Data: 2002-10-30 12:58:41
Temat: Re: aborcja i etyka
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Amnesiac" napisał:
> [...........] Ty proponujesz, aby tym stanowiskiem było: pozostawiamy
> troskę o bezrobotnych poza obszarem zainteresowania państwa. Nie
> przesądzam czy pomysł jest dobry, czy nie. Społeczność może oczywiście
> w podobny sposób "umywać ręce" od wielu różnych kwestii. Pozostaje
> pytanie, czy wówczas społeczeństwo będzie miało jeszcze jakiekolwiek
> atrybuty wspólnoty. Czy nie zamieni się w zbiorowisko prywatnych osób,
> między którymi relacje będą stawać się coraz bardziej problematyczne.
> Niebezpieczeństwo takie pojawia się zwłaszcza wówczas, gdy istotne
> wartości pozostawia się poza obszarem wspólnych ustaleń.
O aborcji za chwilę, na razie o państwie.
Moim zdaniem im mniej państwo bierze na siebie obowiązków, tym lepiej.
Wbrew poglądom anarchistów uważam jednak, że jest niezbędne pewne
absolutne minimum: musi być wojsko (armia zawodowa, nie przymusowi
niewolnicy) oraz "aparat sprawiedliwości" - sądy i policja. Cała reszta
powinna być niepaństwowa - szkolnictwo, służba zdrowia, fundusze
emerytalne, firmy ubezpieczeniowe, energetyka, transport, nie mówiąc
oczywiście o przemyśle, handlu, usługach. Nawet więzienia powinny
być prywatne - oferując swoje usługi w ramach otwartych przetargów.
Państwo zatem powinno dbać o suwerenność kraju oraz stanowić
i egzekwować PRAWO. Wyłącznie. Nie martwiłbym się, jak Ty, o relacje
w zbiorowiskach prywatnych osób. Ludziska to takie dosyć towarzyskie
i "społecznolubne" istoty. Pozwólmy im żyć w sposób, jaki zechcą.
W ramach PRAWA.
Jeszcze raz powtórzę - jestem za pełną wolnością i pełną odpowiedzialnością.
Kis Smis zauważył w innym miejscu, że dla niektórych są one nieznośne.
Nie martwiłbym się o to. Prawdopodobnie szybko nadużyją wolności,
więc zaraz trafią w idealne, cieplarniane dla siebie warunki, w których
będzie zero wolności i zero odpowiedzialności. Właśnie na to gotów
jestem się opodatkować.
Jeśli chodzi o nieszczęsną aborcję i całą gadaninę o moralności - nie
mam zamiaru karać tych, którzy robią krzywdę wyłącznie sobie. Nie
karzemy zresztą niedoszłych samobójców (pomijając zwrot kosztów
ratowania ich życia), palaczy i alkoholików, narkomanów, uprawiających
sporty ekstremalne.
Komu robi krzywdę kobieta dokonująca aborcji? Dziecku? Nie. Zanim
ono cokolwiek będzie w stanie odczuć, w tym poczucie krzywdy, minie
jeszcze wiele miesięcy. Czy robi krzywdę sprawcy ciąży, który nic nie wie
o dziecku, albo jak wie, to wcale nie cieszy się z jego pojawienia się?
Nie sądzę. Ona robi krzywdę przede wszystkim sobie. Poddaje się
nieobojętnemu dla zdrowia zabiegowi, w jej psychice dokonuje się -
- być może - ogromne spustoszenie. Ale tylko w jej psychice. Nikomu
nic do tego. Chce się ktoś zabijać - wolna wola.
No dobrze - może jeszcze zrobić krzywdę swoim rodzicom, którym
nieobojętne jest zdrowie córki, którzy załamują ręce nad jej
lekkomyślnością czy nieodpowiedzialnością. Jednak od zawsze
dzieci robiły na złość czy krzywdziły rodziców. W sprawy rodzinne
proponuję się zatem nie mieszać. Przynajmniej w tych mniej
drastycznych przypadkach.
Kolega Arek napisał w innym miejscu:
"No nie wiem. Czuję jakiś nieokreślony niepokój, ale w sumie
czemu nie? Zawadza mi dzieciak sąsiada, mały rozrabiaka.
Odstrzelę go jutro - niech reszta społeczeństwa siedzi cicho,
a i wszyscy sąsiedzi powinni być zadowoleni."
Przepina gałę, oczywiście. Zabicie czyjegoś dziecka to koszmar
dla jego rodziców. Zatem są osoby - INNE OSOBY - którym
zabijający dziecko zrobił krzywdę. Dlaczego niby sąsiedzi
mieli być zadowoleni z takiego rozwoju sytuacji? Gdybym to
ja był którymś z tych sąsiadów i miał dzieci, na wszelki wypadek
zatłukłbym tego zabójcę, bojąc się o życie własnych dzieci. A
przynajmniej zrobiłbym wszystko, co w mojej mocy, aby
odizolować go na resztę życia. I tutaj miałbym za sobą PRAWO.
Obrazowo mówiąc - aborcja to zło, jednak dość dobrze
zlokalizowane, ograniczone w zakresie działania. Zabójstwo
powoduje rozlewanie się zła na resztę społeczeństwa. Dlatego
w interesie społeczeństwa leży stawianie tamy na drodze tej
fali zła. Aborcję naprawdę można sobie odpuścić.
Tyle osób roztkliwia się nad biedną, małą, zapłodnioną komórką
jajową... Warto sobie jednak uświadomić, że to Matka Natura
dopuszcza się najstraszniejszego procederu aborcji, gdyż mniej
niż połowa zapłodnionych komórek zagnieżdża się w macicy
i rozwija dalej. Proszę sobie to dobrze uzmysłowić: około
dziesięciu miliardów aktów aborcji w dziejach świata! Tych
marnych kilkadziesiąt czy kilkaset milionów dokonanych
rękami ludzi to doprawdy pikuś! ;-)
Dlaczego jednak nikogo "nie rusza" to nieładne zachowanie
Matki Natury? Właśnie dlatego, że nikt nie jest krzywdzony.
Absolutnie nikt. Bo chyba nie ten mały, kilkudziesięciokomórkowy
zarodek? Prawdę mówiąc, nawet zaoszczędzono w ten sposób
wiele niepotrzebnego cierpienia, gdyż część z tych poronionych
istotek miała różnego rodzaju wady. Nie męczyły się zatem
niepotrzebnie te dzieci, nie męczyli się ich rodzice.
--
Sławek
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|