Piotr Siciarski wrote:

> W poprzednim poście starałem się podkreślić, że wszystko stosowane
> przewlekle jest szkodliwe. Jedząc przewlekle marchewkę czy pomidora też
> narażasz się na jakieś objawy związane z niedoborem pewnych składników, a
> nadmiarem innych. śpiąc przewlekle na lewym boku także zmieniasz swój
> kościec, czy unaczynienie jednej partii ciała z niekorzyścią dla drugiej.

Tak. Ale jesc musze i spac musze.
A roundapu uzywac nie musze.

> Oczywiście masz rację z progiem, ale tyczy on zarówno DDT, jak i innych
> związków, które mnie i Ciebie otaczają np.ołów będący na ilustracjach
> książek, które czytasz dzieciom (banał:).

Czy to znaczy, ze mam pic plyn do zmywania naczyn, bo
i tak wszedzie czycha na mnie zlo, od tlenu poczawszy?

Chodzi mi o to, aby kontrolowac to, na co mamy wplyw,
aby miec swiadomosc ze w wielu momentach mamy wybor
i to my podejmujemy decyzje.
Nie moge w latwy sposob zmienic powietrza ktorym oddycham,
ale mam plyw na swoje ew. nieszczelne szambo.

Zajmuje sie po prostu rzeczami, na ktore mam wplyw.

> To już indywidualna sprawa. Ja np. lubię rzodkiewkę i nie będę jej unikał,

Ja tez nie ....

> lubię chodzić w wypranych skarpetkach

... ale moge decydowac o tym, w jakim proszku
upiore swoje rzeczy oraz czym umyje podloge w domu
oraz skad mam te rzodkiewke, ktora zamierzam spozyc.

> Jak na razie tendencja jest odwrotna. średnia długości życia wydłuża się,
> ludzie mają co jeść, Moskal we wsi nie stoi, a nawet Internet wynaleźli:)

Jak na razie. Jest to zwiazane glownie z podniesieniem poziomu
higieny i szczepieniami ochronnnymi dzieci.
Gorzej bedzie, jesli nagle okaze sie, ze jakis powszechnie stosowany
zwiazek chemiczny powoduje sterylizacje dzieci - i wtedy
po jednym pokoleniu zapanuje spokoj.

> No tak, ale czasy talidomidu, DDT, cyz owego zielonego barwnika to już
> minęły.

Na tych zwiazkach ludzie wiele sie nauczyli.
Nauczyli sie, ze nie nalezy wprowadzac do srodowiska
substancji nie rozkladalnych, ze nalezy sprawdzac
substancje nie tylko na jednym gatunku zwierzat labor. itd.

Ale to wcale nie oznacza, ze wszystkie nowe substancje, dopuszczane
do uzytku po skomplikowanych badaniach nad toksycznosciami, stosowane
na szeroka skale sa super bezpieczne. Doswiadczenie uczy czegos wrecz
odwrotnego, zwlaszcza w ocenie ODLEGLYCH skutkow (odleglych w czasie)
i toksycznosci PRZEWLEKLEJ.

> Tylko jak zalatwic sprawe substancji rakotworczych z natury?
> np.aflatoksyny? Wycofac grzyby ze srodowiska?

Wystarczy nie jesc splesnialej zywnosci. Od tego jest wech i wzrok.
I nie mieszkac w zaplesnialych scianach.
Nie pisze, aby popadac w paranoje.

Zajmujmy sie po prostu sprawami, na ktore mamy wplyw,
miejmy swiadomosc tego, co robimy.

> 80% to oczywiscie wyssane z palca.

Znajde zrodlo tej informacji.

> A dzieci i tak pewnie biegaja w gumowych podeszwach i barwnych koszulkach,
> przy ktorych produkcji np.w Chinach inne dzieci nawdychały się aniliny.
> Jak nie my to i tak ktos inny.

Powiem tak:
ludzie doskonale zdaja sobie sprawe, ze nie moga tak dalej syfic,
bo nie da sie na Ziemi niedlugo zyc. Gory smieci, szamba zamiast rzek.
Stopniowo, w miare wzrostu swiadomosci problemu,
plastikowe opakowania zostana zastapione przez szklane,
paliwa stana sie czystsze, zas Warszawa dorobi sie w koncu
oczyszczalni sciekow, srodki ochrony roslin zostana zastapione prez
selektywne metody biologiczne. Itd.

Jeszcze raz zapytam:
czy to, ze oddycham powietrzem z olowiem stojac w korku
na Marszalkowskiej ma spowodowac,
ze mam lac tony herbicydow w swoj ogrod?
Czy mam odrazu popelnic samobojstwo z rozpaczy,
ze rzodkiewka ktora jem jest pryskana
i czy w zwiazku z tym mam spalac opony
i butelki plastikowe w swoim ogrodzie,
zas kwach z akumulatora wylac do zlewu,
bo i tak wszystko dookola jest skazone,
a swiat jest zly?


> No własnie:)
> No i woda ze studni moze byc wzbogacona takze o kadm ze skal
> macierzystych... Lepiej pic przebadana:)

Dychotomia lekka?
Wlasnie pisze o tym, aby mozna bylo napic sie czystej wody
i zrobic wdech z czystego powietrza.

> Ta straszna kumulacja w organizmach, a raczej dekumulacja w otoczeniu
> zaczela sie od powstania zycia na planecie Ziemia.

Tak.
I organizmy mialy miliony lat na przystosowanie sie
do jakiegos tam poziomu prom. kosmicznego, UV ze slonca,
wolnych rodnikow z tlenu.
Do DDT, olowiu, rteci, kwasu siarkowego w powietrzu
nie zdazymy sie przystosowac. Na dodatek - im bardziej
skomplikowany i wyspecjalizowany organizm, tym zdolnosc
przystosowawcza mniejsza.
Ale bakterie i karaluchy na pewno dadza sobie rade,
wiec nie ma sie co martwic.

AgaWa

PS.
Przez koniec lancucha pokarmowego rozumie sie
ostatniego konsumenta, u ktorego to konsumenta
stezenie toksyn podlegajacych kumulacji (tzn. niemozliwych
do usuniecia z organizmu w zaden sposob poza laktacja
lub operacyjnym usunieciem tkanki tluszczowej)
moze byc kilkadziesiat tysiecy razy wieksze
niz w osadach dennych, i wlasnie ta kumulacja
niemozliwych do usuniecia z organizmu toksyn
jest zagrozeniem dla fok, niedzwiedzi, orek
i wszytskiego, co stoi na koncu lancucha - w tym
i dla ludzi oraz dla ptakow, ktore maja zwyczaj
pozbywac sie tych tych toksyn wraz ze skladanymi
jajami, szkoda tylko, ze poziom tych toksyn w jajach
powoduje, ze z tych jaj nic sie nie wykluwa.
To sa fakty, z ktorymi polemizowanie raczej nie ma sensu.