Data: 2006-11-17 12:37:18
Temat: Re: ciagle nowe (link)
Od: "Szpilka" <s...@S...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "zona alberta" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:ejk926$e2d$1@news.onet.pl...
>>> Sylwia, ale jest coś takiego jak obowiązek szkolny.
>>
>> Wiem. Ale to chyba nie oznacza przykucie łańcuchem do ławki na 10
>> m-cy. Wiadomo, że nikt nie będzie donosił na rodzica do kuratorium
>> (czy gdzieś tam) jak dziecko kilka dni w ciągu roku opuści.
>
> Jeśli jest to niezgodne z prawem IMO należy podjąć jakieś kroki w celu
> zaprzestania procederu. Uderzanie od razu do kuratorium jest przesadą, ale
> rozmowa z matką to IMO konieczność.
Kilka dni w ciągu roku to chyba nie proceder. I ja także uważam
że rozmowa z rodzicami powinna sie odbyć. Tak samo w przypadku
gdzie wyjazd jest kilkudniowy i tak samo w przypadku gdzie dziecko
często opuszcza zajęcia.
Bo przecież może się w takiej rozmowie wiele wyjaśnić, czy taki wyjazd
jest konieczny/ważny czy to tylko widzimisię rodziców.
Zresztą uważam że inaczej wygląda uprzedzenie o wyjeździe/nieobecności
niż potem tego usprawiedliwianie.
>>> Na wyjazdy dla przyjemności są wakacje/ferie/długie weekendy
>>> (naprawdę mnóstwo tych przerw semestralnych wciągu roku).
>>
>> Tak, ale ja nie mówię o wyjazdach na wypoczynek. Tylko na jakieś
>> nieprzewidziane
>> wypady/zdarzenia/okoliczności.
>
> Które trwają więcej niż 2 dni? Np?
Przepraszam, że znowu powtórzę post Nixe, ale wymieniła ona tam kilka
przykładów: news:ej1a4n$2tkh$1@news.mm.pl
>> Chociaż, może się trafic taka sytuacja, ze rodzice nie otrzymali
>> urlopu w czasie
>> wakacji tylko powiedzmy na początku września. I mają zaklepany wyjazd
>> na tydzień.
>> To chyba normalne jest ze dziecko jedzie z nimi.
>
> Nie. Nie jest to normalne. We wrześniu trwa rok szkolny i dziecko powinno
> być w szkole. Oprócz wakacji mamy jeszcze mnóstwo innych przerw
> śródrocznych.
Z mojego doświadczenia. Będąc w 1 klasie SP moi rodzice oboje dostali
urlop z dniem zakończenia ferii zimowych. Mieli wykupione wczasy zimowe
w górach. I teraz co zrobić z 7 letnim dzieckiem na 2 tyg? Zostawić u babci/
cioci/koleżanki? Wszyscy byli wtedy pracujący. Pojechałam z nimi i nie było
mnie przez 2 tyg w szkole. Miałam ze sobą na wyjeździe ksiązki i ćwiczenia
i tam pod okiem rodziców codziennie robiłam jakieś zadania.
Po przyjeździe okazało się że zrobiłam materiał dalej niż w klalsie :-)
IMO można być elestycznym w tej kwestii.
>>> Wychodząs z Twojego założenia powinno się również dopuścić, żeby
>>> dziecko miesiącami nie chodziło do szkoły, bo przecież jest pod
>>> opieką rodzica.
>>
>> Nie. Ja cały czas pisze o kilkudniowej nieobecności ucznia w szkole.
>> Że to rodzic powinien zdecydować czy sprawa która wypadła jest na
>> tyle ważna by nie posyłąć dziecka do szkoły.
>
> Ile to jest "kilkudniowa"?
3-4 dni. Czasem nawet dłużej (patrz mój przykład)
> Jaka sprawa jest "ważna". Dla jednych będzie to dwa dni wolnego na pogrzeb
> w rodzinie, dla innych tydzień na Malediwach. To nie może być wg
> widzirodzicomsie. Muszą istnieć jakieś odgórne zarządzenia.
Odgórne odgórnymi ale można chyba zostawić nauczycielowi ostateczne
zdanie. Po rozmowie z rodzicem mozna iść na jakieś ustępstwa. Wiadomo
że takie wyjazdy nie trafiaja się co drugiemu uczniowi i to raz na m-c.
>> Wiadomo, że jak jest uczeń który notorycznie opuszcza zajęcia, to
>> takim nalezy
>> się zainteresować i skontrolować czemu tak się dzieje.
>
> Notorycznie to jak często? Czy jego nieobecności usprawiedliwiane są przez
> lekarza? Wtedy skontaktowałabym się z lekarzem.
Powiedzmy notorycznie to raz na m-c. I wtedy widać że coś jest nie tak.
A jeśli chodzi o zwolnienia od lekarza któe się cyklicznie powtarzają: moja
koleżanka w liceum raz na m-c na 2-3 dni miała zwolnienia od lekarza.
Z powodu okropnie bolesnych miesiączek. Nie wiem czy wychowawca
to kontrolował czy wystarczyła rozmowa z mamą. W każdym razie nikt
tej dziewczynie kłopotów z tego powodu nie robił.
>>> Ja jako nauczyciel nie zanegowałabym zwolnienia np na pogrzeb, wizytę
>>> lekarską (to są jednodniowe nieobecności), ale kilkudniowe, czy
>>> kilkutygodniowe z powodu wyjazdu już tak.
>>
>> No dobrz, zanegowałabyś. Ale co dalej? Powiedziałabyś takiej mamie że
>> nie uwzględnisz 5cio dniowej usprwiedliwionej nieobecności?
>
> jeśli nie byłoby tego na usprawiedliwieniu,
ja mówię cały czas o usprawiedliwionych nieobecnościach. I to najlepiej
zawczasu. Bo nagle wyjazd na kilka dni się chyba nie zdarza. Zawsze jest
czas na zawiadomienie szkoły.
>spytałabym jaki był powód nieobecności. Jeśli wakacje w ciągu roku, uczeń
>wybitnie słaby, bez szans na nadrobienie materiału - nieusprawiedliwiłabym.
>Ale o tym rodzice informowani są na piśmie podczas pierwszego zebrania.
Rozumiem.
>> Tak BTW to ja tu tylko czysto teoretyzuję. Moim dzieciom do wieku
>> szkolnego jeszcze brakuje. Ale nie chciałabym być w przyszłości
>> postawiona w sytuacji że będę zmuszona niepotrzebnie iść do lekarza
>> po zwolnienie kiedy to nie będzie konieczne.
>
> Ja natomiast piszę z praktycznego punktu widzenia kogoś kto siedział po
> drugiej stronie barykady. Miałam takie przypadki gdzie uczeń szedł na
> wagary, następnie wyrozumiały rodzic pisał mu usprawiedliwienie, żeby
> dziecko nie miało obniżonej oceny z zachowania przez godziny
> nieusprawiedliwione.
IMO można chyba łątwo wyłapac takich leseró. Ja cały czas piszę o
nieobecności kilkudniowej, któa się może nagle przytafić każdemu.
I nie co m-c ale powiedzmy 1-2 razy w ciągu roku.
> Kwestia uznania usprawiedliwienia zależy od wychowawcy, więc jako
> wychowawca uczulałam rodziców, że dłuższe nieobecności należy zgłaszać
> wcześniej, żeby dziecko miało czas przygotować się do wyjazdu (nadrobić
> ewentualne zaległości, zaliczyć sprawdziany itp).
Ale ja też mówię o wcześniejszym uzgodnieniu z nauczycielem, że dziecka nie
będzie bo to czy tamto.
I własnie nie powinno byc sztywnej zasady że każda 2-3 i więcej dniowa
nieobecność _ musi być_ poparta świstkiem od lekarza.
Sylwia
|