Data: 2002-01-23 02:20:20
Temat: Re: badanie ginekologiczne
Od: "Magdalena Busk" <m...@h...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
<b...@p...onet.pl> skrev i meddelandet
news:7c04.00001e47.3c4df038@newsgate.onet.pl...
>
> > Dlatego, ze maz/partner nie jest przy porodzie *od patrzenia*. Majac
> > szanse uczestnictwa w porodzie bierzesz na siebie obowiazek
aktywnego
> > wspierania kobiety i pomocy jej. Porod to nie teatr a ciezka praca,
> > obojga rodzicow.
>
> A czy ja mowilem, ze maz ma sobie tylko robic teatr? Jasne, ze jest
przede
> wszystkim od tego, aby pomagac zonie, ale to w niczym nie wyklucza
patrzenia.
Wydaje mi sie, ze nie wiesz jak wyglada porod, od strony praktycznej. W
momencie, kiedy mozna rzeczywiscie "cos zobaczyc", partner jest bardzo
potrzebny z drugiej strony. Zwykla trzyma glowe, albo podtrzymuje za
plecy, ramiona, ociera pot z czola, dopinguje do parcia. Nie moze stac z
boku i ogladac. Nigdy jeszcze nie zdarzylo mi sie, zeby ojciec dziecka
sobie zwyczajnie stal i patrzyl. Nie te emocje. Zapewniam Cie, ze ilosc
adrenaliny nie pozwoli na to.
> Patrzenie na narodziny swojego dziecka jest moim zdaniem najbardziej
naturalna
> potrzeba ojca, niestety troche stlumiona przez niegdys panujace
zasady.
Mylisz sie. Pragnieniem obojga rodzicow jest, aby dziecko bylo zdrowe, a
nie, zeby cokolwiek zobaczyc. To przezycie porodu razem jest wazne, nie
zobaczenie go.
> A kiedy kobieta rodzi sama? Polozna pomaga, a jednoczesnie patrzy i
odbiera porod.
Rozumiem, ze mowimy o II okresie. Wtedy poloznej pomaga ktos trzeci
(lekarz, druga polozna) i to zwykle ta osoba wspiera rodzaca.
> Zapewniam, ze w jakis sposob mozna polaczyc jedno z drugim.
Pozdrawiam i radze zajac sie czyms innym... Moze narciarstwem? Modny
ostatnio sport...
magda
|