Data: 2012-08-09 09:46:08
Temat: Re: chwilowe otumanienie przez kobietę
Od: Ed <e...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2012-08-08 18:03, ginger pisze:
> W dniu 2012-08-08 08:34, Ed pisze:
> >> Metafizyka o której mówię, to nie miłość, pożądanie,wspólne pasje,
> >> cele czy podobne charaktery. To coś,co pojawia się na samym początku
> >> znajomości zanim jeszcze dojdzie do czegoś fizycznie.I co IMHO jest
> >> kluczowym elementem udanego związku a czego właściwie sama do końca
> >> nie potrafię logicznie odziać słowami. W każdy razie, w życiu, czuje
> >> się(mówię za siebie) ją tylko raz i tylko do jednej osoby stąd mojej
> >> wiary w swoją połówkę, jeszcze nikt nie potrafił mi rzeczowo
> >> wyperswadować.
> >
> > Imo przy odrobinie wysiłku i dobrej woli można jakoś z grubsza
> > zwerbalizować to Twoje "to coś" lub wyłapać jego jakieś podstawowe
> > zależności i uwarunkowania.
>
> Wiesz, :) to COŚ to jest taki tajny kod, który -paraliżuję dla jednych
> dla innych - upewnia kompilatory umysłu, że to właśnie to i żadne inne a
> którego siłę, sens i logikę znają tylko te dwie osoby których COŚ
> zaczyna dotyczyć.Dla innych, równie dobrze może to być opis neurotycznej
> miłości... jednostronnej oczywiście w ich mniemaniu.
>
> > Mam wrażenie jednak, że to odebrałoby Ci chyba jakąś magię "tego >
> czegoś" w którą wolisz wierzyć,
>
> Zgadza się.
>
> > więc nie będę Ciebie namawiał, ale też i za
> > bardzo nie ma tu wtedy o czym dyskutować.
> > Jako kontrargument podam może tylko, iż znane są mi przypadki w życia
> > i literatury, także tej zekranizowanej, w których 2 ludzi połączyła
> > najpierw znajomość, potem różne okoliczności, np. dziecko i dopiero z
> > czasem zaczęli doceniać siebie czy nawet czuć wdzięczność za obecność
> > partnera w swoim życiu.
>
> Wdzięczność, to można czuć do cioci Krysi jak pożyczy 200zł do
> dziesiątego. W partnerstwie z dorobkiem dziecka, wdzięczność, to trochę
> za mało by znosić życie z jego trudami z jako takim uśmiechem na
> twarzy. Fakt, można się oszukiwać, lub przyzwyczaić, to raczej w
> przypadku mężczyzn lubiących wygodnictwo, co nie znaczy, że ta
> /wdzięczność/, jest adekwatna z *wiernością*. Zdaje się, że oboje mamy
> po trosze jakąś tam rację, ale w przypadku tematu bardziej byłabym
> skłonna uniesieniom Małgorzaty do Mistrza czy uniesieniom aż śmierci
> Kareniny do Wrońskiego niż umierania z /wdzięcznością/ ze starości u
> boku kogoś, kogo czuła jedynie jako ojca swoich dzieci. To oczywiście
> przykład, bo chodzi mi raczej o porównanie głębokości przezywanych
> stanów, niż o pochwalanie ich poczynań jako żon i matki.
>
> > W moim odczuciu taki związek w dojrzałym stadium wcale nie ustępuje
> > jakościowo związkowi opartemu na Twoim "tym czymś".
>
> Masz prawo tak myśleć.:)
I jesteś przekonana, że "to coś" jest żelazną gwarancją szczęśliwego
życia? ;>
|