Data: 2011-08-29 08:56:38
Temat: Re: autonomia czy egoizm
Od: medea <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-08-29 10:12, Hanka pisze:
>
> Tak to właśnie zaczynam widzieć.
> Opisana przeze mnie sytuacja sprowokowała
> mnie do przemyślenia słuszności użytego (przez
> znajomego) zwrotu "jednostka autonomiczna",
> stąd cały tutejszy wywód.
> Jak również, chwila zastanowienia nad zasięgiem
> tego, co nazwałaś "zdrowym egoizmem".
> Czyli - jak dalece wolno nam "nie zwracać uwagi"
> na innych ludzi.
Hm... Mnie od wielu lat (już około piętnastu he he), nie daje spokoju
trochę inna sytuacja, w której też główną rolę zagrała (chyba) autonomia.
Ponieważ tyle lat już minęło, to mogę chyba opowiedzieć:
Zdarzenie miało miejsce, kiedy byłam na studiach, chyba na trzecim albo
czwartym roku. Moja przyjaciółka starała się, jak co roku, o akademik.
Nie wiem, jak to się teraz odbywa, ale ją zwykle przydzielano losowo
(albo wg niewiadomego klucza) do pokoju z jedną nieznana jej osobą.
Bywała mniej lub bardziej zadowolona ze współlokatorki, ale ponieważ
jest osobą bardzo kontaktową, to radziła sobie bezproblemowo z każdym.
Pewnego razu dostała - żtp. w przydziale - poważną inwalidkę. Pomimo że
inwalidztwo tej dziewczyny było naprawdę poważne, moja przyjaciółka
zorientowała się dopiero po kilku dniach. Przy czym muszę zaznaczyć, że
inwalidztwo tej dziewczyny obiektywnie rzecz biorąc nie było uciążliwe
dla współmieszkańca. Otóż owa moja przyjaciółka poprosiła w
administracji o zmianę pokoju. Nie wiem, czym to argumentowała, w każdym
razie pokój zmieniła. Pamiętam, że pierwszą moją reakcją była
konsternacja, a nawet oburzenie, że mogła się tak zachować. Uznałam, że
nawet jeżeli jej współlokatorka nie domyśliłaby się powodu zmiany
pokoju, to jednak w zachowaniu mojej przyjaciółki była jakaś nieprawość.
Z drugiej strony - może lepiej, że się przeprowadziła zamiast zostać
wbrew sobie i źle się czuć, co być może prędzej czy później odbiłoby się
na ich wzajemnych relacjach?
Czy to była autonomia, czy egoizm?
Ewa
|