Data: 2007-10-13 10:35:00
Temat: Re: czy ktoś samodzielnie pali kawę? [Re: kawa]
Od: "Panslavista" <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Anna Sheridan" <o...@o...com.au> wrote in message
news:47109b33$0$12802$afc38c87@news.optusnet.com.au.
..
> Ja tam nie uwierzę, jak nie poczuję różnicy, ale z
> > ciekawości zapytam - czy ktoś samodzielnie pali kawę?
>
> Tak, ja!
>
> Po pierwsze zawsze kupuje kawe swiezo palona (tzn pala ja na zamowienie).
> Moge napisac gdzie, jesli sa tu ludzie z Australii...
> Kupuje tez kawe zielona (nie palona) i pale ja tak:
> Mam ciezki zeliwny maly rondelek z raczka. Rozgrzewam go na gazowej
kuchence
> (nie mam elektrycznej wiec nie wiem, jak by to sie na takiej udalo).
Wsypuje
> kawe, nie za duzo, ot trzy garscie moze i mieszam, mieszam, metalowa
> lopatka. W gruncie rzeczy palenie kawy jest podobne do prazenia kukurydzy,
> niektorzy zalecaja palenie kawy w maszynce do prazenia kukurydzy, ja
> probowalam ale nie bylam zadowolona, bo smieci (kawa ma luski, troche tak,
> jak orzeszki ziemne, i jak sie ja prazy w maszynce do kukurydzy to te
luski
> fruwaja wszedzie i smieca, a poza tym ja lubie kawe ciemna, o krok od
> przypalenia, a tego sie w takiej maszynce nie da uregulowac).
>
> A wiec mieszamy i mieszamy, od czasu do czasu zakladajac przykrywke i
> potrzasajac.
>
> Pomalu ziarenka kawy sie powieksza, a potem pomalutku zaczynaja ciemniec.
> Mieszac bez ustanku nalezy aby kawa byla palona rownomiernie. Przyjdzie
> moment, ze te luseczki zaczna od kawy odchodzic, i wtedy potrzasanie
> przykrytym garnkiem ma za zadanie nie tylko mieszanie ale takze ulatwienie
> oddzielenia sie tych lusek od ziaren. Przykrycie pozwala tez podniesienie
> (regulowanie) temperatury. Caly czas nalezy kawe obserwowac. Gdy
> ciemnobrazowe ziarna zaczynaja sie pokrywac tlusta blyszczaca otoczka kawa
> jest gotowa. Nalezy teraz jak najszybciej obnizyc temperature tej kawy aby
> sie nie przepalila. Ja robie to brutalnie - mam przygotowany w
zamrazalniku
> talerz. Wysypuje kawe na sito (uwaga, bedzie piekielnie goraca) i wsadzam
do
> zamrazalnika na ten talerz. Tak na jakies 15-20 minut. Potem wyjmuje i
> 'masuje' kawe palcami na tym sicie, nad zlewem, zeby jak najwiecej tych
> lusek sie odsialo i oddzielilo. Wsypuje kawe do sloika ale nie zamykam
> szczelnie - kawa swiezo palona wydziela jakis gaz (nie pamietam co, cos z
> amoniakiem chyba) ktory powinien sie ulotnic. Mimo to, taka kawe mozna od
> razu pic, a najlepiej zaraz nastepnego dnia. Oczywiscie zmielona w dobrym
> mlynku zarnowym i zaparzona z szacunkiem. Wierzcie mi, jest roznica. Nie
> kupilabym juz kawy ze sklepu, z polki. Brrr!
>
> Slyszalam tez o paleniu w piekarniku, ale nie probowalam.
>
> Ania
> (zmien ombre na omberis)
To nie musi być rondelek - wystarczy patelnia. Najlepszy młynek żarnowy, ale
ręczny. Doskonałe robi Pokert, w takim młynku kawa palona może być
przechowywana, jest szczelny. I ma naczynko do odbierania z podziałką -
mozna namleć sobie dokładnie tyle ile porcji potrzeba, a kawa jest
rewelacyjna, podobnie jak zapach domu po paleniu tejże.
|