Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!newsfeed.tpinternet.
pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: Carrie <c...@w...pf.pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: cd flirtowanie - bylo o strachu
Date: Sat, 20 Apr 2002 02:02:49 +0200
Organization: Nightmare
Lines: 54
Message-ID: <a...@c...pl>
References: <a9pdrs$j9k$1@news.tpi.pl> <a9pk80$d91$1@news.tpi.pl>
Reply-To: c...@w...pf.pl
NNTP-Posting-Host: pa19.ostroleka.cvx.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.tpi.pl 1019260985 6753 213.77.206.19 (20 Apr 2002 00:03:05 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Sat, 20 Apr 2002 00:03:05 +0000 (UTC)
X-Newsreader: Forte Agent 1.8 PL beta 7/32.548
X-Posting-Agent: Hamster/1.3.22.103
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:9407
Ukryj nagłówki
Fri, 19 Apr 2002 19:30:18 +0200 "Dariusz Drzewiecki"
<d...@w...pl> zaszczycił/a czytelników tej grupy taką oto
wiadomością:
>No nie koniecznie. Jeżeli taki kryzys małżeński działa na ciebie
> przygnębiająco to chyba nie szukasz ratunku w sprawianiu sobie
>przyjemności, jaką jest flirt, tylko szukasz pocieszenia
>u przyjaciela ale nie na zasadach flirtu. Nie wiem czy mnie dobrze
>tutaj rozumiesz. Jak można z kimś flirtować, gdy ma się konflikt.
Zgadzam się z tym. Jak mi się coś psuje w życiu lub w związku, to nie
flirty mi w głowie... Lepiej się wtedy wyżalić i wypłakać, bo to, że
ktoś tam powie, że na niego 'działam', moich problemów nie rozwiąże.
No, ale to ja, inni pewnie mają inaczej ;)
>Flirt może być głównie odskocznią , poszukiwaniem nowego, próbą
>odgryzienia się na partnerze ale raczej nie bierze swego źródła z
>konfliktu małżeńskiego
A czy flirt nie może być zwyczajną rozrywką? Mam kilku takich
internetowych znajomych, z którymi wymieniam maile, czasem gadamy
sobie przez rozmaite komunikatory, i kiedy czytam maile lub logi, nie
mogę się oprzeć wrażeniu, że to flirty najczystsze :) Tylko że dla
mnie i dla nich sytuacja jest jasna: związki, w jakich jesteśmy, to
związki trwałe, a to, co my do siebie gadamy, wynika z poczucia
humoru, ze skojarzeń, ze zwykłej sympatii... Nie chciałabym musieć się
wyrzekać tych flircików. Mój chłopak o nich wie, nazywa mnie czasem
okropną flirciarą - chociaż, jeśli istotnie nią jestem, to tylko w
internecie, na żywo mi jakoś nie wychodzi ;) - ale nie domaga się,
żebym ich zaprzestała, z czego wnioskuję, że nie widzi w nich
zagrożenia dla naszego związku. I za to m.in. go uwielbiam :) Bo
mogłabym się powstrzymać bez wielkiego trudu, pisać poważnie i nie
zbaczać na frywolne tematy, ale... ale to mnie bawi :) Te flirty są
dla mnie prawie tym samym, co czytanie dowcipów ocierających się o
erotykę, oglądanie komedii albo komiksów "z podtekstem". Tyle tylko,
że w odróżnieniu od filmów i obrazków, flirt działa w obie strony i ja
też mogę być w nim aktywna, a nie tylko bierna.
Przyszło mi na myśl, że są osoby, które traktują w kategoriach zdrady
takie rzeczy, jak oglądanie przez partnera filmów erotycznych albo
patrzenie na rozebrane panie... Dla mnie to z lekka niepojęte, ale nie
mnie to osądzać :)
Tak sobie myślę, że może istnieje wiele odmian flirtu. Ten mój to
niezobowiązująca rozrywka, a może są też flirty, które wyraźnie
prowadzą do jakiegoś celu...
Nie bardzo natomiast rozumiem argument, że 'bez okazji zmniejsza się
możliwość popełnienia grzechu'. Coś w tym jest, owszem, ale po to
dostaliśmy rozum, żeby umieć nad sobą panować [nie mówię, że nie jest
to trudne, ale też nie jest niemożliwe ;)].
Konkludując: ja się flirtów nie boję. Tych własnych :) Priorytety i
zasady mam ustalone od dawna i sprawdziłam wielokrotnie, że nawet ja
sama nie potrafię ich złamać, a co tu mówić o osobie trzeciej... ;)
Pozdrawiam, Carrie
|