Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: Ikselka <i...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: czy warto
Date: Thu, 18 Sep 2008 20:42:47 +0200
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 48
Message-ID: <3...@4...net>
References: <gatoqb$4nf$1@inews.gazeta.pl> <gatotd$dc8$1@news.onet.pl>
<z9kksivx5wgh$.n4tjzmy5nyb7$.dlg@40tude.net>
<gau3d3$h1l$3@nemesis.news.neostrada.pl>
Reply-To: i...@g...pl
NNTP-Posting-Host: bnh123.neoplus.adsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1221763386 20519 83.28.253.123 (18 Sep 2008 18:43:06 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Thu, 18 Sep 2008 18:43:06 +0000 (UTC)
X-User: ikselk
User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:419827
Ukryj nagłówki
Dnia Thu, 18 Sep 2008 19:25:41 +0200, medea napisał(a):
> Ikselka pisze:
>
>> czemu ćwierć? - wołowina to wspaniałe mięso, można jej jeść mnóstwo,
>> odchudzając się - zwłaszcza tej, z której się robi steki.
>> Mięso, mięso, mięso.
>
> Po pierwsze - zależy dla kogo. Np. ja bardzo lubię wołowinę, ale mam
> wrażenie, że strasznie długo ją trawię.
Dobra, młoda wołowina jest dość lekkostrawna, ale samopoczucie po jej
zjedzeniu nie zależy tylko od tego, wazne jest, z czym ją jesz i w ogóle
jak tolerujesz.
> Po drugie - to jednak mięso _jest_ kaloryczne. Co z tego, że polędwica
> wołowa nie jest tłusta? I tak jest kaloryczna.
Jedząc chude mięso (a poledwica wołowa należy do takich) dostarczamy sobie
p.w. białka. Przy normalnej aktywności ruchowej od białka się nie tyje -
jest ono skladnikiem budulcowym, przetwarzanym na tłuszcz w ostatniej
kolejności - pierwsze "idą" w biodra węglowodany i tłuszcze, zwłaszcza
połączone w jednym posiłku, no, chyba że zjadalibyśmy tylko mięso w dużych
ilościach i nie ruszali się wcale.
Stosowałam kiedyś dietę taką sobie - sama sobie ją ustaliłam, ale dość
sztywną, w ciągu 1 miesiąca - polegała ona na całkowitym (poza niedzielą)
wyrzeczeniu się słodyczy, cukru itp, pieczywa i innych mącznych, ziemniaków
i innych dodatków. Jadłam spore ilości mięsa niekoniecznie tego
najchudszego i niekoniecznie gotowanego, i wędlin, nawet niekoniecznie
chudych, ale bez dodatku węglowodanowego (tylko chrupkie pieczywo
dietetyczne), zero zup i sosow. Na obiad bez zupy, a to samo, co wszyscy,
jeśli chodzi o drugie danie - ale bez ziemniaków i bez polewania
czegokolwiek tłuszczykiem - zamiast ziemniaków np pół kalafiora lub surówka
warzywna bez cukru, z oliwą oczywiście. Nie byłam głodna ani hwilki.
Poczucie głodu zabija psychicznie - człowiek się rzuca na byle co, aby
tylko zjeść.
Ale: 2 razy dziennie 40 minut intensywnego stepera - uczciwie, bez
oszukiwania. Efekt: 7 kilo mniej w 4 tygodnie. Czyli to działa :-) jestem z
siebie taka dumna, że jej :-D
--
"(...)Zewszad rozlegaly sie surowe upomnienia:Jestes niczym,zapomnij o
sobie,zyj innymi!Gdym moje Ja po raz czwarty napisal,poczulem sie jak
Anteusz ziemi dotykajacy!Grunt odnalazlem pod nogami.Utwierdzic sie w tym
Ja wbrew wszystkiemu,z maximum bezczelnosci.(...)"
Z Gombrowicza :-)
|