Data: 2001-09-18 22:23:17
Temat: Re: depresja
Od: Carrie <c...@b...gnet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Tue, 18 Sep 2001 18:10:24 +0200 "krzysztof\(ek\)"
<k...@p...onet.pl> nadmienił(a):
>Wtedy bylo truidniej ze wzgledu na rejonizacje.
>Poza tym nie neguje faktu, ze zostalas niewlasciwe potraktowana.
Też tak uważam. Zraziłam się trochę do takiej formy traktowania
pacjentów :( Teraz już mi przeszło, ale wtedy byłam naprawdę
rozgoryczona: szukałam pomocy i co? Zbagatelizowano mnie. "Nie
nadawałam się" do leczenia. Okropne.
>Z ciekawosci spytam o telefon zaufania (jezeli mozna) - olali Cie? Mi
>sie to kiedys zdazylo w liceum. Tez sie wtedy zrazilem do pscyhologow.
W telefonie zaufania - nie, nie olali. Nie pamiętam już, z kim
rozmawiałam, chyba była to pani. Wysłuchała [o to właśnie chodziło],
podała mi kilka adresów. Niestety, w większości były nieaktualne, tzn.
pod podane numery telefonów nie mogłam się dodzwonić. Na prywatne
terapie nie było mnie stać.
Znalazłam jedną, nazwijmy to, poradnię psychologiczną, poszłam
zobaczyć, co to takiego, a nuż pomoże. Na wstępie się dowiedziałam, że
godzina rozmowy kosztuje ileś tam zł.
W chwili, gdy jednym z powodów przygnębienia jest fakt, że się nie
może znaleźć pracy - sam rozumiesz, jakie uczucia to wzbudziło we
mnie.
[o zapaleniu wyrostka]
>Nie wymaga wcale natychmiastowej hospitalizacji. W poczatkowym stadium,
>kiedy objawy sa jeszcze niespecyficzne zazwyczaj tylko obserwacji. Do
>perforacji masz jakies 24-48 godzin czasu.
Tak, wszystko prawda, o ile wiesz, co to jest. Ile osób czując lekkie
bóle w dole brzucha domyśli się, że to wyrostek? Ile osób to
bagatelizuje, bo 'samo przejdzie'. Właśnie często kończy się to tak,
że trzeba wzywać pogotowie. I dlaczego - dlatego, że ludzie nie
wiedzą, nie szukają przyczyn, nie stawiają chociażby teoretycznej
diagnozy.
>Carrie - nie neguje, ze postapiono z Toba niewlasciwe. Nie jestem
>idealista i zdaje sobie sprawe, jak traktuje sie chorych depresyjnych.
>Sam mam w rodzinie taka osobe.
Właśnie, dlatego bardzo ważne jest, żeby taka osoba miała w kims
wsparcie, żeby ktoś jej pomógł znaleźć lekarza i tak dalej. Bo sama
może nie być w stanie przedrzeć się przez te wszystkie gabinety,
rejestracje i papierki.
>Tak : za pieniadze jest inaczej. Podobnie jak z psychoterapia: dostac
>sie na bezplatna psychoterapie jest strasznie trudno. Nie masz
>pieniedzy - za przeproszeniem zdychasz.
No i sam widzisz. Czy wobec tego stwierdzenie: "Idź na terapię" ma
konstruktywne podstawy?
Tak, to łatwo powiedzieć. Bardzo łatwo. Tylko rzeczywistość jest
znacznie trudniejsza :(
>A moze spasc jak grom z jasnego nieba. Nei musi ale moze. Nie am jednej
>choroby o nazwie "depresja". Zaburzenia depresyjne to szereg roznych
>jednostek chorobowych.
Nie musi, ale może - tu się zgadzamy :)
Co zaś do definicji choroby - poplątane to mocno.
Mógłbyś wyszczególnić kilka tych jednostek? Tak przykładowo.
>> Skąd możesz mieć pewność, że akurat Ty masz rację, a nie ktoś inny -
>> komu właśnie wytykasz brak poczucia odpowiedzialności?
>
>Poniewaz nie masz racji. To, co mowisz jest sprzeczne z wiedza medyczna.
>Depresji nie leczy sie lekami nasennymi.
Ale ja _nigdzie_ nie napisałam, że się ją tak leczy!
Podaj mi cytat, proszę. Może się mylę. Przejrzałam swoje posty i nie
widzę, żebym tak twierdziła.
>> >A na jakiej podstawie twierdzisz, ze ta depresja jest "mala"
>>
>> No, moim zdaniem to się czuje... Na jakiej podstawie może to
>> stwierdzić lekarz?
>Na podstawie kryteriow diagniostycznych.
Przed leczeniem, w trakcie czy po? Nie czepiam się, pytam poważnie, bo
nie wiem wiele o diagnostyce takich przypadków.
> Wie tylko tyle, ile mu powie pacjent, chyba że
>> choroba jest tak zaawansowana, że przybiera objawy somatyczne.
>Nie. Lekarz przeprowadzajac wywiad pyta o objawy wymienione w kryteriach
>diagnostycznych danej choroby.
No dobrze, ale pacjent odpowiada, że je ma lub że nie ma. A jeśli
pacjent nie wie? Jeśli, na przykład, nie umie określić, co dokładnie
czuje, co mu dolega? Co wtedy robi lekarz?
>> >Nie wiem, czy wiesz, ale wiekszosc samobojcow samobojstwo popelnia po
>> >wielokrotnych probach dania do zrozumienia otoczeniu, ze cos jest nie
>> >tak. Niestety otoczenie zazwyzcaj radzi: to zwykly dol, samo
>przejdzie.
Jeszcze mam uwagę: z tego, co czytałam o samobójstwach wynikało, że
zwykle otoczenie ofiary było zszokowane tym zajściem. Zszokowane i
zaskoczone, bo 'nic na to nie wskazywało'. Nie zawsze, ale zdarza się
tak często. Co wskazywałoby albo na wyjątkową nieczułość otoczenia,
albo na nieumiejętną komunikację między tą osobą i jej bliskimi. Lub
też na zupełny brak komunikacji.
>Wcale tak nie stwierdzilem. Nie oskarzylem otoczenia chorego. Nie
>przypisuj mi slow, ktorych nei napisalem.
I wzajemnie ;)
>Wiesz, bialaczki tez nie mialem, a wiem, jak ja leczyc.
Skąd wiesz? Podaj mi źródła swojej wiedzy. Tylko tyle.
Ja nie wiem, jak się leczy białaczkę i wiele innych chorób, coś tam
pamiętam ze szkoły, wiem, gdzie znaleźć podstawowe informacje i to
wszystko. I o tych chorobach mówić nie będę.
Natomiast wiem, jak się czuje człowiek ze złamaną nogą, ze stanami
lękowymi, z gorączką itd. I wiem, jakie _rutynowe_ działanie podejmuje
w takim przypadku lekarz. Nie twierdzę, że wiem, jak się leczy każdy
taki przypadek. Wiem natomiast, jak leczono mnie. I o tym właśnie
piszę, nic ponadto.
>Chyba jednak mi sie nie pomylilo.
>Tak twierdza psychiatrzy na podstawie badan. W inecie mozesz znalezc
>informacje na ten temat np. na www.leczdepresje.org
Dzięki, zajrzę tam.
>Lekarze tez popelniaja bledy. Zawuaz, ze rak piersi u kobiet tez jest
>powszechny. A wg roznych danych nawet kilkadziesiat procent ginekologow
>nie bada piersi swoich pacjentek.
Otóż to :(
>> >Moze juz nie zdazyc trafic do psychiatry.
>>
>> Jeśli jej zależy, to zdąży.
>
>W tym sek, ze w depresji moze jej sie nie chciec. Moze nie miec sily.
Na zrobienie kroku nieodwracalnego też trzeba mieć trochę siły...
Dlatego - podkreślę jeszcze raz - ważne jest, żeby ta osoba nie była
sama. Ale, załóżmy, ona mieszka sama w obcym mieście [tak jak ja
wtedy] i nie ma przy sobie nikogo godnego zaufania. W tej chwili
jedynie ona jest za siebie odpowiedzialna i powinna wziąć się w garść,
na ile jest to możliwe. Innego wyjścia nie widzę. A Ty?
>> Btw leki, które dostałam, były antydepresyjne, o działaniu lekko
>> uspokajającym i nasennym - zdaje się, że miałeś coś przeciwko
>> stosowaniu leków uspokajających w depresji [a to tylko kwestia nazwy].
>
>A wiec tylko kwestia nazwy. Teraz jasne. Przeciwko temu protestowalem:
>przeviwko "pastylkom na sen". Bo ich sie nie uzywa. Jezeli byly to
>antydepresanty o dzialaniu nasennym (jak np. midazolam) to zmienia
>postac rzeczy.
Ok, będę bardziej uważać na nazwy :)
Tyle że słowa o pastylce na sen... a, zacytuję: "Rzecz jasna, ciężkie
przypadki powinien leczyć psychiatra, bo wtedy
tabletka na dobry sen to za mało".
Przecież wyraźnie napisałam, że to za mało... Może przenośnia nie była
zbyt oczywista?
Inna rzecz, że łagodne środki antydepresyjne, stosowane w małych
dawkach, mają między innymi ułatwiać zasypianie. Skrót myślowy. Poza
tym jednak mają jeszcze inne działanie.
Pozdrawiam, Carrie
|