Data: 2008-06-14 21:04:49
Temat: Re: agata
Od: Marek Krużel <e...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Kiedy: Sat, 14 Jun 2008 14:47:02 +0200, kto: i...@g...pl, co:
>>> również z ich WYPIERANIEM. Jest na tyle silna psychicznie, że sobie z
>>> tym radzi, ale to nie oznacza, że ich nie ma. gdyby nie miała, to
>>> doprawdy... byłabym przerażona tym bardziej, niż samymi aborcjami...
>>
>> Na pewno nie są to dla niej przeżycia ani wspomnienia miłe, tak mi się
>> przynajmniej wydaje.
>
> Nie chodzi mi o przeżycia i wspomnienia oraz ich charakter
> (miłe-niemiłe), lecz o reminiscencje. Te najczęsciej bywają
> nautralne lub pozytywne, bo człowiek ucieka od negatywnej prawdy,
> co jest zupełnie naturalne. Jednak nie w przypadku aborcji itp.
> ciężkich przewinień. I to też jest naturalne.
gdy ktoś ciężko zawini posiadaniem innych poglądów niż propagowane
przez instytucje religijne, to akurat wydaje mi się nie tylko bardzo
naturalne, ale wręcz sprawiedliwe, że ucieka od piętnowania
>> Mam jednak wrażenie, że nie spotkała się z piętnowaniem społecznym
>> z powodu aborcji, (chociaż należy do katolickiej rodziny, sama jest
>> praktykującą katoliczką!), a nawet jeśli, to dała sobie z nim radę. Ma
>> taką konstrukcję psychiczną, nie pogrąża się w cierpieniu, bo i po co?
>
> Skoro jest praktykującą katoliczką, to musiała jakoś rozliczyć się z
> Bogiem (lecz czy ze sobą? - bo mnie tylko o to chodziło)... albo trwa w
> mniej lub bardziej świadomym oszustwie. Są ludzie o takiej konstrukcji
> psychicznej, że pomimo ciężkich grzechów na sumieniu nie wyznają ich,
> tłumacząc siebie przed... samymi sobą, i nawet przyjmują Komunię Św., w
> swoim przekonaniu pozostając w zgodzie z Kościołem, wiarą, Bogiem... A
> są też tacy, którzy rozmyślnie ukrywają swoje grzechy, a ich wiara jest
> tylko na zewnątrz - manifestacją, ucieczką... Nie wiem, jak tam jest z
> Twoją znajomą, ale innej możliwości, niż tu wymieniłam, dla
> praktykującego katolika nie ma.
w gruncie rzeczy każdy kto wierzy musi się czasem oszukać, wystarczy
że napotyka argumenty czy zdarzeniami które jakby przeczą oficjalnej
wersji głoszonej przez dany kościół (choćby o boskiej dobroci), tak
więc samooszukiwanie to dla wierzących nic niezwykłego, podobnie
udawanie, nie jest możliwe, by wszyscy wierzyli dokładnie we wszystko
co doktryna głosi, wręcz absurdem byłoby oczekiwanie tego od nich,
po prostu muszą udawać przed sobą i/lub innymi i bezmyślnie powtarzać
choćby credo
|