pewnością jeszcze nie
>> wynaleziono. Jednak to co możemy zobaczyć już obecnie zdaje się
>> kolidować ze "znanym" obrazem Boga. Z jasnej strony potężna
>> postać/osobowość kojarząca się z rozmiarami wszechświata, a do jego
>> budowy posługuje się mikroskopijnymi atomami czy komórkami.
>
> Dobrze, że zauważyłeś iż nam "się tylko zdaje".:)

No, pewności nie ma, ale gdy teorię oprzemy na zasadach nam znanych to
już mamy jakiś prawdopodobny obraz. A ten obraz to taki że mrówki raczej
nie rodzą słoni.

>
>
>>>> *Bez urazy, nie chcę żeby ktoś to brał do siebie, bo to tylko
>>>> taka uwaga ogólna, i nie mam nikogo konkretnego z grupy na
>>>> myśli.
>
>>> Nawet gdybyś tylko mnie miał na myśli to nie zmienisz ani mojego
>>> doświadczenia ani też wniosków, które z tego życiowego
>>> doświadczenia wyciągnąłem. :)
>
>> Absolutnie nie mam na myśli nikogo.
>
> A czasem trzeba umieć i zdobyć się na pokazanie palcem.:)
> Pierwej jednak trzeba przenicować/'przeczytać' samego siebie
>

Tu nie mam kogo wskazywać palcem.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2018-03-25 16:40:19

Temat: Re: Życie jako proces samodoskonalenia Boga.
Od: LeoTar Gnostyk <l...@l...net> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 25.03.2018 o 12:17, Trybun pisze:
> W dniu 2018-03-24 o 12:05, LeoTar Gnostyk pisze:

>>> Z prostego powodu - jako jeden z nielicznych potrafisz mieć swoje
>>> zdanie w tym (wyznania, religie) temacie. Nie wykłócać się tam o
>>> coś gdzieś napisanego i wyczytanego a masz własną wizje
>>> Boga/Stwórcy.. A Twoja koncepcja jako taka jest o wiele
>>> mądrzejsza i bardziej prawdopodobna od wielu ogólnie znanych.
>>> Oczywiście jeszcze nie na tyle abym stał się jej wyznawcą ;-),
>>> ale chyba ona nawet jako taka nie przewiduje miejsca na kult. Bo
>>> komu składać tu pokłony skoro wszystko jest Bogiem..

>> Masz rację, w mojej gnozie nie ma miejsca na żaden kult ponieważ
>> komukolwiek/czemukolwiek należy się taki sam szacunek.

> Ale tak ogólnie, z naszego punktu widzenia musi być różnicowanie, bo
> inaczej jest to bez sensu.

Co to znaczy, czemu ma służyć i dlaczego musi być obecne 'różnicowanie'?


>>> Nie mi oceniać Stwórcę.

>> Obawiasz się oceniać samego siebie?

> Nie, ale ja nie jestem Stwórcą, a tylko Jego tworem. A mój interes
> jako żywo nie musi być zbieżny z Jego zamysłami.

Według mnie tworzenie potomstwa, którą to aktywność uważam za
najważniejszą w moim życiu, jest jak najbardziej zgodne z zamysłami
(S)Twórcy gdyż służy podtrzymaniu Jego Świadomości, a zatem i Jego
samego. Czy wskażesz coś równie ważnego jak podtrzymanie Życia?


>>> Jednak wykluczyłbym jakieś poznawanie/uzupełnienie
>>> wiedzy/doświadczenia za pomocą istoty ludzkiej.

>> Stwórca i Człowiek to idee ze sobą sprzężone - jedna bez drugiej
>> nie może istnieć, nie istnieje.

> A dlaczego warunkujesz obecność Stwórcy człowiekiem?

Dlatego, że tylko Człowiek jest w stanie zrozumieć zamysły Stwórcy.


>>> Istoty wyposażonej w mózg o właściwie nieograniczonych wręcz
>>> możliwościach, a sztucznie zubożonym. Skoro Stwórca dąży do
>>> Absolutu to nie może przecie sam sobie spowalniać, stawiać
>>> barier.

>> Ależ ustawił On tę barierę na samym Początku, kiedy ani nie miał
>> żadnej Wiedzy, ani samoświadomości. Jedynym co go cechowało to
>> chęć, potencjał poznania, który został wygenerowany przez...
>> strach przed tym, że On, Stwórca zniknie bezpowrotnie niczego po
>> sobie nie pozostawiwszy. Nie wiedział nawet tego, że jest wieczny
>> i pozaczasowy a więc nie może zniknąć. Taki był tępy na Początku.
>> Ale cechowała go wola walki o przetrwanie, która zaczęła napędzać
>> Jego poszukiwania. Będąc w stanie równowagi niestabilnej rozpadł
>> się na dwa elementy sprzężone ze sobą poprzez seks: źródło
>> przyjemności, sposób na przetrwanie oraz napęd poznawczy, którego
>> silnikiem stała się przemoc seksualna.

> Nic to nie zmienia w stosunku do tego co powyżej napisałem. Weźmy
> choćby tą potencjalna potęgę seksu, a cóż to właściwie jest, poza
> chwilowym odlotem sprowokowanym przez czynniki działające na mózg?

Mózg 'spolaryzowany' czyli homoseksualny w połączeniu ze zróżnicowaną
biologią (fizjologią) seksu pozwalającą samicy dominować nad samcem i
wykorzystywać go jest źródłem przemocy. Zniewolony samiec, pomimo tego,
że jest bardzo sprytnie manipulowany i usidlony, podświadomie czuje, że
jest przez samicę wykorzystywany. Nie ma jednak 'twardych' dowodów na
to, że tak jest ponieważ samica utrzymuje manipulację na poziomie
podprogowym tak, by jej metoda nie została rozpoznana, gdyż wówczas
samiec znalazł by antidotum na samicza manipulację. I choć czasem samiec
nie wytrzymuje i przyłoży samicy ręką na odwach to jednak jej dominacja
pozostaje nadal skuteczną. Dopiero gdy mózg samca stanie się
androgyniczny i aseksualny przestanie ulegać samiczej manipulacji, w
której dominuje manipulacja seksualna potencją samca. I dopiero wówczas
stanie się możliwym uwolnienie się samca z samiczej niewoli. Nie znaczy
to, że seks przestanie być odlotowy; myślę, że odlot będzie jeszcze
większy tyle tylko, że zmienia się relacje z niewolniczych, z dominującą
samicą, na partnerskie.


> Sposób na przetrwanie - a jaka w tym niby wola samego człowieka, czy
> on nie musi mieć tego zapisanego w kodzie Twórcy?

Niematerialny (S)Twórca wzrasta, doskonali się, wraz z Człowiekiem,
swoją materialną emanacją, i zmienia (wzbogaca) swoje zasoby, które są
równocześnie dostępne Człowiekowi. Jestem przekonany, że kod (S)Twórcy
zmienia się a jedynym niezmiennikiem pozostaje logika oraz specyficzne
dla Twórcy: odwaga i intuicja.


> I w ten sposób Stwórca coś tworzy za naszą pomocą? Przecie nawet
> ślepy powinien widzieć że to zwykła niewola człowieka.

Ja postrzegam Człowieka jako równoprawnego partnera (S)Twórcy.


>>> I za sprawą obłąkania kapitalistycznego coraz bardziej okrutnym
>>> na masową skalę. Wątpliwe żeby nawet sam diabeł miał tak piekło
>>> urządzone jak te zakały ludzkości traktują swoich braci -
>>> zwierzęta.

>> Zauważ jednak, że to piekło realnej przemocy jest również szansą
>> dla uwolnienia się od niej jeżeli tylko potrafimy cofnąć się
>> wstecz, odtworzyć proces naszego wychowania i zidentyfikować
>> 'błąd/nie błąd' popełniony przez Stwórcę na samym Początku, gdy
>> nie istniały żadne dane, wskazówki, warunki początkowe, które
>> nakazałyby Stwórcy przekazać taką to a taka Wiedzę Jego potomstwu.
>> A zresztą co miał przekazywać skoro nie było jeszcze żadnej Wiedzy
>> a Mądrości życiowej też jeszcze nie miał bo był Pierwszym a na
>> dodatek Nieświadomym. Na dodatek ustanowił Stwórca ZAKAZ
>> spożywania, przez Jego dzieci, owoców z drzew życia oraz Wiedzy,
>> odróżniania dobra od zła; sam doświadczał a dzieciom zabraniał
>> doświadczania, i nie nauczył ich szacunku dla relacji seksualnych.
>> Nie powiedział im nawet jakie będą SKUTKI stosunków seksualnych
>> (dziecko) czyli spożywania owoców z drzew życia oraz Wiedzy.
>> Wypuścił w świat na samodzielność ludzi od Niego uzależnionych i
>> nieprzygotowanych do samodzielnego życia.

> Nie wiadomo o co chodzi Stwórcy,..

Działa dokładnie tak samo jak Człowiek: chce poznać samego siebie, swoją
historię oraz Przeznaczenie, czyli cel swego istnienia.


> A skąd pewność że ból, rozpacz i wszystko inne co najgorsze z
> naszego, ludzkiego punktu widzenia nie są Jego strawą, że właśnie tym
> się nie żywi?

Cierpienie uszlachetnia gdyż mobilizuje do poszukiwania wyzwolenia od
cierpienia. Gdyby nieświadomy nie cierpiał nie miałby żadnej motywacji
dla poszukiwania wyjścia, a przy okazji nie poznałby samego siebie i
swego przeznaczenia.


> Że swojej menażerii nie stworzył właśnie w ten sposób aby mieć
> zawsze pełną spiżarnię?

Myślisz, że jest aż tak żarłoczny...? :)


> Co my ludzie tu możemy, do czego mielibyśmy wrócić, do czasów gdy
> instynkty górowały nad cywilizowaniem się? Przecie wtedy nikt nawet
> nie piętnował a tylko patrzył z zazdrością na kapitalistę dzięki
> któremu ludzie głodowali i umierali z głodu.

Jesteśmy Jego Ciałem i zarazem poletkiem doświadczalnym, na którym
testuje swoje pomysły. Jesteśmy zarazem podmiotem Jego działan i
przedmiotem służącym do doświadczeń.


>>>>> Wygląda jednak na to że to ona wytycza reguły. Właśnie że
>>>>> przekazywana TYLKO fizyczna materia.

>>>> Materia przekazuje INFORMACJĘ w niej przechowywaną; bez
>>>> informacji nie byłoby ani Materii ani tworzenia. Bo co niby
>>>> miałoby organizować materię. Może powiesz, że materia? To
>>>> czemu, w takim razie, miałaby służyć informacja?

>>> Informacja bez materii byłaby skazana na niebyt. Materia mogłaby
>>> istnieć, tylko panowałby chaos, który to informacja porządkuje.

>> Czy zaistniałaby fizyczna materia bez idei Materii, która powstała
>> w Świadomości?

> Tak. Tym bardziej że nie znamy zasad Początku.

Na Początku było NIC.


> W świetle tego co wiemy materia może istnieć bez świadomości.
> Odwrotnie, raczej - nie.

A na jakiej podstawie twierdzisz, że Materia może istnieć bez
Świadomości? Przecież do tego by zaistniało COŚ najpierw musi powstać
IDEA tego CZEGOŚ. A więc najpierw musi istnieć Świadomość by w niej
mogła zaistnieć Idea Czegoś. Z tego wniosek, że Świadomość poprzedza
materialna realizację Idei. Świadomość poprzedza więc materialny Byt.


>>> Zwracam szanowną uwagę że to nie my się reprodukujemy - nie jest
>>> to nasza nieprzymuszona wola, nasz wybór. I być może to nas
>>> odróżnia od Stwórcy. On może mieć wybór, my go na pewno nie
>>> mamy.

>> Do tej pory nie mieliśmy żadnego wyboru, gdyż decyzja o prokreacji
>> była/jest zdeterminowana przekonaniem kobiety, że dopiero gdy
>> spełni się jako matka będzie prawdziwą kobietą. I za wszelka cenę
>> przeciętna kobieta chce mieć dziecko. Ale to co kobieta mówi o
>> chęci posiadania dziecka a jaki jest prawdziwy cel powołania do
>> egzystencji potomka, to dwie różne sprawy. Otóż narodziny dziecka
>> stają się dla kobiety drzwiami do POSIADANIA na własność kogoś,
>> kogo będzie mogła kształtować według własnej woli. Dziecko będzie
>> tym kimś, kto będzie kobiecie ufać a komu ona nie będzie musiała
>> zaufać bezgranicznie ponieważ to dziecko będzie od niej
>> uzależnione. Kobieta podświadomie wie, czuje, że mężczyzny nie uda
>> się jej całkowicie od siebie uzależnić, i że może on od niej
>> odejść, jeżeli w manipulowaniu nim przekroczy ona pewną subtelną
>> granicę. A kobieta musi mieć niewolnika, którego będzie ćwiczyła i
>> na którym będzie odbudowywać utracone w dzieciństwie, poczucie
>> własnej wartości. Rzadko które dziecko powie matce NIE bo będzie
>> się bało porzucenia, którym jest przez matkę szantażowane przez
>> całe życie.

> Ale tacy przecie są ludzie, i to bez rozróżniania na płeć.

Kobiety są szczególnie nastawione na posiadanie. Wspólną cechą obojga
płci jest brak wiary we własne siły, brak wiary w samego/samą siebie z
powodu stosowanej zakazowej metody wychowawczej. Rodzicielski zakaz to
poniżanie dziecka, i to niezależnie od płci, i czynienie go zależnym od
rodziców. Brak należytego (otwartego) wychowania seksualnego i
nieobecność inicjacji seksualnej dziecka wśród rodziców, dominacja
kobiet w wychowaniu dzieci oraz 'wyrzucenie' ojców poza system
edukacyjny dzieci to przyczyny homoseksualizmu emocjonalnego, czyli
niewłaściwego różnicowania płci. W momencie wkraczania w dorosłość (w
chwili inicjacji seksualnej) dziecko powinno stać się emocjonalnie
niezależnym od rodziców z aseksualnym umysłem, który otwiera w człowieku
'trzecie oko', czyli zdolność odróżniania prawdy od fałszu i dobra od
zła. Takie wychowanie umożliwi złamanie załamanie rajskiego zakazu
ustanowionego przez nieświadomego (S)Twórcę i pozwoli wyeliminować
przemoc z życia Człowieka, gdyż zarówno przemoc fizyczna jak i przemoc
psychiczna prowadzą do zagłady gatunku. Tak jak w doświadczeniu
Calhougne'a ze szczurami.


> Przecie nie musi to nawet być dziecko w swoim gatunku, starsze panie
> (i nie tylko starsze i nie tylko panie) kochają swoje czworonogi
> często bardziej niż swoje własne potomstwo.

Za miskę strawy i niezobowiązujące głaskanie mają wdzięcznych
'przyjaciół'-niewolników. Z mężczyzną się tak nie da niestety.:) A poza
tym jest to wynik strachu przed zaufaniem, którego od kobiety domaga się
męski partner.


> A faceci, bywają przypadki że majątek spadkowy przeznaczają na
> muzeum i utrzymywanie swojego ulubionego auta.

Bo wiedzą, że kobiety to bezwzględne pijawki. :)


> Tak wiec można przypuszczać że owo przywiązanie i inne tego typu
> zachowania nie wiążą się czysto z swoim potomstwem, i są nim
> warunkowane.

Gdy brakuje zaufania to jednym z bardziej prawdopodobnych skutków jest
brak prokreacji.


>>> Każdy? Ja myślę że tylko taki który głowę ma tylko po to aby
>>> nosić na niej kapelusz,.

>> Jedni są bliżej przekazania dziecku pełni Wiedzy o życiu i
>> relacjach kobiety z mężczyzną, inni są bardziej oddaleni albo, że
>> tak powiem całkowicie w chaszczach. Ale ŻADEN rodzic nie pomyśli o
>> inicjacji seksualnej dziecka w rodzinnym trójkącie: Rodzice +
>> Dziecko. Bo to zostało rzekomo zakazane przez Boga. Niewielu też
>> kojarzy, że na Początku uznawanym bogiem była KOBIETA. I to
>> przekonanie przetrwało do dzisiaj pomimo wieków wynoszenia na
>> ołtarze, a jakże przez kobiety, męskich bożków. Te wszystkie
>> męskie bogi to listek figowy do dalszego kultywowania przez
>> kobiety Macierzy, matki Ziemi, Matki wszechrzeczy, etc. A durni i
>> próżni mężczyźni dają się nabierać na takie ochłapy. :)

> Wiedzy której sami nie mają? I bardzo dobrze że nie pomyśli, w sumie
> nic to nie zmieni a dziecko może do końca życia mieć traumę.

Wychowanie seksualne, które proponuję nie jest do stosowania przez ludzi
nieświadomych i seksualnie uzależnionych, zarówno mężczyzn jak i
kobiety, ponieważ doprowadziło by do jeszcze szybszej zagłady gatunku.
Wychowanie takie nie może być stosowane dopóty, dopóki ludzie tego nie
przetrawią; a nie przetrawią dopóki ta, na razie teoretyczna, metoda
wychowawcza będzie trzymana w ukryciu i będzie dyskutowana tylko w
gronie 'autorytetów' sprawujących władze. Ludzie muszą się z nią oswoić
i o niej rozmawiać publicznie gdyż inaczej dekadentyzm homo sapiensa
będzie się pogłębiać.


> Co Ty właściwie z takim mozołem lansujesz tą inicjację seksualną. W
> czym niby takie "oświecone" dziecko miałoby być mądrzejsze od innych,
> wychowywanych w tradycyjne sposób rówieśników?

To nie chodzi tylko o samo wychowanie seksualne czy inicjacje seksualną.
Tu chodzi o to, żeby w żaden sposób nie ograniczać dziecku dostępu do
wiedzy o życiu dorosłych, by mogło doświadczyć wszystkiego czego
doświadczają rodzice. Dzieci są niesamowicie bystrymi obserwatorami i
jeżeli nawet rodzicom wydaje się, że coś z ich zachowań uda się im ukryć
przed dziećmi to są w wielkim błędzie. Dziecko dostrzeże i zanotuje
wszystko a następnie, w ramach budowania wzorców zachowań, będzie się
domagać doświadczalnego potwierdzenia swoich obserwacji. Zatajenie albo
spuszczenie zasłony milczenia na dziecięce pragnienie oznacza próbę
fałszowania rzeczywistości przez rodzica, ni mówienie do końca prawdy i
tworzenie tajemnic. A tajemnica to zalążek walki o jej ujawnienie lub
też chęć - nawet nieświadoma - podporządkowania sobie drugiego
człowieka, w tym wypadku dziecka. Dziecko pyta tyle ile zaobserwowało i
na ile jest przygotowane do werbalizowania swoich spostrzeżeń i
obserwacji. I należy na te pytania odpowiadać szczerze i otwarcie nawet
jeżeli rodzicowi wydaje się, że to co mówi przekracza możliwości
poznawcze dziecka. Jeżeli dziecko nie zrozumie to przestanie pytać i
poczeka na następną okazję do zadania pytania. W tradycyjnym wychowaniu
mamy zakaz i nakaz ograniczające prawa dziecka. Zakaz i nakaz są
najbardziej pierwotnymi formami przemocy psychicznej więc dziecko
poddane takiej procedurze uczy się, że czegoś nie może. Należy zauważyć,
że ucząc dziecko uległości (ulegania zakazowi) uczymy je równocześnie
jak samo ma się zachowywać w stosunku do innych ludzi czyli, że ma
stosować przemoc. I będzie tę przemoc stosowało adekwatnie do swoich
możliwości.


> Przecie do pewnego wieku tymi sprawami w ogóle się nie interesuje, a
> gdy biologicznie wystarczająco dojrzeje to w wielu kwestiach
> niejedni rodzice mogli by się od niego/jej uczyć.

I właśnie na tym polega błąd rodziców, którym brakuje wiedzy oraz
poczucia własnej wartości, że nie wiedzą CO przekazać, ILE i JAK
przekazać. A poza tym najzwyczajniej w świecie wstydzą się rozmawiać ze
swoimi dziećmi. Najpierw wstydzą się bo nie wiedzą jak rozmawiać o
rzeczach ludzkich a potem, gdy dzieci wyjdą na ulicę, po prostu wstydzą
się swojej niewiedzy w stosunku do wiedzy przynoszonej z ulicy przez
dzieci. I pat trwa a dziecko rośnie samopas bez wzorców, które powinno
otrzymać w domu rodzinnym od swoich rodziców/wychowawców, którzy powinni
być dlań najważniejszymi i najbardziej zaufanymi autorytetami. A nie sa.


>>> Wszystko się zgadza, młody człowiek to gąbka chłonąca wiedzę,
>>> tylko zapominasz że od rodziców/wychowawców nie sposób pozyskać
>>> jakiejś wiedzy, bo oni tak naprawdę są także ciemni jak ta
>>> przysłowiowa tabaka w rogu..

>> Cieszę się, że tak jasno i wyraźnie to postrzegasz. O tym właśnie
>> piszę cały czas i za co zbieram takie cięgi. Edukację trzeba
>> rozpocząć od dorosłych. A ponieważ ich poglądy i przekonania - a
>> szczególnie u kobiet - są niczym zabetonowane, wiec trzeba używać
>> gromów, a czasem atomów do zdemontowania tych bunkrów w których
>> chroni się ciemnogród.

> Myślę że raczej nie sposób się nauczyć mądrości.

Czy, w takim razie, widzisz jakieś wyjście z tej patowej sytuacji? Może
więc religia, dogmat i narzucony rytuał, który zastąpi zrozumienie, a
które przyjdzie z czasem. Ty odrzucasz ludzką mądrość a ja uważam, że
rodząc się wszyscy mamy ten sam potencjał i tylko środowisko, w którym
się wychowujemy czyni nas albo mądrymi, albo... zakompleksionymi i
niepewnymi swej mądrości. Czy nie uważasz, że pod wpływem trudnych
warunków życiowych ludzie dokonują w sobie większych aniżeli 'ciepłe
kluski' i paniczyki z tzw. 'dobrych domów'? Może mądrości trzeba uczyc
pod bombami?


> Inteligencja, zdolności poznawcze itd to na ogół cechy wrodzone. Błąd
> w edukowaniu to tylko to że każdego młodego człowieka mierzymy jedną
> miarą.

Już wyżej napisałem co myślę o takim podejściu. A dzięki różnorodności,
w tym niepowtarzalności środowiska wychowawczego, może ktoś z nas ma
szanse na wyjaśnienie mechanizmu powstawania patologii, która zaczyna
się już w łonie matki pozbawionej wiary we własne siły z powodu
nierozwiązanego kompleksu Elektry...


>>>>> Jasne, w tej kwestii spokojnie możemy odrzucić wiarę.
>>>>> Wystarczy wejść do laboratorium aby samemu się przekonać.

>>>> Jakie masz tam maksymalne powiększenia mikroskopów? Bo odrzucam
>>>> metody pośrednie, które ukazują to co maja pokazać. :)

>>> Takich aby za ich pomocą zobaczyć WSZYSTKO z pewnością jeszcze
>>> nie wynaleziono. Jednak to co możemy zobaczyć już obecnie zdaje
>>> się kolidować ze "znanym" obrazem Boga. Z jasnej strony potężna
>>> postać/osobowość kojarząca się z rozmiarami wszechświata, a do
>>> jego budowy posługuje się mikroskopijnymi atomami czy komórkami.

>> Dobrze, że zauważyłeś iż nam "się tylko zdaje".:)

> No, pewności nie ma, ale gdy teorię oprzemy na zasadach nam znanych
> to już mamy jakiś prawdopodobny obraz. A ten obraz to taki że mrówki
> raczej nie rodzą słoni.

No właśnie, pewności nie ma. A skąd więc pewność, że 'mrówka' nie może
urodzić 'słonia'? Albo i lwa? :)


>>>>> *Bez urazy, nie chcę żeby ktoś to brał do siebie, bo to tylko
>>>>> taka uwaga ogólna, i nie mam nikogo konkretnego z grupy na
>>>>> myśli.

>>>> Nawet gdybyś tylko mnie miał na myśli to nie zmienisz ani
>>>> mojego doświadczenia ani też wniosków, które z tego życiowego
>>>> doświadczenia wyciągnąłem. :)

>>> Absolutnie nie mam na myśli nikogo.

>> A czasem trzeba umieć i zdobyć się na pokazanie palcem.:) Pierwej
>> jednak trzeba przenicować/'przeczytać' samego siebie

> Tu nie mam kogo wskazywać palcem.

Pocieszające... :)

--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net/year_2018
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2018-03-26 21:11:01

Temat: Re: Życie jako proces samodoskonalenia Boga.
Od: z...@g...com szukaj wiadomości tego autora

Z jednej strony wierzę w Boga, z drugiej wiem że go nie ma. Ot, taki paradoks choć da
się wyjaśnić.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2018-03-27 11:09:07

Temat: Re: Życie jako proces samodoskonalenia Boga.
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

<z...@g...com> wrote:
> Z jednej strony wierzę w Boga, z drugiej wiem że go nie ma. Ot, taki
> paradoks choć da się wyjaśnić.
>

Tylko schizofrenią.

--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2018-03-27 14:58:20

Temat: Re: Życie jako proces samodoskonalenia Boga.
Od: z...@g...com szukaj wiadomości tego autora

W dniu wtorek, 27 marca 2018 11:09:09 UTC+2 użytkownik XL napisał:
> <z...@g...com> wrote:
> > Z jednej strony wierzę w Boga, z drugiej wiem że go nie ma. Ot, taki
> > paradoks choć da się wyjaśnić.
> >
>
> Tylko schizofrenią.
>
> --
> XL

Ja wiem, że jak komuś nie jebniesz, to chory jesteś. Założę się że jesteś katolikiem
:) choć to akurat z istnieniem Boga nie ma nic wspólnego.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2018-03-27 20:58:48

Temat: Re: Życie jako proces samodoskonalenia Boga.
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu wtorek, 27 marca 2018 14:58:22 UTC+2 użytkownik z...@g...com
napisał:

> Ja wiem, że jak komuś nie jebniesz, to chory jesteś. Założę się że jesteś
> katolikiem :) choć to akurat z istnieniem Boga nie ma nic wspólnego.

Iksi jest katoliczkĄ jeśli już ;)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2018-03-27 22:23:01

Temat: Re: Życie jako proces samodoskonalenia Boga.
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

<z...@g...com> wrote:
> W dniu wtorek, 27 marca 2018 11:09:09 UTC+2 użytkownik XL napisał:
>> <z...@g...com> wrote:
>>> Z jednej strony wierzę w Boga, z drugiej wiem że go nie ma. Ot, taki
>>> paradoks choć da się wyjaśnić.
>>>
>>
>> Tylko schizofrenią.
>>
>> --
>> XL
>
> Ja wiem, że jak komuś

Tobie - nie ,,komuś". Piszesz albowiem o sobie rzeczy świadczące o Twoim
obłędzie albo po prostu o swoim niebotycznym zakłamaniu.

> nie jebniesz, to chory jesteś. Założę się że jesteś katolikiem :)

Że niby jak katolik, to hurtem ma chwalić każdego bliźniego za każdy
idiotyzm jego? Coś chyba Ci się pop...ło.

> choć to akurat z istnieniem Boga nie ma nic wspólnego.
>

Szczegolnie dla Ciebie - przecież ty w Boga nie wierzysz, choć On jest. Czy
tam odwrotnie. U Ciebie to wychodzi akurat na jedno :->

--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2018-03-27 22:24:25

Temat: Re: Życie jako proces samodoskonalenia Boga.
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
> W dniu wtorek, 27 marca 2018 14:58:22 UTC+2 użytkownik z...@g...com
napisał:
>
>> Ja wiem, że jak komuś nie jebniesz, to chory jesteś. Założę się że jesteś
>> katolikiem :) choć to akurat z istnieniem Boga nie ma nic wspólnego.
>
> Iksi jest katoliczkĄ jeśli już ;)
>

,,JEŚLI"???


--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2018-03-27 23:09:15

Temat: Re: Życie jako proces samodoskonalenia Boga.
Od: z...@g...com szukaj wiadomości tego autora

Jakub. A skąd wiesz że to kobieta? A deklarować w co się wierzy to można dowolnie. Po
czynach ich poznacie. Nie po deklaracjach :) XL MA duże problemy z przykazaniem
miłości bliźniego i nadstawianiem drugiego policzka :)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2018-03-28 00:16:45

Temat: Re: Życie jako proces samodoskonalenia Boga.
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu wtorek, 27 marca 2018 22:24:27 UTC+2 użytkownik XL napisał:
> Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
> > W dniu wtorek, 27 marca 2018 14:58:22 UTC+2 użytkownik z...@g...com
napisał:
> >
> >> Ja wiem, że jak komuś nie jebniesz, to chory jesteś. Założę się że jesteś
> >> katolikiem :) choć to akurat z istnieniem Boga nie ma nic wspólnego.
> >
> > Iksi jest katoliczkĄ jeśli już ;)
> >
>
> ,,JEŚLI"???

Że deklarujesz katolicyzm jako denominację to jest raczej bezsporne (nie wnikam nt.
zgodności aktywności z deklaracjami bo sprawdzić tego w stanie nie jestem -
zakładam, że takowa może być). Natomiast chodziło mi o fakt, że użytkownik
Zbigniew odniósł się do Ciebie jak do faceta, zwróciłem u zatem uwagę, że jeśli
już chce zwracać się do Ciebie to jako do niewiasty, którą wnioskuję, że jesteś.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 10 ... 16


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Hu hu ha! Nasza Polska zła!
no dobra,
Afryka a sprawa ,,sankcji dla Polski".
Re: Afryka a sprawa ,,sankcji dla Polski".
dzieje polski i swiata po troszeczce

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????

zobacz wszyskie »