Data: 2008-09-23 08:23:40
Temat: Re: a ja ci czarek zazdroszczę
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 23 Sep 2008 03:04:24 +0200, Redart napisał(a):
> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:lp5r78f9ai35.1hscw8zull57l.dlg@40tude.net...
>
>> Problem jest bardziej złozony: on uciekł, zostawił ją, bo był przekonany,
>> że ona tego także chce, nawet mu powiedziała "jedź, synku,odpocznij" -
>> zawsze go oszczędzała, więc i tym razem (we własnym przekonaniu)
>> jposłuchał
>> tylko jej prośby. A że było to zbieżne z jego instynktem ucieczki, no
>> to...
>> Łapiesz?
>> A ja wiem, że gdyby poprzestał tylko na odwiezieniu rodziny (żony i
>> dzieci), a sam wrócił i był przy niej, byłaby szczęśliwa, uwierzyłaby, że
>> on jednak jest męski, jej wspaniały, piękny syn.
> ...
>> Nie wołam. Uciekł sam przed sobą, wyjechał do USA za chlebem - niby. Nie
>> mam kontaktu. Oto skutki braku męskości - uciekł tam, gdzie nikt prócz
>> niego jeszcze(!) o tym nie wie. Tragedia. Rozpad małżeństwa wisi w
>> powietrzu. Nic nie mogę zrobic.
>
> Zmienię trochę konwencję ...
>
> Potężna i piękna Bogini Świata mieszkała w podniebnym zamku.
> Piękną była istotą a w każdy dzień i każdą noc tańczyła
> na nieboskłonie. A ludzie na ziemi czcili ją. A razem z ludźmi
> wszelkie życie.
> Bogini ta dwa imiona miała.
> W dzień czciły ją brzemienne kobiety i czekając rozwiązania wołały na nią
> Pani Życia.
> W nocy czekali na nią starcy i wołali na nią Śmierć.
>
> I tańczyła piękna Bogini na nieboskłonie.
>
> W lewej ręce trzymała wazę cudownego nektaru. Gdzie prysnęła nim, tam
> nowe życie wyrastało.
> W prawej ręce trzymała nóż. Gdzie nim dotknęła, tam życie kończyło
> swój bieg.
>
> I bogini ta miała trójkę dzieci. Najpierw na świat przyszła
> córka, a potem dwóch synów. I rosły jej dzieci w pałacu,
> dnie spędzając na beztroskiej zabawie. Córka tańczyła razem
> z Matką, pięknością i wdziękiem tańca powoli jej dorównując.
> A synowie klaskali i grali na podniebnych instrumentach.
> Lecz żadne z dzieci mocy Tańca Życia i Śmierci nie znało.
>
> I pewnego dnia Królowa przystanęła a do swych dzieci rzekła:
> Mój czas dobiega końca, czas byście poznały moc tej oto wazy
> z nektarem i tego oto noża. Przekazuję je Wam, a sama odchodzę
> tańczyć w innej krainie. Odtąd będę się ludziom pojawiać
> tylko we śnie, a Wy mnie zastąpicie.
> I rozpłynęła się we mgle.
>
> I każde z dzieci ujrzało w swoich rękach wazę i nóż a ich moc
> od razu stała się jasna.
> Pierworodna córka podjęła taniec, lecz nożem ziemi nie dotykała
> - żeby życia nie odbierać. Dzień wieczny nastał a noc nie
> nadchodziła.
> I zobaczyła wtedy Młoda Bogini, że starcy ślepną od wiecznego
> blasku, ludzie wcale nie są szczęśliwi a życie pragnie chłodu
> nocy i odpoczynku. Pojęła swój błąd i nożem ziemię i niebo
> przecięła. Nastala znowu noc.
> A taniec jej wrócił do właściwego rytmu.
>
> Młodszy syn - do tańca nieprzywykły - ugodził się nożem i
> krew popłynęła z ręki trzymającej wazę. Lecz moc noża była
> tak wielka, że krew nie przestawala płynąć i uszło jego życie.
> I dołączył do matki w krainie snów.
>
> Starszy syn - widząc śmierć brata - podniósł wazę do góry i cały
> nektar na siebie wylał - by uchronić się od łatwej zguby.
> Wtedy nóż w jego lewej ręce zamienił się w płonący miecz.
> Przeszedł Starszy Syn przez nieboskłon a wszędzie gdzie mieczem
> dotknął, tam ogień trawił wszysto a życie się nie odradzało.
> I Stał się Bogiem Wojny.
>
> Młoda Bogini widząc to stanęła bratu na drodze, miecz mu wyrwala
> z rąk i wbiła w serce. Mocy ognistego miecza nic oprzeć się nie
> mogło. Tak starszy brat podzielił los młodszego - rozpłynął się
> we mgle i dołączył do matki w krainie snów.
>
> Odtąd znów potężna i piękna Bogini samotnie tańczyła na
> nieboskłonie.
Piękna opowieść. Nie znałam jej. Sam wymyśliłeś? - jesli tak, to podziwiam.
>
> ******
>
> Iksa ...
> Kobiety są Paniami Życia i Śmierci.
> Twój brat nie umie tańczyć z nożem tak jak Ty, jeśli mama postanowiła
> go tego nie uczyć. To był jej błąd - a z niego teraz uchodzi życie.
> Może jednak masz moc, żeby to przerwać ?
Chyba nie. Gdyby "tylko" z powodu noża życie z niego uchodziło...
zrobiłabym wszystko. Ale są inne - pomniejsze, nieważne, głupie i doczesne
problemy, na których on się wszystkimi siłami skupił i ich uczepił, żeby
zapomnieć ten najwazniejszy. I te drobne, nieważne, uniemożliwiają mi
działanie, bo on się ich trzyma jak kółka ratunkowego - paradoks. Myślisz,
że nie próbowałam? - ze sto razy. Ale on mi chce pokazać, że NIE MA innych
problemów, tylko te drobne. Sam w to uwierzył, taką przyjął linię obrony
przed szaleństwem, a ja nie umiem tak jak on.
najgorsze jest to, że jestem silna wobec wielkich spraw, a małe, które nie
są z mojego świata, sa dla mnie zbyt odległe, abym mogła je pokonać. Bo
tylko dla niego sa ważne albo tak sobie wmówił, że są i nic innego się nie
liczy. TAMTO odsunął od siebie. Musiałabym mu najpierw PRZYPOMNIEĆ,
rozdrapać - a wtedy mogłoby być albo lepiej, albo koniec wszystkiego,
łącznie z nim. Nie moge ryzykować, niech już ma te swoje małe problemy,
które mu dają... komfort...
Nie mogę pisać jaśniej.
> Czara życia jest w
> Twoich rękach i umiesz się nią posługiwać ;)
> Noża nie kieruj w brata tylko pokaż swoim dzieciom.
Może tak, może tak trzeba.
Dzięki.
--
"(...)Zewszad rozlegaly sie surowe upomnienia:Jestes niczym,zapomnij o
sobie,zyj innymi!Gdym moje Ja po raz czwarty napisal,poczulem sie jak
Anteusz ziemi dotykajacy!Grunt odnalazlem pod nogami.Utwierdzic sie w tym
Ja wbrew wszystkiemu,z maximum bezczelnosci.(...)"
Z Gombrowicza :-)
|