Data: 2009-02-01 23:12:26
Temat: Re: a ty zabierz mu wszystko co jego odsłona 2
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "tren R" napisał w wiadomości:
>> Jestem jaki jestem. Ale faktu, że od tej pory wychowywała mnie matka, a
>> ojciec miał być już zawsze be - nie uważam za punkt zwrotny mojego
>> rozwoju w kierunku zagłady moralnej. Nie widzę w tym w ogóle żadego
>> związku. :)
> no ty akurat, jako podmiot tej operacji, masz prawo nie dostrzegać.
> sądzę, że twoje deklarowane tu zdrady to po prostu efekt takiego własnie
> a nie innego wychowania.
To trzeba wziąć też pod uwagę tych, co zdradzają bezprzykładnie i pochodzą
ze zdrowego pod tym względem związku. ;)
A poza tym, jeśli ja nie mam prawa odczuwać braku zależności, to kto takie
prawo ma?
>> Nielegalnie jednak dzieje się to od wielu pokoleń. Nie słyszałem, nie
>> znam przypadku geja/lesbijki, którzy są nimi dlatego, że przez
>> homoseksualistów byli chowani.
> a znasz kogoś wychowywanego przez parę homoseksualistów?
No nie znam, ale to daje się wytłumaczyć tabu, jakie w poprzednich
pokoleniach (obecnie u nas właściwie także) panowało. Kto z rodziców się
przyzna dzieciom? Legalność właśnie zmieni to. Jeśli będzie przyzwolenie
prawne, to i społeczne będzie większe. Wtedy nie będzie wiele podstaw do
tego, żeby się z tym kryć.
> bo ja się zastanawiam, w jaki sposób nabywamy orientacje seksualną i czy
> nie może ona być zamodelowana.
> sądzę osobiście, że genetyka jest tu wiodąca, ale podatność na wzorce
> ogromna. wyobraź sobie (sprowadzając to nieco do absurdu) czy odcinając
> kogoś od początku całkowicie od płci przeciwnej i pokazując seks tylko z
> przedstawicielami tej samej płci, nie wychowalibyśmy homoseksualisty?
Żeby to dobrze zrozumieć, trzeba umieć sobie wyobrazić siebie, heteryka,
że ktoś (rodzice, znajomi, nauczyciel, ktokolwiek) może mnie/Ciebie
namówić na seks z facetem. Jeśli uważasz, że Ciebie tak - to pierwsza
rzecz, jaka przychodzi do głowy, to że coś z Tobą nie teges! :)
Do mnie ten test przemawia aż nadto. Jest to po prostu niemożliwe w moim
przypadku.
> no ale patrzac na to jeszcze z innego punktu widzenia.
> zakładając liczbę homoseksualistów jako pewną mniejszość społeczną,
> wyobrażam sobie, że cierpią oni męki w rodzinach, w których jest model
> hetero.
> oddając do adopcji dziecko, jakiejś parze homo, mamy do czynienia z
> sytuacją, w której - najprawdopodobniej (statystyka) dziecko hetero,
> oddajemy w ręce pary homo.
> czy nie będzie ono cierpieć tak samo?
Nie. Dlatego nie, ponieważ trudno zarzucić parze homo wychowujacej
dziecko, że są nietolerancyjni. Onie wiedzą. Oni nie liczą na to, że mogą
wpływać na orientację dziecka.
Problem heteryków w swojej masie, swojej większości polega na tym, że
lepsza wiedza (teoretyczna i praktyczna) o mniejszościach seksualnych jest
po stronie osób homoseksualnych. Dlatego o tolerancję jest u nich o wiele
razy łatwiej.
>> Więc kto Ci powiedział, że rodzice homoseksualni wychowują dzieci w
>> duchu takich właśnie preferencji? W duchu tolerancji - to napewno.
> a skąd to wiesz?
Czasem myślę i często z nimi rozmawiam. Nie stronię od tego środowiska.
Natomiast powątpiewam w źródła informacji, które głoszą, że jest inaczej.
>> Czy tak trudno pojąć, że preferencji seksualnych nie nabywa się w
>> procesie wychowawczym?
> a to?
A co? Lew Starowicz mi powiedział.
--
pozdrawiam
michał
|