Data: 2002-11-15 10:56:31
Temat: Re: czemu tak narzeka sie na malzenstwo?
Od: "Sokrates" <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Nela Mlynarska" <n...@t...com.pl>
napisał w wiadomości
news:B9FA77B0.288A2%nela@teleinformatica.com.pl...
> A co zrobić, jeśli jakoś nie potrafię tego zorzumieć.
Znaczy, rozumiem.
> Mentalnie. Ale w duszy coś ciągle się drze, że nie tak
powinno być. Że nie
> powinien być taki. Że to mi się w nim szczerze i boleśnie
nie podoba. I
> mówię Mu o tym. I nic :(.
Problemem generalnie jest to, że nie wszystkim udaje się w
wystarczający zadowalający sposób się wzajemnie dobrać.
Każdy z nas ma nadzieję, że w oparciu o własne uczucia
będzie powodował, że partner będzie stawał się coraz lepszy,
jednak to nie jest dokładnie tak, ponieważ bodźcem do zmian
mogą być twoje uczucia, jednak czynnik sprawczy, ten
pierwszy inicjujący zaczyn wypływa zwykle od partnera. Jest
pewien obszar naszych płciowych osobowości, który
zdecydowanie odróżnia nas od siebie i praktycznie tylko w
nikłym stopniu jest on refolmowalny, zwłaszcza, przez płeć
przeciwną. Myślę, że pod żadnym pozorem nie powinniśmy
mierzyć partnerów swoimi własnymi miarami, tylko właśnie
próbować jak najlepiej ich zrozumieć, zrozumieć ich
odmienność wypływającą z różnicy płci i zaakceptować te
cechy, które nie są szkodliwe dla związku a jedynie tak jak
piszesz przynoszą duchowy niesmak. Bardzo dobrą metodą ku
akceptacji pewnych cech jest metoda porównawcza, poprzez
posiadanie kogoś zaufanego, szczerego i otwartego na
rozmowy. Kogoś, kto mówiąc o sobie w jakimś tam stopniu może
potwierdzić, że mężczyzna, czy kobieta jest taką jaką jest.
To daje duży spokój, że pewne cechy są wspólne i wtedy tylko
od nas zależ, by to zrozumieć i zaakceptować i stwierdzić,
że można z tym żyć. Myślę, że Tashunko w podobny sposób
myśli o czym teraz piszę, o tym, że najpierw zaczynamy od
siebie i że mimo szczerych chęci i głębokich uczyć nie mamy
wpływu na wiele rzeczy dotyczących naszego partnera. Coś w
rodzaju kompromisu, tylko innego typu, w którym zamiast coś
tracić, to coś się akceptuje. Starajmy się zamiast udręczać
się własną niemocą w przeprowadzeniu zmian u partnera sami w
jak najbardziej możliwy i akceptowalny dla nas sposób
dostosować się do partnera. Nie powinniśmy również
rozdrabniać problemów na jeszcze mniejsze kawałki, gdyż
wiele z nich jest niczym wobec innych poważniejszych
problemów. Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być
gorzej, więc cieszmy się, że nie jest gorzej i nie próbujmy
ulepszać dobrego. Do tego trzeba bardzo dużo i bardzo
szczerze rozmawiać. Samo wypowiedzenie własnych żali nie ma
mocy czarodziejskiej różdżki i mało co zmieni. Tu trzeba
dużo więcej. Nie wiem na ile dobrze udało mi się naświetlić
moje obecne myślenie, niech będzie więc takie, jakie jest.
Sokrates
|